Aktualności
21.05.2018
Leszek Ojrzyński: Cieszę się, że poznałem w Arce tylu fantastycznych ludzi.
Ojrzyński na samym początku odniósł się do meczu ze Śląskiem, który Arka przegrała 0:1. Zarówno wynik, jak i w ogóle spotkanie, wobec wielu sobotnich pożegnań i wzruszeń, zeszło na drugi, a nawet trzeci plan. Większość kibiców zgromadzonych na trybunach przyszło, by przede wszystkim ukłonić się przed w sumie 11-letnią grą w Arce kapitana Krzysztofa Sobieraja, a także pożegnać niewątpliwie jednego z najlepszych w historii klubu trenerów, Leszka Ojrzyńskiego.
- Szkoda, że przegraliśmy na koniec. Widać było, że dążyli do strzelenia bramki, ale nie wyszło, choć swoje szanse mieliśmy. Śląsk się dobrze bronił, a my też byliśmy nieskutecznie - powiedział szkoleniowiec kurtuazyjnie o spotkaniu, lecz szybko przeszedł do wiadomych tego wieczora kwestii: - Porażki ciężko przełykam, ale o tej trzeba zapomnieć, bo tym meczem kończę poważną pracę w Arce Gdynia.
"Dziękuję za pochwały i krytykę"
Wzruszeń nie brakowało. Ojrzyński znany przede wszystkim z tego, że jest twardym szkoleniowcem, nie dał się ponieść wewnętrznym emocjom i starał się wszystko przekazywać z uśmiechem. Zaczął od podziękowań:
- Dziękuję wszystkim, wam, dziennikarzom. Bo i pochwały i krytyka były, obie potrzebne. Tę współpracę doceniam - rozpoczął Ojrzyński.
- Zawodnikom za to, jak świetnie mnie przyjęli. Zwłaszcza kończącemu granie Krzyśkowi Sobierajowi. To on wyciągnął do mnie pomocną dłoń, jak tutaj przychodziłem. Pomógł mi wejść do drużyny, szybciej dzięki niemu ją zrozumiałem. Mam nadzieję, że to nie koniec mojej współpracy z niektórymi zawodnikami, ale to rzecz jasna zależy od tego, co mnie czeka w najbliższej przyszłości. Bo są piłkarze Arki, z którymi chciałbym w przyszłości pracować. Cieszę się, że poznałem ich jako zawodników i ludzi. To fantastyczni chłopcy. Ludzie z krwi i kości za Arką, za którą wskoczą w ogień - dodał wciąż trener Arki.
Zabiera asystenta, zostawia plan
Wraz z Ojrzyńskim żółto-niebieski pokład opuszcza jego asystent, który do klubu trafił w trakcie sezonie, Patryk Kniat. Współpraca obu panów, była na tyle dobra, że trener Arki liczy na jej kontynuację.
- Jestem zadowolony z pracy Patryka, choć nie wiedziałem, co z tego wyjdzie, bo wcześniej nie mieliśmy okazji współpracować. Jeśli tylko będzie możliwość w nowym klubie, to będę chciał, byśmy razem kontynuowali pracę - ma nadzieję Ojrzyński, który w pozostawił za to dopięty na ostatni guzik plan przygotowań, który jednak może ulec małym modyfikacjom przez nowego szkoleniowca.
- Okres przygotowawczy jest rozpisany i dograny, urlopy są do 18 czerwca, gry kontrolne i dwa obozy też są już dopięte. Docierały do mnie jednak informacje, że mogą być zmiany. Nowy trener ma już kontakt z osobami w klubie. Ale to już nie jest moja kwestia. Ja już swoje zrobiłem - przyznał Ojrzyński.
Kolejne smutne pożegnanie
Zakończenie pracy w klubie, w którym Ojrzyński stał się synonimem największych sukcesów, zwycięstwa, charakteru i ogromnej determinacji, dzieje się w jego przygodzie szkoleniowej nie po raz pierwszy. Wcześniej miało to miejsce w Koronie Kielce, w której - jak sam Ojrzyński przyznał - smutek był jednak większy.
- To rozstanie z Arką jest smutne, ale miałem trudniejsze chwile. Jak po trzeciej kolejce nowego sezonu jesteś zwalniany w drużynie, w której stworzyłeś coś wielkiego, z którą się zżyłeś, jest bardzo ciężko. Tu cieszę się, że do końca doprowadziłem Arkę w tym sezonie, że było mi to dane - przyznał.
- Teraz u mnie rozdział czekania. Zobaczymy, jak długo.
Wiele jednak wskazuje na to, że po nieco ponad roku ogromnych sukcesów w Arce, Ojrzyński nie powinien narzekać na brak zainteresowania.
- Taka już moja praca - raz jesteś na stanowisku, a raz na to stanowisko czekasz. A ten okres, który tu spędziłem, zawsze będę wspominał bardzo dobrze. Bo jest co wspominać i o czym opowiadać... - zakończył Leszek Ojrzyński.
Copyright Arka Gdynia |