Aktualności
30.08.2017
Leszek Ojrzyński wciąż nie znalazł optymalnego składu.
Leszek Ojrzyński jest zwolennikiem dużych rotacji w składzie. Uważa, że dzięki temu wszyscy piłkarze czują się potrzebni. Z drugiej strony, częste mieszanie może negatywnie odbić się na zgraniu, co było widać w wysoko przegranych spotkaniach z Pogonią Szczecin (0:3) i Lechem Poznań (0:3).
– Wiem, że stabilizacja jest ważna. Musimy jednak znaleźć optymalnie rozwiązanie. Mamy bardzo ambitnych zawodników i oni nie zadowolą się samą obecnością w kadrze. Choćby z tego powodu zmiany będą. Jeden zagra słabiej, wskakuje drugi. Piłkarze muszą przyzwyczaić się do takiej presji. Trzeba być w ciągłej gotowości. Tadziu Socha nadal nie trenuje na pełnych obrotach. Dawid Sołdecki nie jest gotowy do gry. Mówimy o piłkarzach, którzy występowali w najważniejszych meczach. Zawsze będą większe i mniejsze o problemy, dlatego tak trudno o stabilizację – tłumaczy Ojrzyński.
Zmiany na początku sezonu, kiedy gdynianie łączyli występy w lidze z Pucharem Polski i Ligą Europy, jeszcze można zrozumieć.
– Graliśmy na trzech frontach, robiliśmy zmiany i byliśmy chwaleni. Teraz też są zmiany w składzie i nasz zespół nie jest już tak dobrze odbierany. Wyniki rzutują na odbiór drużyny. Po to robię roszady, aby z każdego meczu wycisnąć jak najwięcej. Do formy niektórych piłkarzy mamy zastrzeżenia. Nikt nie będzie grał za dawne zasługi czy jechał na nazwisku. O grze decyduje aktualna forma. I tym zawsze będę się kierował. Może jakiś piłkarz mieć większy kredyt zaufania, ale do czasu, nie może spocząć na laurach. Musi ciężko pracować dla drużyny. Nie wszyscy potrafią temu sprostać, stąd rotacje w składzie – mówi trener Arki.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |