TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

22.11.2018

Grzegorz Witt. Człowiek z Arki, który awansował

Wtorkowy wieczór w portugalskim miasteczku Chaves był wyjątkowy dla polskiej piłki nożnej. Młodzieżowa reprezentacja awansowała do przyszłorocznych mistrzostw Europy, w spektakularnym stylu pokonując w barażach Portugalczyków. Ten sukces należy również do osoby, która z Arką Gdynia związana jest praktycznie całe swoje dorosłe życie. To Grzegorz Witt – trener przygotowania motorycznego naszej kadry.

Gdyńskie początki

Urodzony w Nakle nad Notecią Witt początkowo z Arką miał niewiele wspólnego.

 

– Pierwszy mój kontakt z nią nastąpił przez czysty przypadek. Ucząc się w technikum w Bydgoszczy, wybrałem się na mecz Zawisza – Arka w 3. lidze. Z tego co pamiętam, Zawisza wygrał 3:0, a wtedy nawet przez sekundę mi nie przyszło do głowy, że kiedyś z Arką zwiążę się na tak długo – wspominał początek lat 90. w rozmowie z oficjalną stroną klubu szkoleniowiec.

 

– Mój drugi raz z Arką to kontakt z trenerem Grzegorzem Polakowem podczas egzaminów na studia. Zwrócił na mnie uwagę podczas egzaminów z piłki nożnej. Pozytywnie ocenił moje umiejętności i zapowiedział, że jeśli zdam na studia, to chętnie mnie zobaczy trenującego w jednym z zespołów tutaj na Wybrzeżu, po czym okazało się, że chodzi o… Arkę – kontynuuje historię Witt.

 

– I ten trzeci, decydujący moment. Będąc już na studiach, podczas jednego z fakultetów z piłki nożnej mieliśmy zaplanowaną grę kontrolną z Arką. Spodobałem się wówczas trenerowi Mieczysławowi Rajskiemu, który zaprosił mnie na trening.

Praktycznie w 1990 roku zawitałem do klubu i tak zostało do dziś. Jak widać od początku „coś” wisiało nade mną – uśmiecha się 49-letni dzisiaj trener.

Czasy pełne pracy

Rok później szkoleniowcem seniorskiej Arki został Jacek Dziubiński. Nazwisko, które w życiu Witta odcisnęło później najwyraźniejsze piętno.

 

– Zaraz po ukończeniu przeze mnie uczelni trener Dziubiński złożył mi propozycję, abym najpierw został asystentem trenera Ryszarda Lipińskiego. Potem zostałem już jego asystentem. Także gdy objął kadrę U-19 w 2006 roku, zaproponował mi współpracę i wspólnie przemierzyliśmy tysiące kilometrów, prowadząc ją w 36 meczach. Byli tam wtedy choćby Maciej Rybus i Grzegorz Krychowiak. Praca z tamtą reprezentacją to była wspaniała przygoda. Wtedy poznaliśmy się na zgrupowaniach jeszcze bliżej. Następnie była Młoda Ekstraklasa, juniorzy. Praktycznie cały czas byliśmy ze sobą związani zawodowo – uśmiecha się Witt.

 

Kiedy był jeszcze zawodnikiem, powierzono mu grupy młodzieżowe Arki. Kończąc swoje treningi, zostawał w klubie, by odbywać je z młodzikami. Bywało tak, że otwierał i zamykał bramę stadionu. Walkę na dwa fronty toczył do 2008 roku. Najpierw jako piłkarz Arki, później Orląt Reda łączył obowiązki z prowadzeniem młodzieżowych sekcji żółto-niebieskich.

 

W 2009 roku, gdy piłkarskie buty zawiesił już na kołku, otrzymał propozycję włączenia do sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu prowadzonego przez Dariusza Pasiekę. Od czasów, gdy Arkę przejmował zaś Grzegorz Niciński (2014), Witt jest przy pierwszej drużynie nieprzerwanie do dzisiaj. W Arce na przestrzeni lat pełnił różne role. Jako piłkarz, asystent, a także najmłodszy pierwszy trener w historii II ligi... Łącznie już 38 lat.

Pora na kadrę!

W lipcu minionego roku kariera szkoleniowa Witta nabrała niebywałego tempa. Oprócz asystowania w Arce wówczas Leszkowi Ojrzyńskiemu, z propozycją pracy zadzwonił Czesław Michniewicz – świeżo upieczony selekcjoner kadry U-21: „Chciałbym, byś pełnił w moim sztabie rolę trenera od przygotowania motorycznego” – padło z ust byłego trenera Arki. Witt się zgodził.

 

Oferta nie była przypadkowa. Obaj panowie znają się doskonale, Michniewicz od lat obserwuje drużyny, za których motorykę odpowiedzialny był właśnie Witt. To pod jego ręką Arka wyszła z fizycznego marazmu, a w czasach pierwszoligowych potrafiła pod tym względem o klasę przewyższać rywali. Warsztat pracy trenera Witta zyskał wówczas na sławie. Sam zresztą za czasów kopania piłki był lewym obrońcą.

– Dysponowałem wtedy niezłą motoryką i to pozwalało mi biegać z jednego końca boiska na drugi. I z powrotem – wspomina Witt.

Do dzisiaj jest niezwykle aktywny, swoją pracę wykonuje też w praktyce. Do klubu przyjeżdża na rowerze, a dzień bez aktywności jest dla niego dniem straconym.

 

Przez 1,5 roku asystent teraz Zbigniewa Smółki dbał więc o jak najlepsze przygotowanie fizyczne reprezentacji. I ta jego praca przyniosła niebywałe efekty – przedarcie się przez eliminację do mistrzostw Europy. Ostatni raz młodzieżowa kadra uczyniła to 24 lata temu. To z pewnością jeden z większych sukcesów w szkoleniowej karierze Witta. Choć ostatnie lata i tak ma usłane różami: najpierw awansował z Arką do ekstraklasy, raz sięgnął z nią po Puchar Polski, a dwa razy po Superpuchar.

 

Do tego doszedł jednak niezmierzonym wysiłkiem, przechodząc niekiedy niemałe kryzysy z żółto-niebieską towarzyszką życia.

 

– Nigdy nie narzekałem, nie jestem też pazerny. Zawsze wolałem czerpać małą łyżeczką niż pełną chochlą – podsumowuje skromny Witt.

 

Dawid Kowalski








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia