Aktualności
17.03.2008
Niespodzianka, Arka zremisowała w Łowiczu (Gazeta Wyborcza)
Piłkarze Prokom Arki Gdynia rozegrali jeden z najsłabszych meczów w sezonie i tylko zremisowali na wyjeździe z Pelikanem Łowicz 0:0. Mimo tego w tabeli II ligi awansowali na pozycję wicelidera
- To nie ma w tej chwili żadnego znaczenia. Bardziej straciliśmy dwa punkty niż zyskaliśmy jeden - ocenił po meczu trener Arki Wojciech Stawowy. - Ale od razu muszę przyznać, że nie zasłużyliśmy na zwycięstwo, a piłkarze Pelikana sumiennie zapracowali na ten remis i sprawili niespodziankę - dodał szkoleniowiec.
Niespodzianka zamieniłaby się w sensację, gdyby sędziowie nieco inaczej ocenili sytuację z 18 min. Po dużym zamieszaniu w polu karnym gości piłka trafiła do Przemysława Cichonia, który mocnym strzałem pokonał Andrzeja Bledzewskiego. Sędzia główny Daniel Stefański spojrzał na bocznego (był nim Marcin Boniek, syn byłego reprezentanta Polski Zbigniewa) i pewnie wskazał na środek boiska. Po chwili do obu arbitrów podbiegli z pretensjami piłkarze Arki. I przekonali ich do zmiany decyzji. - Postanowiłem skonsultować się ze swoim asystentem i uznaliśmy wspólnie, że Adam Kardasz, który ostatni dotknął piłki, był na pozycji spalonej - tłumaczył się Stefański. Zmiana decyzji wywołała wściekłość u kibiców, a obserwator meczu - Mirosław Ryszka - aż złapał się za głowę.
Pierwsza część gry mogła się podobać. Lepsi byli gospodarze. W 7 min powinni prowadzić, ale piłka po strzale głową Marcina Łochowskiego trafiła w słupek, zaś dobitkę Roberta Wilka obronił Andrzej Bledzewski.
Goście zaś pierwszy strzał na bramkę Marcina Ludwikowskiego oddali w 10 min. Z 25 m kopnął Bartosz Ława, ale bardzo niecelnie. Arka została zepchnięta do defensywy (w całym meczu wykonywała tylko jeden rzut rożny przy aż 12 gospodarzy) i nie potrafiła stworzyć sobie żadnej dobrej sytuacji.
Druga połowa nie była już tak atrakcyjna. Zawodnikom zaczęły puszczać nerwy i więcej było fauli niż dobrych zagrań. W 56 min z rzutu wolnego z ok. 30 m uderzał Ława, a piłka omal nie zaskoczyła Marcina Ludwikowskiego. W 73 min drugą żółtą kartkę obejrzał Krzysztof Przytuła i zszedł z boiska. To zmobilizowało gospodarzy do jeszcze mocniejszego ataku. Ale obrońcy z Gdyni spisywali się dobrze. Dwie minuty przed końcem Radosław Kowalczyk mógł jednak dać trzy punkty beniaminkowi. Doświadczony napastnik popisał się indywidualną akcją, ale kiedy ominął ostatniego przed bramką Sobieraja, zbyt wcześnie zdecydował się na strzał, na dodatek był on niecelny.
Stawowy: - Co prawda byliśmy w tym meczu dłużej przy piłce, to my prowadziliśmy grę, ale co z tego, skoro zupełnie nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe. Zaliczyliśmy słabszy występ i wracamy z Łowicza z uczuciem dużego niedosytu. Piłkarze Arki szansę na rehabilitację mieć będą już w czwartek, kiedy podejmą Kmitę Zabierzów.
Pelikan Łowicz 0
Prokom Arka Gdynia 0
Pelikan: Ludwikowski - Pastuszka, Staniek Ż, Pacan, Petrik, Wyszogrodzki, Kardasz (73. Kowalczyk), Łochowski, Sojka, Cichoń (65. Adamczyk), Wilk (84. Hyży)
Arka: Bledzewski Ż - Kowalski, Sobieraj, Przytuła Ż Cz, Baster Ż, Bazler (57. Wachowicz) - Mazurkiewicz (57. Niciński), Ława, Moskalewicz, Karwan (71. Łabędzki), Chmiest Ż.
Damian Bąbol, osa
- To nie ma w tej chwili żadnego znaczenia. Bardziej straciliśmy dwa punkty niż zyskaliśmy jeden - ocenił po meczu trener Arki Wojciech Stawowy. - Ale od razu muszę przyznać, że nie zasłużyliśmy na zwycięstwo, a piłkarze Pelikana sumiennie zapracowali na ten remis i sprawili niespodziankę - dodał szkoleniowiec.
Niespodzianka zamieniłaby się w sensację, gdyby sędziowie nieco inaczej ocenili sytuację z 18 min. Po dużym zamieszaniu w polu karnym gości piłka trafiła do Przemysława Cichonia, który mocnym strzałem pokonał Andrzeja Bledzewskiego. Sędzia główny Daniel Stefański spojrzał na bocznego (był nim Marcin Boniek, syn byłego reprezentanta Polski Zbigniewa) i pewnie wskazał na środek boiska. Po chwili do obu arbitrów podbiegli z pretensjami piłkarze Arki. I przekonali ich do zmiany decyzji. - Postanowiłem skonsultować się ze swoim asystentem i uznaliśmy wspólnie, że Adam Kardasz, który ostatni dotknął piłki, był na pozycji spalonej - tłumaczył się Stefański. Zmiana decyzji wywołała wściekłość u kibiców, a obserwator meczu - Mirosław Ryszka - aż złapał się za głowę.
Pierwsza część gry mogła się podobać. Lepsi byli gospodarze. W 7 min powinni prowadzić, ale piłka po strzale głową Marcina Łochowskiego trafiła w słupek, zaś dobitkę Roberta Wilka obronił Andrzej Bledzewski.
Goście zaś pierwszy strzał na bramkę Marcina Ludwikowskiego oddali w 10 min. Z 25 m kopnął Bartosz Ława, ale bardzo niecelnie. Arka została zepchnięta do defensywy (w całym meczu wykonywała tylko jeden rzut rożny przy aż 12 gospodarzy) i nie potrafiła stworzyć sobie żadnej dobrej sytuacji.
Druga połowa nie była już tak atrakcyjna. Zawodnikom zaczęły puszczać nerwy i więcej było fauli niż dobrych zagrań. W 56 min z rzutu wolnego z ok. 30 m uderzał Ława, a piłka omal nie zaskoczyła Marcina Ludwikowskiego. W 73 min drugą żółtą kartkę obejrzał Krzysztof Przytuła i zszedł z boiska. To zmobilizowało gospodarzy do jeszcze mocniejszego ataku. Ale obrońcy z Gdyni spisywali się dobrze. Dwie minuty przed końcem Radosław Kowalczyk mógł jednak dać trzy punkty beniaminkowi. Doświadczony napastnik popisał się indywidualną akcją, ale kiedy ominął ostatniego przed bramką Sobieraja, zbyt wcześnie zdecydował się na strzał, na dodatek był on niecelny.
Stawowy: - Co prawda byliśmy w tym meczu dłużej przy piłce, to my prowadziliśmy grę, ale co z tego, skoro zupełnie nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe. Zaliczyliśmy słabszy występ i wracamy z Łowicza z uczuciem dużego niedosytu. Piłkarze Arki szansę na rehabilitację mieć będą już w czwartek, kiedy podejmą Kmitę Zabierzów.
Pelikan Łowicz 0
Prokom Arka Gdynia 0
Pelikan: Ludwikowski - Pastuszka, Staniek Ż, Pacan, Petrik, Wyszogrodzki, Kardasz (73. Kowalczyk), Łochowski, Sojka, Cichoń (65. Adamczyk), Wilk (84. Hyży)
Arka: Bledzewski Ż - Kowalski, Sobieraj, Przytuła Ż Cz, Baster Ż, Bazler (57. Wachowicz) - Mazurkiewicz (57. Niciński), Ława, Moskalewicz, Karwan (71. Łabędzki), Chmiest Ż.
Damian Bąbol, osa
Copyright Arka Gdynia |