Aktualności
18.04.2018
Arka Gdynia drugi raz z rzędu w finale!
Pierwszy mecz w Kielcach zapowiadał nam ogromne emocje w rewanżowym spotkaniu półfinału Pucharu Polski pomiędzy Arką Gdynia, a Koroną. Wtorkowa rywalizacja jednak nie zachwyciła. Piłkarze obu drużyn byli bardzo niedokładni, a w ich poczynaniach widać było mnóstwo nerwowości. Decydująca okazała się 85. minuta spotkania, kiedy to potężnym strzałem Marcus Da Silva dał awans Arce.
Po pierwszym spotkaniu w Kielcach bliżej finału była Korona. Ale przewaga kielczan była nieco złudna, bowiem Arce Gdynia wystarczyła tylko jedna bramka, aby wyeliminować rywala i zapewnić sobie powrót na PGE Narodowy i stanąć przed szansą obrony tytułu sprzed roku.
W Gdyni oglądaliśmy zupełnie inne widowisko niż przed tygodniem. O ile w stolicy Gór Świętokrzyskich tempo spotkania nie pozwalało oderwać wzroku od murawy, o tyle w rewanżu gra obu zespołów pozostawiała wiele do życzenia. Niedokładność i nerwowość to dwa słowa, które idealnie odzwierciedlały przebieg pierwszej połowy.
Nieco lepsze wrażenie pozostawiła po sobie Korona, która starała się dłużej utrzymać się przy piłce na połowie gospodarzy. "Złocisto-Krwistym" brakowało jednak ostatniego podania, które otworzyłoby im drogę do bramki Krzysztofa Pilarza. Goście najlepszą okazję na objęcie prowadzenia mieli w 22. minucie po błędzie właśnie golkipera Arki.
Pilarz podał piłkę wprost pod nogi Niki Kaczarawy. Na szczęście dla bramkarza gospodarzy wszystko miało miejsce z boku pola karnego. Gruzin nie zdecydował się na strzał i oddał futbolówkę Nabilowi Aankourowi, który wbiegał w szesnastkę. Marokańczyk z francuskim paszportem nie zdołał jednak trafić w piłkę.
Golkiper gdynian zrehabilitował się kwadrans później. Z szesnastu metrów uderzył Mateusz Możdżeń. Strzał zmierzał pod poprzeczkę bramki, ale piłkę w ostatniej chwili wybił Pilarz, czym uchronił swój zespół przed utratą gola.
Druga połowa nie była lepszym widowiskiem. Na boisku ponownie panował chaos. Nieco lepiej prezentowała się Arka, która zaczęła grać bardziej zdecydowanie. Pierwszym sygnałem do ataku był strzał Adama Marciniaka z 57. minuty. Dużo trudu musiał włożyć Zlatan Alomerović aby obronić to uderzenie.
Im było bliżej końca spotkania, tym ataki gospodarzy nasilały się. Gdynianie nie mieli jednak pomysłu jak przedrzeć się pod bramkę Korony. Sposób ten znaleźli w 85. minucie. Z lewej strony powędrował daleki przerzut na Damiana Zbozienia, który zgrał głową do Rubena Jurado. Hiszpan odegrał piętką do Marcusa da Silvy, który huknął na bramkę Korony. Alomerović nie miał żadnych szans na obronę strzału.
Trafienie Brazylijczyka okazało się złotym golem dla Arki, która drugi raz z rzędu melduje się w finale Pucharu Polski. Korona wypuściła wielką okazję z rąk, ale kielczanie mogą mieć pretensje tylko do siebie. Gol Zarandii w Kielcach okazał się decydującym dla losów tego półfinału.
Arka Gdynia - Korona Kielce 1:0 (0:0) - pierwszy mecz 1:2
Bramki: Marcus Da Silva 85
autor: DaO
Copyright Arka Gdynia |