Aktualności
11.03.2018
Ostatni dzwonek dla Arki Gdynia na walkę o grupę mistrzowską.
Serię sześciu meczów bez zwycięstwa w ekstraklasie przełamać będą chcieli w poniedziałek piłkarze gdyńskiej Arki.
Lepsza okazja długo się już nie nadarzy, bowiem po weekendzie o godz. 18 żółto-niebiescy podejmą Bruk-Bet Termalikę Nieciecza, przedostatnią obecnie ekipę w tabeli. Arka, jeśli chce zachować w miarę realne szanse na zakończenie zasadniczej fazy rozgrywek w grupie mistrzowskiej, musi z ekipą z Małopolski wygrać i postarać się odrobić choćby część strat do wyprzedzających ją o trzy punkty Wisły Kraków i Zagłębia Lubin. To dlatego, że w kolejnych spotkaniach będzie ciężko, z czego trener Leszek Ojrzyński zdaje sobie sprawę.
- Po starciu z Termaliką jedziemy do lidera, Jagiellonii Białystok, potem podejmujemy u siebie mistrza Polski, warszawską Legię, a na koniec rundy zasadniczej gramy w Gdańsku wielkie derby z Lechią - mówi Leszek Ojrzyński.
- Takie oto mecze nas czekają. W każdym z nich jednak trzeba walczyć i myśleć o zdobywaniu punktów - dodaje szkoleniowiec.
Najważniejsze jednak jest, póki co, poniedziałkowe starcie z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.
- Wyprzedzamy tego rywala o dziewięć punktów - mówi Leszek Ojrzyński. - Jeśli w poniedziałek właściwie wykonamy zadanie i wygramy, przewaga urośnie do dwunastu oczek. To będzie już pokaźna zaliczka.
Trenera Ojrzyńskiego cieszy, że po kontuzjach wracają do drużyny jej ważne ogniwa: Marcus da Silva, Yannick Sambea, Luka Zarandia, czy Rafał Siemaszko.
- Są to zawodnicy, którzy mogą nam pomóc - mówi Leszek Ojrzyński.
- Coraz lepiej wygląda też forma Enrique Esquedy. Zaliczył on kilka ciężkich treningów, co widać. Z dnia na dzień zgrywa się z drużyną Maciej Jankowski. To są powody do optymizmu, podobnie, jak fakt, że aura zaczyna się robić dla nas przychylniejsza i będziemy mieli treningi na naturalnej trawie.
Arka w meczach po przerwie zimowej nie zachwyca w ofensywie. Zdobyła zaledwie trzy gole w pięciu spotkaniach. Trudno winić za to jedynie trenera, bo Leszek Ojrzyński nie wyjdzie na boisko i nie trafi w zamian za Lukę Zarandię, czy Rubena Jurado do bramki w wymarzonych wręcz sytuacjach do pokonania bramkarza rywali. Szkoleniowiec Arki widzi jednak potrzebę, aby wprowadzić korekty w grze ofensywnej. Nie wyklucza nawet gry na dwóch napastników.
- Jak dotychczas nie miałem jednak tylu zdrowych zawodników na tą pozycję - mówi Leszek Ojrzyński.
- Teraz to się zmienia.
Szkoleniowiec Arki musi coś wymyślić, bo jeśli gdynianie nie zaczną wygrywać, wkrótce może powtórzyć się sytuacja sprzed roku, kiedy żółto-niebiescy dramatycznie walczyli o utrzymanie. Leszek Ojrzyński dobrze zna smak tej nerwowej atmosfery, bo 10 kwietnia 2017 r. obejmował zespół staczający się w stronę dna tabeli. Trener nie chciał jednak złożyć jednoznacznej deklaracji, że po roku swojej pracy w Arce nie dopuści do powtórki z rozrywki.
Szymon Szadurski
Copyright Arka Gdynia |