Aktualności
17.03.2018
Leszek Ojrzyński: Z napastnikami na Jagiellonię miałem prosty wybór.
Jeśli Arka miałaby wyobrazić sobie najcięższy terminarz na finiszu fazy zasadniczej Lotto Ekstraklasy, to zapewne wyglądałby on właśnie tak, jak wygląda: Jagiellonia, Legia oraz Lechia. O punkty w tych spotkaniach piłkarzom Leszka Ojrzyńskiego będzie piekielnie ciężko. W każdym z innego powodu. Skupmy się jednak na spotkaniu najbliższym, z liderem z Białegostoku (sobota, godz. 18).
– Poprzednie spotkanie dało nam względny spokój, a przede wszystkim dodało wiary. Komfortu dalej nie mamy, ale walczymy o ósemkę i chcemy zrobić tę megasensację, bo tak postrzegam ten ewentualny sukces – mówi, nawiązując do efektownej wygranej nad Bruk-Betem Termalicą (4:0) Ojrzyński.
Stało się tak, bo zespół zagrał odważnie i ofensywnie, a trener po raz pierwszy postawił na dwójkę nominalnych napastników. Tych ma teraz do wyboru aż czterech, a z takim urodzajem nieczęsto się w Arce spotykał.
– Całej czwórki na mecz nie zabieram, to jasne. Jedziemy do lidera i trzeba pamiętać o pozostałych formacjach – zaznacza szkoleniowiec. Czy to znak, że znowu wróci do asekuracyjnej taktyki z jednym snajperem?
– Tego nie zdradzę, ale wielokrotnie mówię chłopakom, że Arka, kiedy dociska, wrzuca piąty bieg i jest odważna, bardzo często na tym zyskuje. A żeby docisnąć, to trzeba mieć kim – przyznaje Ojrzyński.
Biorąc pod uwagę poprzedni mecz, przekonujące zwycięstwo Arki i nader wymierną korzyść, którą przynieśli napastnicy, szkoleniowiec mógł mieć problem z wyborem odpowiednich snajperów na bój w Białymstoku. Jak jednak przyznaje, nie było problemu z tym, komu powiedzieć: „Ty, kolego, zostajesz dzisiaj w Gdyni”.
– Jedzie Siemaszko, Jankowski i Jurado. Zostaje Esqueda. Ciągle odczuwa jeszcze trudy treningów, bo ostatnio miał je mocniejsze i nie doszedł do siebie. Tu wybór był prosty – wyjaśnia trener.
Nastroje w obu obozach są zgoła odmienne. Białostoczanie doznali bowiem klęski w Poznaniu z Lechem aż 1:5. To jednak dla opiekuna Arki nie stanowi żadnego wyznacznika.
– Mecz z Lechem nieco spaczył obraz. Przed tamtym spotkaniem Jagiellonia straciła bodaj tylko trzy gole w dziewięciu meczach. Na wiosnę za to jedną bramkę. Zadanie nas czeka ciężkie, ale do wykonania – zapewnia Ojrzyński. – Czasami nam brakuje takiego pójścia na 110 procent. Jeśli tego w sobotę nie będzie, to przegramy – dodaje.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |