Aktualności
18.03.2008
Bramkarz negocjator (Dziennik Bałtycki)
Jednym z niewielu piłkarzy Arki, w dwóch pierwszych wiosennych meczach, do gry którego nie można mieć żadnych zastrzeżeń jest bez wątpienia bramkarz Andrzej Bledzewski. "Bledza" ma duży udział w czterech zdobytych przez żółto-niebieskich punktach. Zarówno w wygranym meczu z Podbeskidziem, jak i w zremisowanym z Pelikanem Łowicz był jednym z najlepszych gdyńskich zawodników na boisku. W Łowiczu wykazał też inne - negocjacyjne, dyplomatyczne - talenty.
To była 18. minuta meczu Pelikan - Arka, kiedy na strzał z dystansu zdecydował się Przemysław Cichoń. Piłka wylądowała w siatce bramki strzeżonej przez Bledzewskiego. Sędzia główny Daniel Stefański z Bydgoszczy wskazał na środek boiska, uznając gola. Z tą decyzją nie mógł się pogodzić gdyński bramkarz. Podbiegł do sędziego tłumacząc, że futbolówka po drodze do bramki odbiła się jeszcze od nogi Adama Kardasza, a ten był na pozycji spalonej, którą sygnalizował sędzia asystent. Protest Bledzewskiego został potraktowany przez arbitra jako niesportowe zachowanie i bramkarz Arki ukarany został żółtą kartką. "Bledza" jednak nie ustępował i doprowadził swoim zachowaniem do konsultacji arbitra głównego z asystentem.
- Byłem pewien swoich racji, bo przecież bardzo dobrze widziałem całą sytuację. Zresztą strzał Cichonia bym obronił, ale piłka po odbiciu się od nogi Kardasza wyraźnie zmieniła kierunek. Kątem oka widziałem też, jak sędzia asystent sygnalizuje pozycję spaloną zawodnika Pelikana. Poczułem się więc oszukany i dlatego nie odpuszczałem. Na szczęście krótka rozmowa arbitrów, którym wcześniej zabrakło właściwej komunikacji, rozwiała wszelkie kontrowersje. Gol został zdobyty nieprawidłowo. Zamiast więc wznawiać grę od środka, wznowiliśmy ją z naszego pola karnego - relacjonuje to zdarzenie Bledzewski, który tym samym uratował Arce remis.
Mecz z Pelikanem to już historia. Piłkarze Arki kolejny ligowy mecz, z Kmitą Zabierzów w Gdyni, rozegrają już w czwartek o godzinie 18. To efekt porozumienia obu klubów o przyspieszeniu spotkania, które zgodnie z terminarzem miało być rozegrane w przedświąteczną sobotę.
To była 18. minuta meczu Pelikan - Arka, kiedy na strzał z dystansu zdecydował się Przemysław Cichoń. Piłka wylądowała w siatce bramki strzeżonej przez Bledzewskiego. Sędzia główny Daniel Stefański z Bydgoszczy wskazał na środek boiska, uznając gola. Z tą decyzją nie mógł się pogodzić gdyński bramkarz. Podbiegł do sędziego tłumacząc, że futbolówka po drodze do bramki odbiła się jeszcze od nogi Adama Kardasza, a ten był na pozycji spalonej, którą sygnalizował sędzia asystent. Protest Bledzewskiego został potraktowany przez arbitra jako niesportowe zachowanie i bramkarz Arki ukarany został żółtą kartką. "Bledza" jednak nie ustępował i doprowadził swoim zachowaniem do konsultacji arbitra głównego z asystentem.
- Byłem pewien swoich racji, bo przecież bardzo dobrze widziałem całą sytuację. Zresztą strzał Cichonia bym obronił, ale piłka po odbiciu się od nogi Kardasza wyraźnie zmieniła kierunek. Kątem oka widziałem też, jak sędzia asystent sygnalizuje pozycję spaloną zawodnika Pelikana. Poczułem się więc oszukany i dlatego nie odpuszczałem. Na szczęście krótka rozmowa arbitrów, którym wcześniej zabrakło właściwej komunikacji, rozwiała wszelkie kontrowersje. Gol został zdobyty nieprawidłowo. Zamiast więc wznawiać grę od środka, wznowiliśmy ją z naszego pola karnego - relacjonuje to zdarzenie Bledzewski, który tym samym uratował Arce remis.
Mecz z Pelikanem to już historia. Piłkarze Arki kolejny ligowy mecz, z Kmitą Zabierzów w Gdyni, rozegrają już w czwartek o godzinie 18. To efekt porozumienia obu klubów o przyspieszeniu spotkania, które zgodnie z terminarzem miało być rozegrane w przedświąteczną sobotę.
Copyright Arka Gdynia |