Aktualności
15.12.2017
Sezon życia Zbozienia.
Trzy gole i trzy asysty – tak wyglądają statystyki Damiana Zbozienia w tym sezonie. 28-letni piłkarz Arki nigdy nie wykręcał takich liczb w ekstraklasie. Dziś jest liderem klasyfikacji kanadyjskiej (gole i asysty) w zespole z Gdyni.
– Przed sezonem zakładałem, że będzie dobrze, jak strzelę dwa gole i zaliczę trzy asysty. A tu już sześć punktów po 20 meczach... Śmiejemy się z narzeczoną, że może miałem mało ambitny cel, ale skąd mogłem wiedzieć, że tak będzie?
Rozgrywam najlepszy sezon w karierze. To mój czas. Nigdy nie byłem żadnym wirtuozem, tylko rzemieślnikiem bazującym na dobrym przygotowaniu motorycznym. Zawsze zostawiam na boisku serducho. Te liczby to nagroda za ciężką pracę – mówi Zbozień, który do tej pory strzelał gole i asystował przy bramkach po stałych fragmentach gry. We wtorek z Górnikiem (1:0) wyłamał się z własnego schematu.
– Nawet podbiegłem spytać chłopaków, jak było naprawdę. Pytałem kolegów, żeby się upewnić, czy ta bramka padła po stałym fragmencie gry czy w inny sposób. Przez myśl mi nie przeszło, że strzelę gola z akcji. Mam to szczęście, że pika spada mi na nogę, zgarnę jakiś ochłap i strzelę – dodaje Zbozień, który na początku sezonu walczył o miejsce na prawej obronie gdynian z Tadeuszem Sochą. Socha po meczu z Górnikiem, tym z 13 sierpnia, w którym po zderzeniu z Michał Kojem odniósł kontuzję, przegrał rywalizację. We wtorek, znowu w meczu z Górnikiem, ostro potraktowany został z kolei Zbozień.
– Koj chyba był nasłany przez Tadka, bo potraktował mnie z łokcia – mówi z uśmiechem strzelec zwycięskiego gola, który jednak nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |