TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

17.03.2008

Pelikan Łowicz - Arka Gdynia 0:0 (Dziennik Bałtycki)

Przykrą niespodziankę sprawili swoim kibicom walczący o awans do ekstraklasy piłkarze Prokomu Arki Gdynia. Podopieczni trenera Wojciecha Stawowego zaledwie zremisowali bezbramkowo z ostatnim w tabeli Pelikanem Łowicz. Mimo wszystko ten jeden zdobyty wczoraj punkt dał Arce awans na pozycję wicelidera tabeli.
Biorąc pod uwagę potencjał sportowy, finansowy i organizacyjny Pelikana i Arki wątpliwości przed meczem w Łowiczu mogły budzić tylko rozmiary zwycięstwa żółto-niebieskich. Przypomnijmy, że jesienią w Gdyni Arka wygrała 4:0. Tymczasem na boisku tych różnic nie było widać. Gospodarze zaczęli mecz bez respektu dla bardziej renomowanego rywala, a gdynianie zrobili niewiele, aby tego respektu nabrali w czasie gry.
Pierwszą naprawdę groźną sytuację stworzyli gospodarze już w siódmej minucie gry. Były piłkarz Arki 39-letni Robert Wilk najpierw trafił piłką w słupek, później próbował jeszcze zdobyć gola z dobitki, ale w tym drugim przypadku bardzo dobrze zachował się w gdyńskiej bramce Andrzej Bledzewski. Trzy minuty później znowu "Bledza" obronił w dobrym stylu strzal głowa Adama Kardasza. Ofensywne zapędy gospodarzy próbował na krótko ostudzić Bartosz Karwan, ale piłkę po jego strzale z rzutu wolnego pewnie złapał bramkarz Pelikana Marcin Ludwikowski. Miejscowi kibice w 18 minucie mieli krótkotrwały powód do radości. Piłka po strzale Cichonia zatrzymała się w siatce Arki, sędzia przez chwile się wahał, ale po konsultacji ze swoim asystentem nie miał już wątpliwości, że wcześniej zagrał futbolówkę będący na pozycji spalonej inny piłkarz Pelikana. Gola więc nie uznał. Do przerwy innych klarownych sytuacji strzeleckich na boisku w Łowiczy już nie było.
Po przerwie grupa gdyńskich kibiców liczyła na przebudzenie piłkarzy Arki. Był nawet taki sygnał, kiedy w 51 minucie spotkania sam przed bramkarzem Pelikana znalazł się Bartosz Ława. Niestety piłka po jego strzale minęła bramkę gospodarzy. To była najlepsza, a tak naprawdę jedyna, sytuacja gości do zdobycia bramki. Gospodarze tymczasem stosując dość proste środki często przedostawali się na przedpole bramki Bledzewskiego. Efekty takiego sposobu grania Pelikana najlepiej widać było w rzutach rożnych w których było 12:1 dla łowiczan.
Trener Stawowy szukał szansy na poprawę gry swojej drużyny w zmianach w składzie. Na pół godziny przed końcem meczu na boisku pojawili się napastnicy Grzegorz Niciński i Marcin Wachowicz, a na kwadrans Michał Łabędzki. Niestety w 75 minucie gdynianie doznali kadrowego osłabienia. Za drugą żółtą w tym meczu kartkę, w efekcie czerwoną, boisko musiał opuścić Krzysztof Przytuła. W "10" Arka musiała się już skupić na obronie remisu. Gospodarze bliscy zdobycia bramki na wagę zwycięstwa byli w doliczonym czasie gry, kiedy to po strzale Radosława Kowalczyka piłka o centymetry minęła gdyńska bramkę.
Arka bardziej straciła w Łowiczu dwa punkty niż jeden zdobyła. Ten remis musi budzić niepokój, bo to już kolejna w tym sezonie strata punktów żółto-niebieskich z zespołami z samego końca drugoligowej tabeli. Zamykają ją aktualnie Pelikan, Kmita oraz Warta i wszystkie te drużyny zremisowały z Arką. To dla żółto-niebieskich nie jest powód do chwały.
Nowy prezes Arki Roman Walder, który na bieżąco otrzymywał relację z tego co się na boisku w Łowiczu dzieje, po ostatnim gwizdku powiedział:
- Z remisu szczęśliwy nie jestem, chociaż to nie tragedia. Przecież w Bundeslidze Bayern przegrał w ten weekend z ostatnią w tabeli Energie Cottbus. Widzę jednak pewne niepokojące sygnały w wiosennych meczach Arki i będę chciał porozmawiać o tym we wtorek z trenerem Stawowym - zapowiedział prezes Walder.

Pelikan Łowicz - Prokom Arka Gdynia 0:0

Pelikan: Ludwikowski - Pastuszka, Pacan, Staniek, Petrik - Wyszogrodzki, Kardasz (78 Kowalczyk), Wilk (85 Hyży), Łochowski - Cichoń (66 Adamczyk), Sojka.
Arka: Bledzewski - Kowalski, Sobieraj, Przytuła, Baster - Mazurkiewicz (59 Wachowicz), Ława, Moskalewicz - Karwan (74 Łabędzki), Chmiest, Bazler (58 Niciński).
Żółte kartki: Marcin Staniek (Pelikan) oraz Andrzej Bledzewski, Marcin Chmiest, Marek Baster, Krzysztof Przytuła (Arka).
Czerwona kartka: Przytuła (75 za dwie żółte).
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów ok. 2 tys.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia