Aktualności
11.04.2018
Ojrzyński:Punkty i zwycięstwa są liczone mi, a nie kibicom.
Jak wyglądają morale drużyny?
– Mieliśmy analizę tego naszego „występu”. Przyjemnie nie było. Pracujemy teraz, żeby inaczej zaprezentować się w piątek. To musi być całkowicie inna drużyna, inne nastawienie, a nie takie, jakie widzieliśmy w pierwszej połowie w Gdańsku. Takiej Arki jeszcze nigdy nie było. Ten mecz derbowy w ogóle nam nie wyszedł i nie będę się rozwodził i pastwił. Teraz mamy szansę, żeby szybko zmienić ten obraz.
Zastanawiał się pan w domu, dlaczego tak się dzieje, że potraficie czynić cuda w lidze, a kiedy przychodzą derby z Lechią, przychodzi coś, czego nie da się wyjaśnić?
– To da się wyjaśnić. Mentalność. Byliśmy poza tym meczem, a trzeba przede wszystkim pokazać charakter. My nie popełniliśmy jednego błędu, a ich ciąg. Zabrakło dyscypliny, mieliśmy braki taktyczne, techniczne. Lechia to wykorzystała bezlitośnie.
Rzeczywiście dobrze, że te drugie derby są od razu czy jednak lepiej byłoby od specyfiki tych meczów odpocząć kilka tygodni?
– Dobrze, że od razu możemy wstać i się pokazać. Bo albo mamy charakter, albo będzie problem. I to niemały. Sami sobie to zapewniliśmy, że jeszcze jedne derby muszą się odbyć. A to, że za tydzień, to dodatkowo inne wyniki o tym zadecydowały. Jest i to bierzemy. Trzeba oddać serce, grać do upadłego, a potem szykować się na Puchar Polski.
Zaskoczony był pan wizytą kibiców przy stadionie, gdy wróciliście z Gdańska do Gdyni?
– Nie. Tu ich rozumiem, bo rozżalenie było ogromne. Jesteśmy świadomi, że nie tak to powinno wyglądać. Kibiców czy klubu godnie nie zaprezentowaliśmy. Nikt nam krzywdy nie zrobił, tylko my sami sprowokowaliśmy sobie ten los. Ale mężczyzn poznaje się po tym, że potrafią wziąć odpowiedzialność na siebie i my to właśnie mamy zamiar zrobić. Dalej możemy być pierwszą drużyną, która pokona Lechię na poziomie ekstraklasy. Tylko musi się zmienić nasze podejście.
Jak pan podchodzi do takich schadzek kibicowskich? Dobrze to może wpłynąć na drużynę, gdy piłkarz widzi na własne oczy, że jednak sprawa derbów jest dla kibica punktem honorowym?
– Wiadomo, miłe to nie jest, ale trzeba też stawić temu czoła. Jakbyś walczył, a przegrał – OK. Ale jak do przerwy masz 0:4 i jest tylko jedna żółta kartka, to jakie to są derby? Pokazywaliśmy chłopakom derby Manchesteru, żeby wzięli sobie do serca zaangażowanie z tamtego meczu.
I wzięli?
– Zagramy w innych realiach, bo na swoim stadionie. Trzeba do tego podejść tak, by nie przegrać już przed meczem. W Gdańsku za luźno to wyglądało. Lechia wykonała więcej wślizgów, w każdej akcji było widać, że jest dużo bardziej agresywna. W niektórych robili nawet po dwa, a my staliśmy i obrywaliśmy.
Myśli pan, że to ostatnia szansa dla Leszka Ojrzyńskiego, by zachować derbową twarz w oczach kibiców Arki?
– Ja mam swoją twarz i nie mam się czego wstydzić. Pracuję, by było jak najlepiej, a porażki trzeba przełykać, nawet takie. Dla mnie derby są bardzo ważne. Pracuję na swój dorobek, kontrakt, który mi się kończy w czerwcu. Mam rodzinę, a w dobie „hejtu”, jak się przegrywa, to bardzo szybko dochodzą do domu negatywne komentarze na swój temat. Mam więc o co grać. Punkty i zwycięstwa są liczone mi, a nie kibicom. Tu jest największa odpowiedzialność.
Zgodzi się pan, że Arka za Ojrzyńskiego co derby to gorsza?
– Jak przychodziłem do Arki, to zaczynałem derbami. Żyłem nadzieją, że lepszego wejścia nie można było sobie wymarzyć, ale nie wyszło. Jesienią z kolei zgapiliśmy się w ostatniej minucie, chociaż i tak przez cały mecz była rąbanka. A teraz klops totalny, bo zagraliśmy najsłabiej. Zgadzam się, nie ma co zaklinać rzeczywistości. Ale Manchester City też dostał błyskawicznie trzy bramki od Liverpoolu. Takie gwiazdy, tacy miliarderzy! Nam, ambitnym chłopakom też to się przytrafiło. Szkoda tylko, że akurat w meczu derbowym. Bywa, ale się nie powtórzy.
Ale nie podchodzą zbyt emocjonalnie, mówiąc, że jak w derbach klęski, to trener jest skończony?
– Moim celem na ten sezon było utrzymanie i obrona Pucharu Polski. W obu przypadkach jesteśmy na bardzo dobrej drodze. Derby są bardzo istotne, owszem, ale podstawowe zadania są inne i z nich będę rozliczany. Derby muszę przełknąć jako gorzką pigułkę zwłaszcza od kibiców.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |