TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

11.03.2008

Nieprawdopodobny finisz Arki!

Takich emocji, takiej końcówki nie pamiętają najstarsi kibice. Arka wygrała na inaugurację wiosny z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:2, strzelając dwie bramki w doliczonym czasie gry!

II liga - 20. kolejka:

Arka Gdynia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 (0:1)

SKŁADY

Przez długi czas nic nie zapowiadało zwycięstwa żółto-niebieskich. Gra Arki przypominała tę z pierwszej połowy spotkania sparingowego z OKS 1945 Olsztyn. Goście nastawieni na kontry, grali na dwóch szybkich napastników Krzysztofa Chrapka i Damiana Świerblewskiego, z którymi obrona Arki miała ogromne problemy. W 6. minucie Bledzewski zdołał jeszcze uprzedzić Świerblewskiego, ale chwilę później kąśliwy strzał Dariusza Kołodzieja z ponad 20 metrów zaskoczył bramkarza Arki. Goście niespodziewanie prowadzili 1:0.

W 15. minucie bliski wyrównania był Bartosz Karwan, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu pod bramką Łukasza Merdy. Niestety piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę. W 22. minucie szansę na wyrównanie miał Moskalewcz. Otrzymał on piłkę z lewej strony od Karwana. Jego strzał był jednak słaby i niecelny.

I to było wszystko na co w pierwszej połowie było stać Arkę. Końcówka należała zdecydowanie do gości z południa. Najpierw na dobrej pozycji do strzału znalazł się Świerblewski, ale minimalnie przestrzelił. Chwilę później kapitalnie uderzył Rafał Jarosz, ale tym razem na posterunku był Bledzewski.

Od początku II połowy na boisku w drużynie Arki pojawił się Marcin Wachowicz, który wprowadził sporo ożywienia na lewej stronie - Karwan przeszedł na prawą flankę. Gdy wydawało się, że wyrównująca bramką jest kwestią kilku minut, kompletnie zagubili się obrońcy Arki. Najpierw świetnie prawą stroną urwał się Świerblewski. Dograł w pole karne, a tu niezdecydowanie Pawła Weinara wykorzystał Paweł Żmudziński i z bliska głową strzelił drugiego gola dla gości.

W 60. minucie mogło być 3:0 dla gości, znów szybka akcja pary napastników. Tym razem to Świeblewski podawał do Chrapka. Ten mocno uderzył i tylko instynktownej interwencji Bledzewskiego zawdzięcza Arka to, że nie straciła kolejnego gola.

Wreszcie w 69. minucie błąd w ustawieniu gości przy rzucie rożnym. W polu karnym znalazł się niepilnowany Wachowicz i strzelił głową kontaktową bramkę. To dodało Arkowcom wiatru w żagle. Co chwilę udawało im się stworzyć zamieszanie pod bramką Merdy, wynik jednak nadal nie ulegał zmianie. Od 86. minuty rywale grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla wprowadzonego w II połowie Krzysztofa Zaremby.

To co się wydarzyło w 90. minucie nie ma odpowiednika w klubowych kronikach. Można to chyba tylko porównać ze spotkaniem z Radomiakiem z 1986 roku, jednak nawet tam bramki padły w 89. i 90. minucie, a mecz zakończył się wynikiem 2:1. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry pięknym uderzeniem z woleja w lewy róg bramki popisuje się Bartosz Karwan i mamy remis, ale to jeszcze nie koniec emocji. Ostatnia akcja meczu, dośrodkowanie w pole karne z rzutu wolnego i ręką Mike'a Mouziego. Do wykonania jedenastki podszedł Olgierd Moskalewicz. Lekki strzał w lewy róg bramki myli Łukasza Merdę i Arka wygrywa jedno z najbardziej dramatycznych spotkań w historii klubu. Takie mecze zapamiętuje się na lata.

Łukasz Bieszke







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia