Aktualności

06.11.2007
Trójmiasto jest nasze!
Spełniły się życzenia tysięcy gdynian! Arka lepsza w derbach Trójmiasta i do czasu kolejnego starcia z Lechią to żółto-niebiescy będą panować na Wybrzeżu.
18. kolejka II ligi
Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
SKŁADY
27 sierpnia 1994 roku Arka wygrała z Lechią na własnym boisku 1:0. Zwycięskiego gola zdobył wtedy dla gospodarzy Grzegorz Niciński i choć od tamtego wydarzenia upłynęło już trzynaście lat, historia znów zatoczyła koło i popularny „Nitek” ponownie spowodował, że to Arka będzie nosić miano najlepszej drużyny w Trójmieście.
W pierwszej połowie gra wyglądała dokładnie tak, jak zapowiadali w przedmeczowych wywiadach obaj szkoleniowcy. Arka więcej była w posiadaniu piłki i próbowała konstruować akcje ofensywne, a Lechia dość skutecznie im to uniemożliwiała grając pressingiem i licząc na nadarzające się kontry. Goście swoją najlepszą okazję w tym meczu mieli w 6. minucie, kiedy to Rogalski przejął piłkę w środku pola i uruchomił Cetnarowicza, a strzał rosłego napastnika Lechii skutecznie w ostatniej chwili zatrzymał Sobieraj.
Swoją szansę w pierwszym kwadransie gry mieli także arkowcy. Zaprzepaścił ją Karwan, bo w dogodnej sytuacji na czternastym metrze przeniósł piłkę nad poprzeczką. Emocje na trybunach podniosły się również wtedy, gdy w polu karnym gości przewrócił się Olgierd Moskalewicz. Kibice nie mieli wątpliwości, że arbiter międzynarodowy Marcin Borski powinien wskazać na „wapno”, a tymczasem nakazał grać dalej. W końcu nadszedł przełomowy moment meczu – w 45. minucie dalekim wykopem popisał się Andrzej Bledzewski, do piłki pędził Marcin Wachowicz i niechybnie znalazłby się z nią przed pustą bramką, gdyby nie Paweł Kapsa, który chciał głową uprzedzić napastnika Arki, ale źle obliczył tor lotu futbolówki i zdecydował się ją złapać… 20m od swojej świątyni. Sędzia oczywiście usunął go z boiska, a do bramki powędrował 18-letni Łukasz Kubiński.
Od początku drugiej połowy meczu Wojciech Stawowy wprowadził na plac gry jeszcze jednego napastnika w osobie Grzegorza Nicińskiego, który zastąpił Michała Łabędzkiego. Druga odsłona meczu to niepodważalna dominacja gospodarzy, ich nieustanne ataki i oblężenie bramki Lechii. Goście dość długo szczęśliwie się bronili; w 51. min. Karwan z rzutu wolnego przymierzył w słupek, a 180 sekund później Nawrocik kapitalnym uderzeniem z półobrotu przymierzył dokładnie w to samo miejsce. Kubiński przy obu tych strzałach odprowadzał jedynie piłkę wzrokiem.
Młody bramkarz Lechii popisał się także jedną skuteczną interwencją broniąc efektowny strzał popularnym „szczupakiem” Karwana.
W 79. minucie szczęście opuściło gdańszczan. Ponownie z jak najlepszej strony pokazał się bardzo aktywny w tym meczu Karwan, który dośrodkował z lewej strony na długi słupek, a tam jak struna wyciągnął się do uderzenia głową Niciński. Wychowanek Arki piłkę sięgnął i choć nie uderzył mocno, to jednak bardzo precyzyjnie, a stadion eksplodował z radości. Nie pierwszy raz to właśnie Niciński zapewnia Arce zwycięstwo i strzela ważne bramki!
Lechia próbowała jeszcze coś zmienić, ale gospodarze do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Arka wygrała i może dumnie dzierżyć miano najlepszej drużyny na Wybrzeżu. Poza tym wyprzedziła lokalnego rywala w tabeli i jeszcze tylko dwa zespoły ze Śląska mogą spoglądać na Arkę z góry. Na zakończenie sezonu żółto-niebiescy wyjeżdżają do Poznania na mecz z Wartą i jeśli Piast lub Śląsk się potkną, Wojciech Stawowy i jego piłkarze zimę mogą spędzić na miejscu zapewniającym awans do Orange Ekstraklasy.
Skubi
18. kolejka II ligi
Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
SKŁADY
27 sierpnia 1994 roku Arka wygrała z Lechią na własnym boisku 1:0. Zwycięskiego gola zdobył wtedy dla gospodarzy Grzegorz Niciński i choć od tamtego wydarzenia upłynęło już trzynaście lat, historia znów zatoczyła koło i popularny „Nitek” ponownie spowodował, że to Arka będzie nosić miano najlepszej drużyny w Trójmieście.
W pierwszej połowie gra wyglądała dokładnie tak, jak zapowiadali w przedmeczowych wywiadach obaj szkoleniowcy. Arka więcej była w posiadaniu piłki i próbowała konstruować akcje ofensywne, a Lechia dość skutecznie im to uniemożliwiała grając pressingiem i licząc na nadarzające się kontry. Goście swoją najlepszą okazję w tym meczu mieli w 6. minucie, kiedy to Rogalski przejął piłkę w środku pola i uruchomił Cetnarowicza, a strzał rosłego napastnika Lechii skutecznie w ostatniej chwili zatrzymał Sobieraj.
Swoją szansę w pierwszym kwadransie gry mieli także arkowcy. Zaprzepaścił ją Karwan, bo w dogodnej sytuacji na czternastym metrze przeniósł piłkę nad poprzeczką. Emocje na trybunach podniosły się również wtedy, gdy w polu karnym gości przewrócił się Olgierd Moskalewicz. Kibice nie mieli wątpliwości, że arbiter międzynarodowy Marcin Borski powinien wskazać na „wapno”, a tymczasem nakazał grać dalej. W końcu nadszedł przełomowy moment meczu – w 45. minucie dalekim wykopem popisał się Andrzej Bledzewski, do piłki pędził Marcin Wachowicz i niechybnie znalazłby się z nią przed pustą bramką, gdyby nie Paweł Kapsa, który chciał głową uprzedzić napastnika Arki, ale źle obliczył tor lotu futbolówki i zdecydował się ją złapać… 20m od swojej świątyni. Sędzia oczywiście usunął go z boiska, a do bramki powędrował 18-letni Łukasz Kubiński.
Od początku drugiej połowy meczu Wojciech Stawowy wprowadził na plac gry jeszcze jednego napastnika w osobie Grzegorza Nicińskiego, który zastąpił Michała Łabędzkiego. Druga odsłona meczu to niepodważalna dominacja gospodarzy, ich nieustanne ataki i oblężenie bramki Lechii. Goście dość długo szczęśliwie się bronili; w 51. min. Karwan z rzutu wolnego przymierzył w słupek, a 180 sekund później Nawrocik kapitalnym uderzeniem z półobrotu przymierzył dokładnie w to samo miejsce. Kubiński przy obu tych strzałach odprowadzał jedynie piłkę wzrokiem.
Młody bramkarz Lechii popisał się także jedną skuteczną interwencją broniąc efektowny strzał popularnym „szczupakiem” Karwana.
W 79. minucie szczęście opuściło gdańszczan. Ponownie z jak najlepszej strony pokazał się bardzo aktywny w tym meczu Karwan, który dośrodkował z lewej strony na długi słupek, a tam jak struna wyciągnął się do uderzenia głową Niciński. Wychowanek Arki piłkę sięgnął i choć nie uderzył mocno, to jednak bardzo precyzyjnie, a stadion eksplodował z radości. Nie pierwszy raz to właśnie Niciński zapewnia Arce zwycięstwo i strzela ważne bramki!
Lechia próbowała jeszcze coś zmienić, ale gospodarze do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Arka wygrała i może dumnie dzierżyć miano najlepszej drużyny na Wybrzeżu. Poza tym wyprzedziła lokalnego rywala w tabeli i jeszcze tylko dwa zespoły ze Śląska mogą spoglądać na Arkę z góry. Na zakończenie sezonu żółto-niebiescy wyjeżdżają do Poznania na mecz z Wartą i jeśli Piast lub Śląsk się potkną, Wojciech Stawowy i jego piłkarze zimę mogą spędzić na miejscu zapewniającym awans do Orange Ekstraklasy.
Skubi
|