Aktualności
04.05.2018
Ojrzyński: Nie czuło się w piłkarzach werwy i iskierki.
Nie da się nie zgodzić z trenerem Arki. Najważniejsze spotkanie w sezonie – a na pewno pierwsza jego połowa – przeszło bez większego echa, patrząc na poczynania żółto-niebieskich. Byli niemrawi, nie mieli pomysłu i co rusz pozwalali Legii na wycieczki pod własne pole karne. Dwie z nich skończyły się katastrofalnie, bo golami. Praktycznie zamknęły one mecz.
– Pierwsza bramka nie powinna się zdarzyć. Można skakać i przegrać pojedynek główkowy, ale Niezgoda był zupełnie niepilnowany. Do tego piłka leciała bardzo długo, można było zrobić wiele, żeby zapobiec utracie gola. W takim meczu, z takim rywalem i o taką stawkę nie ma siły – musi to się skończyć źle – przyznał po spotkaniu Ojrzyński.
– Nasze wyjścia do przodu były za wolne, apatyczne, nie czuło się w piłkarzach tej werwy i iskierki – słusznie dodaje Ojrzyński.
Gdynianie obudzili się dopiero po przerwie. Choć dalej nie stwarzali wielkiego zagrożenia pod bramką Legii, to nie można było już ich posądzić o całkowity marazm.
– Całkowicie inna druga połowa, podeszliśmy agresywniej, tak to miało wyglądać. Walczyliśmy, wtedy zagraliśmy tak, jak powinniśmy – ocenia szkoleniowiec.
Na lewej obronie Ojrzyński postawił na Marcina Warcholaka. W opinii wielu gdyński defensor swoją ostatnią formą – mówiąc delikatnie – nie zachwycał. Wydawało się, że zamiast niego szkoleniowiec postawi więc na Adama Marciniaka.
– Fakt, Marcin nie zachwycił w meczu ligowym z Sandecją Nowy Sącz (1:3), ale postawiłem na niego, bo miał doświadczenie i wygrane w tych ważnych meczach dla Arki o trofea – mówił początkowo trener Arki.
Czy więc nie za bardzo zaufał zawodnikom z doświadczeniem w tych grach, nie biorąc pod uwagę aktualnej dyspozycji, od której przecież nie da się momentalnie uciec?
– Gdyby tak było, to np. zagrałby Tadeusz Socha, który grał i wygrał z Arką zeszłoroczny finał, a nie Damian Zbozień. Postawiłem na tych, którzy są aktualnie w lepszej dyspozycji. Dlaczego więc Warcholak? Uważam, że jest w lepszej dyspozycji niż Marciniak – dodał szybko Ojrzyński i zdradził, że miał też plan taktyczny, którego w Arce jeszcze nigdy nie stosował.
– Chciałem nawet dać ich na jednej stronie, ale to by było już zbyt defensywne ustawienie, choć bardzo mocno brałem takie rozwiązanie pod uwagę – przyznał.
Arka zatem nie obroniła trofeum zgarniętego sprzed nosa Lechowi Poznań przed rokiem. Do końca sezonu zostały jej jeszcze cztery mecze ligowe. Przewaga nad strefą spadkową jest jednak bardzo bezpieczna i wydaje się, że wraz z finałem Pucharu Polski przeciwko Legii największe emocje dla kibiców Arki w tych rozgrywkach właśnie się skończyły.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |