Aktualności
29.10.2018
Lechia Gdańsk-Arka Gdynia 2:1
Pierwsza połowa derbów Trójmiasta rozbudziła apetyty na to, że po przerwie będzie to jeszcze lepsze widowisko. W pierwszej połowie padły dwa gole – po jednym dla każdej z drużyn, była interwencja VAR, rzut karny, kilka efektownych akcji skrzydłowych gdańszczan i indywidualny rajd Luki Zarandii.
W drugiej części spotkania jednak tego wszystkiego brakowało. Mecz stracił też na atrakcyjności, gdy z boiska wyleciał Tadeusz Socha. Arka przez 30 minuty grała w osłabieniu i musiała odpierać ataki gospodarzy. Udało się jej się to do 90. minuty. Wtedy przypomniał o sobie specjalista od bramek przeciwko Arce – Flavio Paixao.
Eksperymentalna obrona
Trener Lechii Piotr Stokowiec nie zaskoczył składem. Wiadomym było, że po przerwie za kartki do jedenastki ponownie wskoczą Michał Nalepa, a także Lukas Haraslin, który z Piastem Gliwice wszedł z ławki. Słowacki skrzydłowy był rezerwowym tylko dlatego, że wrócił zmęczony z meczów reprezentacji i szkoleniowiec biało-zielonych wolał go oszczędzać. Nalepa zmienił w składzie Stevena Vitorię, a Haraslin Michała Maka, dla którego zabrakło nawet miejsca wśród rezerwowych. Większym zaskoczeniem było zestawienie linii obrony żółto-niebieskich.
W tyłach zabrakło Luki Maricia i Damiana Zbozienia. Obu z gry wyeliminowały kontuzje, przez co Smółka musiał postawić na Tadeusza Sochę (pierwszy raz w tym sezonie) i Christiana Maghomę (grał już całe spotkanie przeciwko Śląskowi Wrocław). Socha musiał sobie radzić z oskrzydlającymi atakami Haraslina, z kolei Maghoma miał uprzykrzać, na ile to możliwe, życie najskuteczniejszemu strzelcowi gdańszczan w tym sezonie Flavio Paixao. Portugalczyk w sobotę rozgrywał setne spotkanie w gdańskim zespole. I miał chrapkę na kolejnego gola w derbach. W poprzednich trzech starciach między Lechią, a Arką zdobył pięć bramek, zostając drugim najskuteczniejszym zawodnikiem biało-zielonych w derbowych potyczkach. Miał na koncie o jedno trafienie mniej od Jerzego Kruszczyńskiego.
To jednak kto inny rozpoczął strzelanie w derbach Trójmiasta. Pierwsi z gola, ale krótko, cieszyli się goście. Fatalny błąd popełnił bramkarz Lechii Zlatan Alomerović, który tak wybił piłkę, że nastrzelił ją w Aleksandra Kolewa. Kolew odegrał do Macieja Jankowskiego, pomocnik gdynian celnie uderzył do bramki, tyle że sędzia Bartosz Frankowski nie uznał tego trafienia. Arbitrowi pomógł VAR, który wykazał, że „Jankes” był na spalonym.
Żebro Błażeja
Gdy kolejny raz piłka ugrzęzła w siatce nikt nie miał wątpliwości, że gol został strzelony prawidłowo. Z rzutu rożnego dośrodkował Filip Mladenović, żebrem uderzał Błażej Augustyn, Pavels Steinbors nie zdołał interweniować. Tym samym Lechia zdobyła pierwszą w tym sezonie bramkę z rzutu rożnego. Augustyn najpierw był bohaterem Lechii, a kilka akcji później zagrał piłką ręką w polu karnym, co skończyło się rzutem karnym dla Arki. W tej sytuacji też zadziałał VAR. Mladenović jeszcze próbował podważyć zasadność systemu wideoweryfikacji. W efekcie został ukarany żółtą kartką. Z jedenastego metra nie pomylił się Michał Janota, choć miał na sobie presję trybun. Nic nie robił sobie z gwizdów 25-tysięcznej publiczności i pewnym strzałem pokonał Alomerovicia.
Szybka czerwień
Trzy ostatnie spotkania derbowe kończyły się zwycięstwami Lechii, kolejno 1:0, 4:2, 2:1. W ogóle bilans tych starć w ekstraklasie wynosił 9-2-0 na korzyść biało-zielonych. Dlatego długoutrzymujący się remis z perspektywy historii, był dobrym wynikiem dla Arki. Gdynianie starali się jednak grać do przodu, a w pewnym momencie drugiej połowy częściej mieli piłkę przy nodze. Lechia swoje akcje starała się budować na skrzydle.
Widzieli bowiem, że Socha i Marciniak kompletnie nie radzili sobie z Lukasem Haraslinem i Adamem Marciniakiem. Haraslin raz za razem urywał się Sosze. Prawy obrońca Arki szybko zarobił dwie żółte kartki. Pierwszą w 47. minucie, drugą 18 minut później. Do momentu zejścia defensora mecz był otwarty, po tym zdarzeniu zespół Zbigniewa Smółki musiał cofnąć się do obrony. Lechia napierała, czasem mocniej, czasem statycznie aż dopięła swego w 90. minucie. Bramkę zdobył nie kto jak strzelec wyborowy w derbach – Flavio Paixao. Arka została ukarana za zbytnie cofnięcie się do obrony.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |