TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

16.02.2008

Roman Walder: Krauze nie zostawi Arki (Gazeta Wyborcza)

- Daję sobie czas do końca sezonu, aby przyjrzeć się i zweryfikować finanse klubu, w tym np. umowy piłkarzy. Mój problem polega na tym, że dostałem na barki przyczepę z dużą ładownością i muszę ją pociągnąć - mówi Roman Walder, nowy prezes Prokomu Arka Gdynia.

Grzegorz Kubicki: Dlaczego został pan prezesem klubu, który handlował meczami i został ukarany za korupcję?

Roman Walder: - Zdecydowała miłość do klubu i miasta. W Gdyni się wychowałem, w Arce grałem jako trampkarz i junior. Sprawa korupcji sprawiła, że długo się zastanawiałem. Zostałem jednak prezesem, bo mam świadomość jak się liczy pieniądze, jak się do nich dochodzi. Bo w życiu do wszystkiego doszedłem sam. Wiem, że praca prezesa to wyzwanie i ryzyko. Wierzę jednak, że mi się uda, że w klubie zaczną obowiązywać nowe standardy, a Arka będzie miała nowy wizerunek. Nowe standardy to przejrzysta polityka, czyste działanie i konkretna strategia związana z planami właściciela klubu. Zostałem prezesem Arki, bo chcę jej pomóc kiedy klub jest w trudnym momencie.

Z czym się wiąże ryzyko?

- Boję się zagrożenia z zewnątrz. Klub to nie tylko prezes. To pozostali działacze, trenerzy, piłkarze, kibice. Nigdy nie będę do końca wiedział, z której strony może się pojawić zagrożenie.

O jakim zagrożeniu pan mówi? O korupcji?

- Są obszary, nad którymi nie będę miał pełnej kontroli. Są to np. kibice, zawodnicy czy sędziowie. Liczę jednak, że temat jest skończony. Można powiedzieć, że Arka jest po spowiedzi. Były grzechy, pokuta i kara, ale również rozgrzeszenie. Teraz zaczynamy nowy etap.

Czy kibice Arki też brali udział w korupcji?

- Nie wiem. Nie spotkałem się z taką sytuacją.

Od kiedy jest pan kibicem Arki?

- Po raz pierwszy na treningu Arki pojawiłem się w VII klasie szkoły podstawowej. Miałem około 13 lat. Teraz mam 49.

Czyli ogląda pan mecze Arki od lat. Żaden z nich nie wydał się panu podejrzany?

- Nigdy nie pomyślałem, że funkcjonuje coś takiego jak ustawianie meczów. Może dlatego, że nie byłem zbyt blisko klubu. Praca sędziego i gra piłkarzy wydawały mi się normalne. Może byłem zbyt naiwny, bo przez 30 lat swojej działalności gospodarczej niczego nie załatwiałem w szemrany sposób. Tato wpajał mi takie rzeczy jak słowność, prawdomówność, uczciwość, pracowitość. I na tych zasadach działam.

Był pan nie tylko kibicem Arki, ale również sponsorem. Może część pana pieniędzy poszła na korupcję?

- Nigdy tak nie pomyślałem. Choć wiem, że ludzie są różni, nie do końca można wszystkim ufać.

A do Arki można mieć zaufanie? Sprawa korupcji w klubie jest wyjaśniona?

- W klubie nie ma nikogo, kto byłby związany z korupcją. W innym przypadku nie przyjąłbym propozycji objęcia funkcji prezesa.

Podobno nie chciała tego pana żona Teresa?

- Żona sceptycznie podchodziła do tego pomysłu i ma rację. Chodziło o to, że praca w klubie zabierze mi czas dla rodziny. Ale ja to sobie poukładam, kryzys w małżeństwie nie wchodzi w grę (śmiech). Jeśli w Arce cokolwiek nie będzie się układało, jeśli nie będę realizował strategii, którą sobie założyłem, to zrezygnuję. Mam komfortową sytuację, bo za bycie prezesem Arki nie biorę żadnych pieniędzy. Dlatego chciałbym, żeby osoby w klubie i kibice to uszanowali. Jeśli tylko moja praca nie będzie się komuś podobała, to natychmiast odejdę.

Ludzie pomyślą, że jak nie bierze pan pieniędzy z klubu, to nie będzie pan zaangażowany w swoją pracę.

- Pogodzenie pracy w klubie i toyocie [Walder jest biznesmenem, właścicielem salonu Toyota Chwaszczyno - red.] będzie trudne, zwłaszcza że w firmie mam ogromne plany inwestycyjne na 5-10 lat. Ale podołam. Potrzebuję czasu do końca obecnego sezonu, aby zrobić porządek w klubie. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że jak się podejmuję zadania, to wykonuję je jak najlepiej. I wykładnikiem nie są pieniądze. Poza tym jestem w nowej sytuacji. Do tej pory operowałem swoimi pieniędzmi. I jeśli na transakcji straciłem 2,5 czy nawet 10 tys. zł, to pretensje mogłem mieć tylko do siebie. To była moja sprawa. W Arce odpowiadam za pieniądze właściciela, sponsorów i miasta, czyli podatników. Będę więc dokładnie liczył pieniądze, oglądał każdą złotówkę.

A jeśli w jednym czasie będzie pan miał ważny zjazd dilerów toyoty w Tokio i ważne spotkanie prezesów klubów ekstraklasy, co pan wybierze?

- Mam żonę i dwóch dorosłych synów. Jeden z nich od lat pracuje w firmie. I żona i synowie spokojnie są w stanie zastąpić mnie na spotkaniu toyoty w Polsce, Europie czy gdziekolwiek na świecie.

Zanim został pan prezesem Arki, chciał pan porozmawiać z właścicielem klubu Ryszardem Krauze. O czym rozmawialiście?

- Rozmawialiśmy, także osobiście, o planach na przyszłość. Celem nr 1 jest awans do ekstraklasy. Jeśli go zrealizujemy, to ponownie spotkam się z właścicielem i ustalimy, co dalej. Teraz daję sobie czas do końca sezonu, aby przyjrzeć się i zweryfikować finanse klubu, w tym np. umowy zawodników. Mój problem polega na tym, że dostałem na barki przyczepę z dużą ładownością i muszę ją pociągnąć.

Większość z piłkarzy ma kontrakty do 2009 r.

- Nie potrafię tego zrozumieć i nie wiem jeszcze, kto ponosi odpowiedzialność za takie umowy. Ale będę o tym rozmawiał z piłkarzami. Uprzedzę ich, że po sezonie nastąpi weryfikacja umów, że nikt - mimo kontraktu do 2009 r. - nie może się czuć bezpiecznie.

Krauze zadeklarował na łamach "Gazety" - Arka się odrodzi, wróci do I ligi i powalczy o czołówkę ekstraklasy. To aktualne?

- To mocne słowa. Rozmawialiśmy o nich, ale nie będę ich komentował. Do działania trzeba podchodzić z optymizmem, ale i ostrożnością.

Krauze wycofał się z turnieju tenisowego, ma dać mniejsze pieniądze na koszykówkę. A co zrobi z Arką?

- Uspokajam kibiców: Ryszard Krauze nie zostawi Arki, wierzcie w tego człowieka.

Co pan zmieni w klubie w najbliższym czasie?

- Będę wymagał większej pracy i zaangażowania. W firmie mam 120 pracowników, którym podnoszę wymagania. Tak będzie też w Arce. Może nie będą to rządy twardej ręki, ale konkretnej. Każdy dostanie zadania do wykonania. Nie dokonam rewolucji, nie będę miotłą, która wszystko zamiecie. Bo ludzie nie lubią zmian. Sprecyzuję tylko to, czego oczekuję. Jeśli ktoś nie spełni moich wymagań, to odejdzie. Chcę też nawiązać bliską współpracę z trenerem Dziubińskim, który zajmuje się młodzieżą. Z trenerem Stawowym będę rozmawiał o tym, aby do pierwszej drużyny trafiało jak najwięcej młodych chłopaków. Mamy przecież Płotkę, Bułkę, Wilczyńskiego czy Czoskę, do Motoru wypożyczony jest Kołodziejski. Porozmawiam też m.in. z Grzegorzem Nicińskim, piłkarzem, który najbardziej jest związany z Arką. Jego zdanie też ma dla mnie znaczenie. Poza tym chcę sobie dobrać zastępcę, wiceprezesa, który będzie mnie wspierał w rządzeniu klubem.

Podobała się panu runda jesienna w wykonaniu Arki?

- Nie jestem do końca zadowolony. A konkretnie, mam pretensję tylko o dwa mecze - u siebie z Turem Turek i na wyjeździe z Kmitą Zabierzów. Oba zremisowaliśmy, a spokojnie powinniśmy wygrać. Zabrakło jednak ambicji. Co z tego, że mieliśmy w nich przewagę, że Turowi mogliśmy strzelić nawet kilka bramek. Zwycięstw w tych meczach nie było i tym samym straciliśmy cztery punkty.

A jak pan ocenia pracę trenera Stawowego?

- Trener wie, do czego dąży i wierzę w niego. Nie zostawił Arki w trudnej sytuacji, udało mu się zatrzymać niemal wszystkich piłkarzy, oprócz Dziedzica. Ciekawe, jak sobie teraz z tym poradzą inne kluby z I ligi, które także zostały ukarane degradacją za korupcję? Jak się zachowają piłkarze i trenerzy tych zespołów? Stawowy mógł już być w Wiśle, Legii czy Koronie. Ale nie jest i za to należy mu się szacunek.

A co będzie, jeśli Arka nie awansuje w tym sezonie do ekstraklasy?

- Wtedy czekają nas ciężkie chwile. Ciężko będzie zatrzymać piłkarzy i trenera, bo oni też mają swoje ambicje. Wtedy będzie trzeba budować nowy zespół i od nowa walczyć. Tragedii i pogrzebu nie będzie, bo to jest sport i porażki każdemu się zdarzają.

Odwołany sparing Arki

Z powodu obfitych opadów śniegu sobotni mecz sparingowy Arki z Flota Świnoujście został odwołany. W niedzielę drużyna z Gdyni wyleci do Turcji, a pierwszy i jedyny sparing w Gdyni rozegra 1 marca (prawdopodobnie z Flotą).

Grzegorz Kubicki







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia