Aktualności
06.02.2018
Patrzymy w tym samym kierunku. Arka stwarza nam idealne warunki rozwoju.
Kilkanaście dni temu do życia została powołana Akademia ARKA GDYNIA UK Ltd. Zespół właścicielsko-organizacyjny tworzą osoby związane m.in. ze sportem, w tym trójmiejskim - Jan Jaźwiński oraz Dominik Nowowiejski.Team uzupełniają Martyna Gąska, Aleksandra Kocot i Szymon Kamiński.
Akademia obecnie zaczyna tworzyć grupy treningowe dla dzieci i młodzieży w wieku od 4-ech do 15-tu lat, z którymi pracować będą trenerzy posiadający uprawnienia szkoleniowe UEFA oraz FA. Obecne lokalizacje szkółek to NOTTINGHAM, COVENTRY, LEICESTER, NORWICH, BRIHTON i LONDYN. Krzysztof Rybicki - Prezes Stowarzyszenia Inicjatywa ARKA - ciesząc się z otwarcia ma nadzieję, że to dopiero początek ekspansji żółto-niebieskich szkółek poza granicami Polski. Spotkaliśmy się w Londynie z Dominikiem Nowowiejskim i Janem Jaźwińskim, którzy zajmują się tym projektem. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Porwaliście się z motyką na słońce?
Nie, czemu? W Anglii istnieje wiele piłkarskich szkółek. Najwyraźniej jest na to zapotrzebowanie. W pewnym wieku młody piłkarz bardzo często przepada – najczęściej dzieje się tak około trzynastego roku życia. Bardzo chcielibyśmy, żeby właśnie ten wiek, czyli przechodzenie z dziecka na wchodzącego do dorosłego życia chłopaka, był dopiero początkiem jego sportowej kariery. Chcemy stworzyć możliwość, by taki młody człowiek mógł przyjechać do Arki Gdynia i mógł tam wchodzić do dorosłej piłki. By jego przebijanie się do seniorskiej piłki przez grupy juniorskie odbywało się już z konkretnymi podstawami, które zostały nabyte u nas w akademii.
Pytanie, czy 13-letni chłopak będzie chciał przenieść się do Polski, skoro dawał radę w Anglii i jego rodzice mają tu pracę, on chodzi do szkoły itp.
Stwarzamy mu taką możliwość. Bardzo trudno jest się przebić w Anglii do akademii Manchesteru lub Liverpoolu. To nie jest taka prosta sprawa. Dzięki nam istnieje dla takiego chłopaka spora możliwość, by faktycznie złapać się do renomowanego klubu w Polsce, który znakomicie kształtuje młodzież. Arka pod tym względem to ścisła czołówka Ekstraklasy.
Będziecie brali wszystkich ochotników?
Na początku tak. Chcemy dać szansę każdemu młodego piłkarzowi. Później zaczniemy selekcjonować. Wiadomo, że nie wszyscy mają predyspozycję do tego, by zawodowo grać w piłkę. Niemniej jednak każdy dzięki sumiennej pracy może dojść do pewnych sukcesów.
Grupą docelową dla was są Polacy, prawda?
Tak, w zdecydowanej większości tak. Arka jest doskonale znaną marką wśród Polaków, ale nie każdy na Wyspach Brytyjskich wie, że istnieje taki klub. Zdecydowana większość zgłoszeń, które już do nas wpłynęły, to właśnie od Polaków, ale są też zapytania od Brytyjczyków, których nasz projekt zaciekawił. Miłe i optymistyczne jest to, że chwilę po ogłoszeniu, że nad takim projektem pracujemy, od razu było mnóstwo wiadomości o to, kiedy można dokonywać zapisów i kiedy finalnie ruszymy. To na pewno było bardzo na plus, bo mogło przecież przejść bez echa. Tak się jednak nie stało, co dało nam motywacyjnego kopa na samym starcie.
Jesteśmy z Trójmiasta, znamy sporo ludzi w Arce, którzy bardzo optymistycznie zareagowali na nasz pomysł. Tak naprawdę od razu widzieliśmy, że może to wypalić – druga strona była zdeterminowana i patrzyła na nasz projekt z wielkim entuzjazmem. Arka jest obecnie w bardzo fajnym momencie. 2017 rok był być może najlepszym w historii klubu. Puchar i Superpuchar Polski plus naprawdę obiecujące występy w Ekstraklasie w bieżącym sezonie – to wszystko składa się na to, że w klubie ludzie zarządzający Arką już myślą o tym, w jaki sposób zrobić kolejny krok. Tym jest zainwestowanie w coś, co za kilka lat ma przynieść naprawdę bardzo dużo dobrego.
Zdecydowała wizja klubowych działaczy Arki, którzy na wiele spraw patrzą w ten sposób, co my. Struktura klubu i patrzenie w przyszłość były bardzo bliskie naszemu spojrzeniu. Niektóre klubu nie myślą o wychowywaniu młodzieży – liczy się tylko tu i teraz. Tu z kolei to jest, a w naszym wypadku bez tego nie byłaby możliwa współpraca.
Najlepiej młodych zawodników sprzedaje Lech, mistrzostwo Polski juniorów trzykrotnie w ciągu ostatnich czterech latach trafiło do piłkarzy Legii. Jak wy pozycjonujecie Arkę w polskiej hierarchii?
Na pewno bardzo dobrze w szkoleniu młodzieży radzi sobie Zagłębie Lubin i Lech Poznań. Wydaje nam się, że do tego grona trzeba dodać właśnie Arkę, która potrafi wychowywać młodzież nie gorzej niż wspominana dwójka. Arka ma kompleks sportowy w Gdyni, o jakim wiele klubów może co najwyżej pomarzyć. Mamy dziesięć roczników – od sześcio do szesnastolatków. U nas będzie mógł grać każdy i każdy będzie miał stworzoną możliwość występów już w Arce, w Polsce.
W jaki sposób pozyskiwaliście trenerów?
Interesowali nas trenerzy tylko o konkretnych certyfikatach. Im lepszy trener, tym pracował ze starszymi zawodnikami. Zamysł tego był taki, aby zawodnicy, którzy wskakują na pewien poziom, mogli się od niego jak najwięcej nauczyć. Na pewno wszystko będziemy chcieli ujednolicić, aby każdy opiekun swoich podopiecznych prowadził według konkretnego schematu. Do tego chcemy, aby nasi trenerzy w Anglii jeździli do Gdyni na staże – oczywiście w akademii Arki. Wiedza musi być przekazywana w obie strony i obie akademie – ta na Wyspach i w Polsce – mają działać identycznie. Chcemy utworzyć model prowadzenia młodego piłkarza na różnych szczeblach jego piłkarskiej drogi.
Ile liczy wasza grupa docelowa w samym Londynie?
Szacuje się, że w Londynie mieszka około 800 tysięcy Polaków. Samo miasto jest jednak tak duże, że na pewno ktoś mieszkający na wschodzie, nie będzie codziennie dowoził swojego syna na zachód. Automatycznie zatem sporo osób nie będzie pewnie zainteresowanych skorzystaniem z naszej akademii. Plan jednak jest taki, aby docelowo w Londynie być w kilku miejscach. To pomoże nam dotrzeć do większej grupy odbiorców.
Nie boicie się tego, że młody chłopak woli trenować w akademii Chelsea lub Arsenalu, a nie Arki?
To oczywiście jest zagrożenie, ale Arka jest wśród Polaków rozpoznawalną marką i nasi rodacy mają o niej dobre zdanie – tak nam się wydaje. Ale jeżeli chodzi o Anglików, to na pewno – bliżej naturalną koleją rzeczy jest pójście na trening do klubu, któremu dziadek lub ojciec kibicują od lat. Gdy jednak weźmiemy Nottingham, to tam są dwa klubu, z czego jeden duży – Forest. Zainteresowanie trenowaniem w polskiej szkółce jest ogromne, bo akurat w tym mieście nie ma aż tak dużej marki, jak wspominana przez ciebie Chelsea lub Arsenal. Dodatkowo na wyobraźnię może zadziałać fakt, że dzięki naszym szkółkom droga do europejskiej profesjonalnej ligi jest dużo krótsza niż w przypadku próbowania przebicia się przez kluby z niższych lig angielskich. Zapewniamy naszym piłkarzom szansę, że w przypadku wybitnych jednostek zawodnicy będą mogli liczyć na zakontraktowanie w lidze, której kluby regularnie występują w europejskich pucharach. Zwiększa to zdecydowanie szansę na przebicie się na najwyższy europejski szczebel.
Nie przeraża was to, że w Polsce bardzo rzadko stawia się na młodych piłkarzy? Przyjedzie wychowany przez was zawodnik do Polski, a tam będzie grał 32-latek na jego pozycji, bo ma więcej doświadczenia.
Nie myślimy o tym w ten sposób. Chcemy wszystkim osobom przychodzącym do nas na trening uzmysłowić, że stwarzamy im możliwość rozwoju. Perspektywę zrobienia kariery. Każdy piłkarz będzie obserwowany przez nas, przez Arkę, PZPN i najlepsi zapracują na to, by kiedyś futbol stał się ich sposobem na życie i zarabianie pieniędzy. Na spełnianie marzeń i zawodowe uprawianie sportu.
Nie boicie się tego, że nie będzie zapotrzebowania na to, czym się będziecie zajmować?
Nie, bo Londyn jest olbrzymi. W samym mieście żyje na co dzień ponad 10 milionów ludzi, czyli jedna czwarta Polski. Do tego ten kraj żyje piłką. Tu każdy dzieciak się nią interesuje, każdy chodzi na mecze i ma swój ukochany klub. Wszystko się rozwija, a na akademie jest „branie”, o czym przekonaliśmy się już na samym początku.
Nie boicie się tego, że nie będziecie mieli wystarczającego autorytetu?
Nie, mamy pełną świadomość i odpowiedzialność za to, że do naszych ośrodków przyjmowane są jedynie odpowiednio wykwalifikowane i doświadczone osoby, które stanowią autorytety dla młodych zawodników. W naszej akademii będziemy mieli wykwalifikowanych trenerów z certyfikatami i oni będą przekazywać swoją wiedzę. My oraz wiele osób, z którymi już teraz współpracujemy, będziemy tym wszystkim zarządzać i koordynować. U nas w akademii nie będzie pracowało pięć osób, tylko dużo, dużo więcej. Obecnie jesteśmy na etapie wdrażania tego i dopinania wielu tematów, ale chcemy logistycznie zgrać ze sobą, by funkcjonowało bez zarzutu.
Chodzi mi też o to, czy będzie z wami współpracowała osoba o głośnym nazwisku. Były piłkarz, rozpoznawalna osoba.
Pracujemy nad tym, ale dopiero startujemy ze swoją działalnością. Pokaż nam akademię, która na samym początku ma kilka rozpoznawalnych postaci. No trudno o takie. My z czasem na pewno będziemy mieli frontmenów, którzy będą sobą sygnować nasz projekt. Kontaktujemy się z wieloma osobami, myślimy o tym. Na to finalnie jednak potrzebujemy trochę czasu. Chcielibyśmy, aby piłkarze Arki do nas przyjechali raz na jakiś czas i – przykładowo – poprowadzili trening. Podpisali piłki, zrobili sobie zdjęcie z zawodnikami – uczestniczyli w tym projekcie i pomogli nam się rozwinąć. Chcemy, aby wyglądało to bardzo profesjonalnie i wiemy, że takimi działaniami jesteśmy w stanie bardzo szybko wskoczyć na wyższy poziom.
To był nasz wspólny pomysł! Naprawdę, oni to rozumieją, wiedzą jak to działa. To nas cieszy najbardziej.
Bardzo angażuje się w to, czym zajmujemy się w Wielkiej Brytanii. Zainteresowanie jest spore i nie wygląda to w ten sposób, że my sobie działamy i robimy swoje, a w Gdyni dzieje się zupełnie co innego. Jesteśmy w stałym kontakcie, konsultujemy każdy ruch, by jak najwięcej osób mogło się na dany temat wypowiedzieć – wychodzimy z założenia, że to pomoże uniknąć błędów, które pewnie tak czy siak się pojawią.
Nie boicie się tego, że koncepcje z czasem zaczną się różnić od siebie? Wy jedno, Arka drugie i będzie kłopot.
Oczywiście, że rozbieżności pewnie się pojawią, ale musimy dojść do porozumienia, bo tylko wspólnie możemy osiągnąć sukces, a przyświeca nam wspólny cel. Wszystkie nasze decyzje muszą być „klepnięte” przez Arkę. Do tej pory nie było zgrzytów, nie było problemów.
Spotkaliście się już z opinią, że dziwne jest to, iż Polak chce w Anglii uczyć Anglika grać w piłkę?
Spotkaliśmy się z tym i pewnie jeszcze niejednokrotnie się spotkamy. To nie jest tak, że my będziemy ich tego uczyli, bo to oni zapoczątkowali futbol i są w tym od Polaków lepsi – nie ma co ukrywać. Nie chcemy się wymądrzać, a robić swoje i wyjść naprzeciw potrzeb, które mają Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii – to tyle. Każdy z naszych trenerów będzie mówił w obcych językach, bo nie chcemy zamykać się na inne narodowości. Jesteśmy dla wszystkich, choć w zdecydowanej większości na samym początku będziemy pracowali z Polakami.
Gdzie będziecie za dwa lata?
W ciągu roku chcielibyśmy mieć dziesięć ośrodków, na ten mamy już sześć: w Brighton, Londynie, Coventry, Leicester, Nottingham i Norwich. W ciągu dwóch lat? Powiedzielibyśmy, że ośrodków będzie piętnaście, ale chyba wolimy skupić się na pracy i nie wybiegać za bardzo w przyszłość. To nic nie da. Pracujemy i zobaczymy, co uda nam się osiągnąć. Na ten moment idzie dobrze, ale nie chcemy zapeszać. Wierzymy, że najlepsze dopiero przed nami.
Rozmawiał Jakub Borowicz
Copyright Arka Gdynia |