Aktualności
19.03.2008
Pada śnieg, ale Arka zagrać musi (Gazeta Wyborcza)
Trener Arki Wojciech Stawowy: - Musimy przełożyć czwartkowy mecz z Kmitą, bo nie chcemy grać w śniegu czy bajorze. Dyrektor klubu z Gdyni Robert Potargowicz: - Nie ma szans, abyśmy przełożyli to spotkanie.
Piłkarze Arki mają dziś rozegrać mecz 22. kolejki II ligi z Kmitą Zabierzów. Ale nie wiadomo, czy spotkanie się odbędzie, bo Trójmiasto było w środę zasypane śniegiem.
- O godz. 9 na boisku było 25 cm śniegu - mówił nam dzisiaj zastępca dyrektora Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Schwarz.
Boisko w Gdyni ma podgrzewaną murawę, ale nie wiadomo, czy to pomoże.
- Już przed pierwszym meczem w tej rundzie z Podbeskidziem [8 marca - red.] włączyliśmy podgrzewanie boiska. I do dziś go nie wyłączyliśmy. Komputery utrzymują pod płytą temperaturę 9-11 stopni - mówi Schwarz i dodaje: - Nie będziemy odgarniać śniegu ciężkim sprzętem, bo wtedy zniszczymy murawę. Odgarniemy tylko śnieg wokół boiska, aby woda miała gdzie spływać. Ale nie jestem w stanie powiedzieć, czy czwartkowy mecz się odbędzie.
Nie wiedzą tego także w Arce. A w klubie są zwolennicy zarówno przełożenia spotkania, jak i rozegrania go jutro.
- Będziemy się starali przełożyć mecz z Kmitą. Na sobotę albo i dalej. Słuchałem prognozy pogody i obfite opady śniegu mają się utrzymywać aż do piątku - mówi trener Stawowy. - Nawet jeśli dzięki podgrzewanej murawie śnieg stopnieje, to na boisku zrobi się wielkie bajoro. A na takim boisku nie chcemy grać.
Dyrektor Arki Potargowicz: - Nie ma możliwości, abyśmy przełożyli spotkanie z Kmitą. Przecież jest już za późno. Trzeba by było powiadomić rywali, PZPN, sędziów [głównym ma być Paweł Pskit z Łodzi - red.] i kibiców. Poza tym na przełożenie meczu musieliby się zgodzić PZPN i Kmita. Nie mamy więc wyjścia. Musimy zrobić wszystko, co w naszej pomocy, aby przygotować boisko na czwartek na godz. 18. A decyzję, czy spotkanie się odbędzie, zostawmy sędziemu i delegatowi PZPN, którzy podejmą ją pewnie tuż przed meczem - tłumaczy Potargowicz.
- Nie zgodzimy się na przełożenie meczu. Jesteśmy już w pociągu, dokładnie za Iławą, i nie po to wyruszaliśmy o godz. 5.50 i jechaliśmy taki kawał, aby znów mecz przekładać. Chcemy grać - mówił nam dzisiaj o godz. 12.15 trener Kmity Robert Moskal.
Arka już raz przełożyła zresztą spotkanie z Kmitą, bo w pierwotnym terminie mecz miał być rozegrany dopiero w sobotę, tuż przed świętami (tak jak cała 22. kolejka). Dlaczego Arka - jako jedyna - chciała grać już w czwartek?
- Bez komentarza, wolałbym nie odpowiadać na to pytanie - mówi Potargowicz.
- Nie może pan powiedzieć, dlaczego chcieliście grać dwa dni wcześniej? - dopytujemy.
- Bo trener tak chciał - odpowiada dyrektor Arki.
Jeśli Pskit uzna, że mecz się dziś odbędzie, Arka zmierzy się z rywalem, który jest rewelacją rundy wiosennej, ale w tabeli zajmuje... przedostatnie miejsce. Jesienią Kmita nie wygrał bowiem żadnego meczu, miał 9 remisów i 10 porażek. Wiosną rozegrał dwa spotkania i oba wygrał - sensacyjnie na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 3:1 oraz w ostatniej kolejce u siebie ze Stalą Stalowa Wola 2:0.
- Wygrywamy, bo w końcu mamy stabilną sytuację w zespole. Jesienią każdy mecz graliśmy w innym składzie. Teraz przez dwa miesiące ostro się przygotowywaliśmy, omijały nas kontuzje, mamy wyrównany skład, który się nie zmienia. I oby tak zostało - mówi Jan Cios, obrońca Kmity, który w sezonie 2005/2006 był piłkarzem Arki.
Drużyna z Gdyni walczy o awans, jest wiceliderem tabeli i w meczu z Kmitą nie może sobie pozwolić na stratę punktów. Zwłaszcza że zrobiła to już w Zabierzowie, gdzie tylko zremisowała 1:1 (gol Grzegorza Nicińskiego).
Grzegorz Kubicki
Piłkarze Arki mają dziś rozegrać mecz 22. kolejki II ligi z Kmitą Zabierzów. Ale nie wiadomo, czy spotkanie się odbędzie, bo Trójmiasto było w środę zasypane śniegiem.
- O godz. 9 na boisku było 25 cm śniegu - mówił nam dzisiaj zastępca dyrektora Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Schwarz.
Boisko w Gdyni ma podgrzewaną murawę, ale nie wiadomo, czy to pomoże.
- Już przed pierwszym meczem w tej rundzie z Podbeskidziem [8 marca - red.] włączyliśmy podgrzewanie boiska. I do dziś go nie wyłączyliśmy. Komputery utrzymują pod płytą temperaturę 9-11 stopni - mówi Schwarz i dodaje: - Nie będziemy odgarniać śniegu ciężkim sprzętem, bo wtedy zniszczymy murawę. Odgarniemy tylko śnieg wokół boiska, aby woda miała gdzie spływać. Ale nie jestem w stanie powiedzieć, czy czwartkowy mecz się odbędzie.
Nie wiedzą tego także w Arce. A w klubie są zwolennicy zarówno przełożenia spotkania, jak i rozegrania go jutro.
- Będziemy się starali przełożyć mecz z Kmitą. Na sobotę albo i dalej. Słuchałem prognozy pogody i obfite opady śniegu mają się utrzymywać aż do piątku - mówi trener Stawowy. - Nawet jeśli dzięki podgrzewanej murawie śnieg stopnieje, to na boisku zrobi się wielkie bajoro. A na takim boisku nie chcemy grać.
Dyrektor Arki Potargowicz: - Nie ma możliwości, abyśmy przełożyli spotkanie z Kmitą. Przecież jest już za późno. Trzeba by było powiadomić rywali, PZPN, sędziów [głównym ma być Paweł Pskit z Łodzi - red.] i kibiców. Poza tym na przełożenie meczu musieliby się zgodzić PZPN i Kmita. Nie mamy więc wyjścia. Musimy zrobić wszystko, co w naszej pomocy, aby przygotować boisko na czwartek na godz. 18. A decyzję, czy spotkanie się odbędzie, zostawmy sędziemu i delegatowi PZPN, którzy podejmą ją pewnie tuż przed meczem - tłumaczy Potargowicz.
- Nie zgodzimy się na przełożenie meczu. Jesteśmy już w pociągu, dokładnie za Iławą, i nie po to wyruszaliśmy o godz. 5.50 i jechaliśmy taki kawał, aby znów mecz przekładać. Chcemy grać - mówił nam dzisiaj o godz. 12.15 trener Kmity Robert Moskal.
Arka już raz przełożyła zresztą spotkanie z Kmitą, bo w pierwotnym terminie mecz miał być rozegrany dopiero w sobotę, tuż przed świętami (tak jak cała 22. kolejka). Dlaczego Arka - jako jedyna - chciała grać już w czwartek?
- Bez komentarza, wolałbym nie odpowiadać na to pytanie - mówi Potargowicz.
- Nie może pan powiedzieć, dlaczego chcieliście grać dwa dni wcześniej? - dopytujemy.
- Bo trener tak chciał - odpowiada dyrektor Arki.
Jeśli Pskit uzna, że mecz się dziś odbędzie, Arka zmierzy się z rywalem, który jest rewelacją rundy wiosennej, ale w tabeli zajmuje... przedostatnie miejsce. Jesienią Kmita nie wygrał bowiem żadnego meczu, miał 9 remisów i 10 porażek. Wiosną rozegrał dwa spotkania i oba wygrał - sensacyjnie na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 3:1 oraz w ostatniej kolejce u siebie ze Stalą Stalowa Wola 2:0.
- Wygrywamy, bo w końcu mamy stabilną sytuację w zespole. Jesienią każdy mecz graliśmy w innym składzie. Teraz przez dwa miesiące ostro się przygotowywaliśmy, omijały nas kontuzje, mamy wyrównany skład, który się nie zmienia. I oby tak zostało - mówi Jan Cios, obrońca Kmity, który w sezonie 2005/2006 był piłkarzem Arki.
Drużyna z Gdyni walczy o awans, jest wiceliderem tabeli i w meczu z Kmitą nie może sobie pozwolić na stratę punktów. Zwłaszcza że zrobiła to już w Zabierzowie, gdzie tylko zremisowała 1:1 (gol Grzegorza Nicińskiego).
Grzegorz Kubicki
Copyright Arka Gdynia |