Aktualności
19.11.2017
We Wrocławiu powtórzyć grudzień a nie maj.
Arka Gdynia jest drużyną, która w tym sezonie strzeliła najmniej goli w ekstraklasie w meczach wyjazdowych. W sześciu spotkaniach ta sztuka uda jej się tylko trzykrotnie.
Trzeba szybko to poprawić, bo aż cztery z sześciu pozostałych do końca roku spotkań ligowych trzeba rozegrać na obcych stadionach. W niedzielę o godzinie 15:30 podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zmierzą się ze Śląskiem we Wrocławiu. Będzie tym trudniej, gdyż wojewoda dolnośląski zamknął sektor gości. Jednak żółto-niebiescy muszą postarać się zagrać na tym obiekcie taki mecz jak w grudniu, a nie w maju.
Na półmetku sezonu zasadniczego Arka jest w tabeli w takiej samej sytuacji co przed rokiem, a jej bilans jest też bardzo zbliżony do tego z listopada 2016. Żółto-niebiescy znów mają punkt straty do ostatniej pozycji, dającej awans do grupy mistrzowskiej oraz 6 punktów przewagi nad strefą spadkową. W porównaniu z dorobkiem ówczesnej ekipy Grzegorza Nicińskiego podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zdobyli o punkt mniej oraz strzelili jedną bramkę mniej, a stracili jedną więcej.
Przed rokiem Arka spokojną zimę zapewniła sobie dzięki wyjazdowym zwycięstwom w: Chorzowie 2:1 i we Wrocławiu 2:0. Warto by obecna drużyna do tego nawiązała, gdyż aż cztery z sześciu spotkań w ekstraklasie w tym roku zagra poza Gdynią. W niedzielę zaprezentuje się we Wrocławiu, a potem czekają ją mecze w: Płocku, Kielcach i Szczecinie.
We wspomnianych, ubiegłorocznych meczach siłą Arki były stały fragmenty gry. Po nich zdobyła wszystkie cztery gole. Po rogach, zarówno w Chorzowie jak i we Wrocławiu, dośrodkowania Dominika Hofbauera na bramki zamieniał Michał Marcjanik. Także z podania Austriak, tyle że po wolnym wynik ze Śląskiem na 2:0 ustalił Rafał Siemaszko, pieczętując zarazem pierwszą w historii ekstraklasy wyjazdową wygraną Arki nad tym rywalem. Natomiast w Chorzowie drugie trafienie dla żółto-niebieskich zaliczył Marcus, który wykorzystał karnego, podyktowanego po faulu na nim.
Obecnie w gdyńskiej drużynie brakuje takiego speca od wykonywania stałych fragmentów gry, jakim był Dominik. Brakuje też goli wyjazdowych. Arka w całej ekstraklasie ma najmniej bramek zdobytych poza domem. Strzeliła ich trzy, nigdy więcej niż jednego w meczu. Skierowanie piłki do siatki rywali, zawsze na wyjazdach dawało przynajmniej remis.
Natomiast lepiej prezentuje się Arka w zestawieniu z innymi drużynami, jeśli chodzi o wyjazdowe punkty. Dwie drużyny zdobyły ich mniej niż gdynianie, a trzy kolejne mają ich tyle samo, ale w większej liczbie spotkań.
Przypomnijmy, że żółto-niebiescy raz wygrali (1:0 w Gliwicach po golu Siemaszki) i trzykrotnie remisowali: 1:1 w Zabrzu (bramka Ruben Jurado), 1:1 w Niecieczy (Mateusz Szwoch z karnego), a także w pierwszym wyjeździe sezonu 0:0 z Sandecją, znów w Niecieczy. Był to zarazem jeden z trzech meczów bez gola, po których gdynianie nie wracali z pustymi rękoma. Polegli natomiast w: Poznaniu (0:3) i Warszawie (0:2).
jag
więcej: trojmiasto.pl
Copyright Arka Gdynia |