Aktualności
13.04.2008
Po meczu powiedzieli
Wojciech Stawowy (Arka Gdynia): - To było spotkanie, które było dla nas meczem za 6 punktów, spotkanie przegrane przez nas 0:2. Mogę tylko pogratulować trenerowi Tarasiewiczowi zwycięstwa, drużyna Śląska zrobiła duży krok w kierunku ekstraklasy. Natomiast my zrobiliśmy krok do tyłu w dzisiejszym meczu. Wprawdzie jest do zakończenia jeszcze 9 kolejek i wszystko się może wydarzyć, no ale to był mecz bezpośrednio zainteresowanych drużyn i w takim meczu wiadomo jak ważne są punkty. Myślę, że to spotkanie było szybkie, było w nim dużo ciekawych akcji, było też wiele sportowej walki. Śląsk okazał się od nas zespołem lepszym, zespołem skuteczniejszym. Jeszcze raz trenerowi gratuluję. Za grą mojej drużyny nie przemawiają żadne argumenty. Dlatego nie mam tutaj nic więcej do powiedzenia. Dziękuję.
Pytania:
Ostatnio nie grywał Nawrocik, skąd ta decyzja, że dzisiaj zagrał?
W.Stawowy: - Damian Nawrocik dochodził do dyspozycji, takiej, która pozwoli grać w meczu. Jest to zawodnik dobrze wyszkolony technicznie. Taki stworzony, można powiedzieć, do takiej gry kreatywnej, jaką my chcemy prezentować, choć za bardzo nam to nie wychodzi. Stąd decyzja, żeby dzisiaj dać mu szansę od pierwszej minuty i pewnie nie zszedłby po tych 45 minutach, gdyby nie to, że miał żółtą kartkę i bałem się, że grając ofensywnie, a takie miał zadanie, może w walce pokusić się ojakiś drugi faul i nie chciałem tego meczu kończyć w osłabieniu. Myśmy sobie zdawali sprawę, że czeka nas tutaj bardzo ciężkie zadanie. Drużyna Śląska grała dobrze, była mocno zdeterminowana. Okazała się od nas zespołem lepszym i zrobiła duży krok w kierunku Ekstraklasy. Ja uważam, że w takich miejscach jak tutaj we Wrocławiu, gdzie jest taka atmosfera na meczach, Ekstraklasa powinna być, dlatego Śląsk w moim mniemaniu zrobił duży krok w tym kierunku.
- Mówi się o Pana dymisji. Pana zawodnicy twierdzą, że jest to dziennikarski wymysł. Jak to jest naprawdę?
W.Stawowy: - Nie wiem kto to wymyśla. Prawda jest taka, że jeżeli trener i drużynę, bo to nie jest tak, że finał za słabsze wyniki, słabszą postawę, obarczać należy piłkarzy. Tak na pewno nie jest. Wina tutaj jest też po mojej stronie, albo ja sobie z tym radzę, albo nie. Natomiast dywagacje na temat dymisji, odejścia mojego z Arki oczywiście będą się w takich sytuacjach pojawiać. Ja natomiast chcę powiedzieć jedną rzecz, jesteśmy w takim momencie, do końca zostało 9 kolejek, że ja osobiście chcę ten sezon dokończyć z tymi piłkarzami. To co wspólnie zaczęliśmy, chcę wspólnie zakończyć. Ja wiem, że ktoś może nie wierzyć, że nam się uda, ale ja taką wiarę mam i mam wiarę w tę drużynę i w to co robimy. Wierzę, że ta karta się w końcu odwróci. Przecież ta drużyna niedawno grała w Ekstraklasie i grać w piłkę nie zapomniała. Natomiast ja też jestem tylko i wyłącznie pracownikiem klubu i jeżeli taką decyzję podejmą władze klubowe, a tutaj mam na
myśli głównie pana prezesa Ryszarda Krauze, bo to z nim się umawiałem na temat pracy, funkcjonowania klubu. Ja oczywiście taką decyzję uszanuję. Ale mówię wyraźnie to musi być decyzja prezesa, nie spekulacje, takie jakie pojawiały się w ostatnim czasie w Przeglądzie Sportowym i innych gazetach, które na pewno nie pomagały drużynie w motywacji do kolejnych spotkań.
- Jeszcze raz dla jasności, to musi być decyzja prezesa, czy decyzja właściciela Ryszarda Krauzego?
W.Stawowy: - Właściciela Pana Ryszarda Krauzego.
- Czyli nawet jak pan prezes Panu powie: "Panie Wojciechu jest pan zwolniony", to Pan będzie czekał na decyzje Pana Krauzego.
W.Stawowy: - Jeżeli prezes klubu powie, że jestem zwolniony, to znaczy, że tak powiedział Krauze.
- Czego tak naprawdę Arce brakuje lub brakowało, bo wiemy, że przygotowania mieliście idealne, wręcz na warunki drugoligowe jest znakomita drużyna, z dużymi nazwiskami: Karwan, Ława, Moskalewicz, Sokołowski to są nazwiska, które dużą znaczą lub kiedyś w I lidze dużo znaczyły, więc czego tak naprawdę brakuje do dobrych wyników?
W.Stawowy: - Przede wszystkim wydaje mi się, że brakuje troszeczkę szczęścia, bo one jest bardzo potrzebne, brakuje konsekwencji w grze od pierwszej do ostatniej minuty, bo taką cenę zapłaciliśmy chociażby w ostatnim spotkaniu ze Zniczem Pruszków, gdzie prowadząc 2:1 w ostatnich minutach pozwoliliśmy sobie na dekoncentrację i po prostu utratę punktów. Ja myślę, że w dużej mierze stres, na tej drużynie ciąży duża odpowiedzialność i może to jest małe usprawiedliwienie, bo profesjonalny piłkarz, powinien sobie z tym umieć radzić, no ale jak widać, nam to na tyle przeszkadza, że nie możemy, jak się to mówi, odpalić, bo to na pewno nie chodzi o względy piłkarskie, tutaj na pewno nie chodzi o umiejętności, bo one są po stronie zawodników. Zresztą myśmy grali ostatnio 2 mecze w Pucharze Polski z Wisłą Kraków i graliśmy tam jak równy z równym. Natomiast w lidze kompletnie nam nie idzie. Tracimy bramki po prostych błędach indywidualnych. Potem ciężko jest te bramki odrobić. Stwarzamy sytuacje, może nie jest ich aż tak zbyt wiele, ale są. Dzisiaj gdyby Wachowicz przy stanie 1:0 będąc sam na sam strzelił bramkę na 1:1 być może ten mecz inaczej by się potoczył. Ale to jest teraz tylko gdybanie.
Ryszard Tarasiewicz (Śląsk Wrocław): - Dziękuję za gratulacje. W pierwszej kolejności chcę podziękować i pogratulować moim zawodnikom. Ja się nie wycofuję z tego co powiedziałem na początku sezonu przed pierwszym meczem rundy wiosennej: Arka mimo dzisiejszej przegranej jest jednym z głównych kandydatów do awansu. Zostało jeszcze, może nie dużo, ale kilka meczów i uważam, że ten zespół awansuje do I ligi.
- Dzisiaj nie tylko ważne 3 punkty, ale też znakomity styl drużyny. Proszę powiedzieć czy jakiś wpływ na to miała obecność Zbigniewa Drzymały.
R. Tarasiewicz: - Pierwszy raz słyszę, że Pan Drzymała był na meczu.
Pytania:
Ostatnio nie grywał Nawrocik, skąd ta decyzja, że dzisiaj zagrał?
W.Stawowy: - Damian Nawrocik dochodził do dyspozycji, takiej, która pozwoli grać w meczu. Jest to zawodnik dobrze wyszkolony technicznie. Taki stworzony, można powiedzieć, do takiej gry kreatywnej, jaką my chcemy prezentować, choć za bardzo nam to nie wychodzi. Stąd decyzja, żeby dzisiaj dać mu szansę od pierwszej minuty i pewnie nie zszedłby po tych 45 minutach, gdyby nie to, że miał żółtą kartkę i bałem się, że grając ofensywnie, a takie miał zadanie, może w walce pokusić się ojakiś drugi faul i nie chciałem tego meczu kończyć w osłabieniu. Myśmy sobie zdawali sprawę, że czeka nas tutaj bardzo ciężkie zadanie. Drużyna Śląska grała dobrze, była mocno zdeterminowana. Okazała się od nas zespołem lepszym i zrobiła duży krok w kierunku Ekstraklasy. Ja uważam, że w takich miejscach jak tutaj we Wrocławiu, gdzie jest taka atmosfera na meczach, Ekstraklasa powinna być, dlatego Śląsk w moim mniemaniu zrobił duży krok w tym kierunku.
- Mówi się o Pana dymisji. Pana zawodnicy twierdzą, że jest to dziennikarski wymysł. Jak to jest naprawdę?
W.Stawowy: - Nie wiem kto to wymyśla. Prawda jest taka, że jeżeli trener i drużynę, bo to nie jest tak, że finał za słabsze wyniki, słabszą postawę, obarczać należy piłkarzy. Tak na pewno nie jest. Wina tutaj jest też po mojej stronie, albo ja sobie z tym radzę, albo nie. Natomiast dywagacje na temat dymisji, odejścia mojego z Arki oczywiście będą się w takich sytuacjach pojawiać. Ja natomiast chcę powiedzieć jedną rzecz, jesteśmy w takim momencie, do końca zostało 9 kolejek, że ja osobiście chcę ten sezon dokończyć z tymi piłkarzami. To co wspólnie zaczęliśmy, chcę wspólnie zakończyć. Ja wiem, że ktoś może nie wierzyć, że nam się uda, ale ja taką wiarę mam i mam wiarę w tę drużynę i w to co robimy. Wierzę, że ta karta się w końcu odwróci. Przecież ta drużyna niedawno grała w Ekstraklasie i grać w piłkę nie zapomniała. Natomiast ja też jestem tylko i wyłącznie pracownikiem klubu i jeżeli taką decyzję podejmą władze klubowe, a tutaj mam na
myśli głównie pana prezesa Ryszarda Krauze, bo to z nim się umawiałem na temat pracy, funkcjonowania klubu. Ja oczywiście taką decyzję uszanuję. Ale mówię wyraźnie to musi być decyzja prezesa, nie spekulacje, takie jakie pojawiały się w ostatnim czasie w Przeglądzie Sportowym i innych gazetach, które na pewno nie pomagały drużynie w motywacji do kolejnych spotkań.
- Jeszcze raz dla jasności, to musi być decyzja prezesa, czy decyzja właściciela Ryszarda Krauzego?
W.Stawowy: - Właściciela Pana Ryszarda Krauzego.
- Czyli nawet jak pan prezes Panu powie: "Panie Wojciechu jest pan zwolniony", to Pan będzie czekał na decyzje Pana Krauzego.
W.Stawowy: - Jeżeli prezes klubu powie, że jestem zwolniony, to znaczy, że tak powiedział Krauze.
- Czego tak naprawdę Arce brakuje lub brakowało, bo wiemy, że przygotowania mieliście idealne, wręcz na warunki drugoligowe jest znakomita drużyna, z dużymi nazwiskami: Karwan, Ława, Moskalewicz, Sokołowski to są nazwiska, które dużą znaczą lub kiedyś w I lidze dużo znaczyły, więc czego tak naprawdę brakuje do dobrych wyników?
W.Stawowy: - Przede wszystkim wydaje mi się, że brakuje troszeczkę szczęścia, bo one jest bardzo potrzebne, brakuje konsekwencji w grze od pierwszej do ostatniej minuty, bo taką cenę zapłaciliśmy chociażby w ostatnim spotkaniu ze Zniczem Pruszków, gdzie prowadząc 2:1 w ostatnich minutach pozwoliliśmy sobie na dekoncentrację i po prostu utratę punktów. Ja myślę, że w dużej mierze stres, na tej drużynie ciąży duża odpowiedzialność i może to jest małe usprawiedliwienie, bo profesjonalny piłkarz, powinien sobie z tym umieć radzić, no ale jak widać, nam to na tyle przeszkadza, że nie możemy, jak się to mówi, odpalić, bo to na pewno nie chodzi o względy piłkarskie, tutaj na pewno nie chodzi o umiejętności, bo one są po stronie zawodników. Zresztą myśmy grali ostatnio 2 mecze w Pucharze Polski z Wisłą Kraków i graliśmy tam jak równy z równym. Natomiast w lidze kompletnie nam nie idzie. Tracimy bramki po prostych błędach indywidualnych. Potem ciężko jest te bramki odrobić. Stwarzamy sytuacje, może nie jest ich aż tak zbyt wiele, ale są. Dzisiaj gdyby Wachowicz przy stanie 1:0 będąc sam na sam strzelił bramkę na 1:1 być może ten mecz inaczej by się potoczył. Ale to jest teraz tylko gdybanie.
Ryszard Tarasiewicz (Śląsk Wrocław): - Dziękuję za gratulacje. W pierwszej kolejności chcę podziękować i pogratulować moim zawodnikom. Ja się nie wycofuję z tego co powiedziałem na początku sezonu przed pierwszym meczem rundy wiosennej: Arka mimo dzisiejszej przegranej jest jednym z głównych kandydatów do awansu. Zostało jeszcze, może nie dużo, ale kilka meczów i uważam, że ten zespół awansuje do I ligi.
- Dzisiaj nie tylko ważne 3 punkty, ale też znakomity styl drużyny. Proszę powiedzieć czy jakiś wpływ na to miała obecność Zbigniewa Drzymały.
R. Tarasiewicz: - Pierwszy raz słyszę, że Pan Drzymała był na meczu.
Copyright Arka Gdynia |