TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

07.04.2008

Arka Gdynia - Znicz Pruszków 2:2 (Dziennik Bałtycki)

Sędzia doliczył trzy minuty. Arka prowadziła 2:1, była w tym momencie na trzecim miejscu w tabeli. Co trzeba zrobić, aby zachować tak cenne zwycięstwo. Kopnąć piłkę dwa razy w trybuny, raz na tory. Proste. Tymczasem gospodarze wzięli się za rozgrywanie piłki przed własnym polem karnym. Strata, strzał, gol. Dla Znicz. Arka tylko zremisowała 2:2. Za głupotę trzeba płacić, tylko tak można wytłumaczyć stratę kolejnych dwóch punktów.
Gdynianie do meczu ze Zniczem, kończącym 24. kolejkę spotkań w drugiej lidze piłkarskiej, przystępowali w jasnej sytuacji. Rywale do miejsca w czołówce pogubili punkty, wystarczyło więc wygrać na własnym boisku, aby awansować na trzecie miejsce w tabeli. Wprawdzie Znicz był w tej tabeli jeszcze przed Arką, ale to przecież beniaminek.
Gospodarze zaczęli nawet z rozmachem. To wystarczyło, aby w 11. minucie meczu objąć prowadzenie. Do bardzo dobrego crossowego podania Pawła Weinara doszedł Marcin Wachowicz. Strzelił raz, bramkarz gości odbił piłkę, poprawił już skutecznie i było 1:0. To był 10 gol Wachowicza w tych rozgrywkach.
W 24. minucie brak komunikacji pomiędzy Andrzejem Bledzewskim a Weinarem omal nie wykorzystał Tomasz Feliksiak, który nie trafił w piłkę, a od bramki Arki dzieliło go nie więcej niż pięć metrów. W 32. minucie Paweł Zawistowski tak sprytnie uderzył piłkę z rzutu wolnego, że zamiast dośrodkowania wyszedł strzał w górny róg bramki. Na szczęście Bledzewski wykazał należytą czujność i klasę. Minutę później w zespole gospodarzy nastąpiła dosyć dziwna zmiana. Trener Wojciech Stawowy zdjął z boiska Weinara, a posłał do gry Marka Szyndrowskiego.
- Nic mi nie dolega, nie wiem dlaczego zostałem zmieniony. Nie będę tego komentował - powiedział tuż po opuszczeniu placu gry Weinar.
- Zmieniłem Weinara, bo wkradła się nerwowość w grze obronnej - tłumaczył po meczu trener Stawowy.
A nam się wydaje, że zmiana Weinara to efekt wymiany zdań pomiędzy szkoleniowcem i zawodnikiem po opisanej już sytuacji z 24. minuty gry. Weinar nie zgadzał się z krytyką, a trener pokazał mu kto rządzi w drużynie. Z tym, że dla jakości gry Arki w defensywie była to zmiana zupełnie bez sensu. I doprawdy nie wiem, kto komu zrobił na złość.
Wróćmy jednak do tego co działo się na boisku. Arka po zdobyciu gola z minuty na minutę zaczęła grać coraz gorzej, a goście coraz odważniej.
Taka taktyka przyniosła pruszkowianom efekty w 53. minucie. Piłkę dogrywaną na linię pola karnego, mimo biernej niestety asysty Szyndrow- skiego, przyjął na pierś Paweł Zawistowski i z półobrotu strzelił w róg gdyńskiej bramki. 1:1 i konsternacja na stadionie.
W tym momencie trzeba jednak pochwalić gdyńskich piłkarzy. Ruszyli do przodu i po czterech minutach odzyskali prowadzenie. Dobrą wymianę podań przed polem karnym Znicza błyskawicznym strzałem z 18 metrów zakończył Wachowicz. Dobrze, że Arka ma takiego napastnika. To był już 11 gol pana Marcina, a asystę przy tej akcji zaliczył Olgierd Moskalewicz. Odetchnął Stawowy, odetchnęli kibice, Arka prowadziła 2:1.
Po godzinie gry z boiska zszedł Marcin Chmiest. Można przypuszczać, że w tym momencie wyczerpała się cierpliwość trenera Stawowego dla najlepiej opłacanego napastnika żółto-niebieskich. Chmiest nadal kompletnie zawodzi. Mógłby pewnie na swoje usprawiedliwienie powiedzieć, że nie strzela, bo nie ma dobrych podań, ale jego problem polega na tym, że on ucieka od piłki i gry w ogóle, zamiast jej szukać.
Tymczasem trener gości Jacek Grembocki zamienił środkowego obrońcę Tomasza Piotrowskiego na napastnika Charlesa Nwaogu Uchenna. To był sygnał, że Znicz nie zamierza wyjeżdżać z Gdyni z pustym kontem punktowym. Niestety gospodarze nie potrafili tego sygnału właściwie odebrać. Dwukrotnie pod bramką gdynian było groźnie, ale skończyło się na strachu. Kiedy rozpoczęły się trzy doliczone już przez arbitra ostatnie minuty meczu do remisu mógł doprowadzić Zawistowski, ale piłka po jego mocnym strzale minimalnie minęła gdyńska bramkę. Niestety kilkadziesiąt sekund później, szczęście nie było już po stronie gospodarzy. Wymiana podań przed własnym polem karnym zakończyła się przejęciem piłki przez Uchenna, który już w polu karnym zdołał odegrać ją do jeszcze lepiej ustawionego Roberta Lewandowskiego. Ten strzelił bezbłędnie z około 10 metrów. 2:2 i rozpacz gdyńskich piłkarzy. Na pewno mają czego żałować, ale też za głupotę trzeba płacić. Tę bramkę i w konsekwencji dwa jakże ważne punkty stracili po prostu jak frajerzy.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Znicz Jacek Grembocki był bardzo elegancki w swojej wypowiedzi:
- Miło jest remisować w Gdyni. Arka pozostaje zdecydowanym faworytem do awansu i zagrała bardzo dobrze. Nam jako beniaminkowi łatwiej jest grać na obcych boiskach. Naszym atutem jest młodość i ambicja - powiedział Grembocki.
To jakie atuty ma Arka , skoro Znicz wyprzedza ją w tabeli? Może warto, aby na to pytanie odpowiedzieli sobie trener i gdyńscy piłkarze.
Natomiast szkoleniowiec gospodarzy tak skomentował niedzielny mecz:
- To było spotkanie z serii za sześć punktów. Dwa razy w tym meczu prowadziliśmy i dwukrotnie pozwoliliśmy gościom doprowadzić do remisu. Zabrakło konsekwencji w grze mojego zespołu, mnożyły się błędy w defensywie. Zremisowaliśmy na własne życzenie, a sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli - przyznał Stawowy.
Tylko co z tego wynika...!

Prokom Arka Gdynia - Znicz Pruszków 2:2 (1:0)

1:0 Marcin Wachowicz (11min.), 1:1 Paweł Zawistowski (53), 2:1 Marcin Wachowicz (57), 2:2 Robert Lewandowski (90+3).
Żółte kartki: Krzysztof Sobieraj, Marek Szyndrowski, Andrzej Bledzewski (Arka) i Robert Lewandowski (Znicz).
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Weinar (33 Szyndrowski), Kowalski - Przytuła (89 Łabędzki), Ława, Moskalewicz - Karwan, Chmiest (60 Bazler), Wachowicz.
Znicz: Bieniek - Lewczuk, Piotrowski, Kowalski, Januszewski - Kaczmarek, Grzeszczyk (28 Osoliński), Zawistowski, Maciej Rybaczuk (77 Michał Rybaczuk) - Lewandowski, Feliksiak.
Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów ok. 7 tys.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia