Aktualności
17.03.2017
Kapitan nie ma monopolu na grę.
Miroslav Božok musi w drużynie Grzegorza Nicińskiego walczyć o swoje.
Przykład Božoka pokazuje, że w Arce nie ma świętych krów. Trener Niciński nie wahał się po słabym początku rundy wiosennej odstawić od składu swojego kapitana. Božok zagrał w meczach z Legią (0:1) i Zagłębiem Lubin (0:1), ale potem ustąpił miejsca sprowadzonemu zimą z Lecha Poznań Dariuszowi Formelli.
Z Koroną (4:1), Craocovią (1:1), Lechem Poznań (1:4) słowacki pomocnik był rezerwowym. Z ławki wchodził w końcówkach spotkań. Formella ma tę przewagę nad Božokiem, że wiosna strzelił już gola (Koronie).
- Smutne, że wyższość jednego piłkarza nad drugim upatrujemy w kategoriach tego, że jeden ma bramkę w tej rundzie, a drugi nie - mówi były trener i dyrektor sportowy Arki Czesław Boguszewicz.
Božok przed tym sezonem został wybrany kapitanem gdynian. Jesienią miał monopol na grę w pierwszej jedenastce. Grałby pewnie we wszystkich spotkaniach gdyby nie czerwona kartka w pojedynku z Bruk-Betem. Po faulu na Patryku Frycu wyleciał z boiska, został zawieszony w lidze do końca roku. Pod jego nieobecność na lewym skrzydle grali Adrian Błąd i Paweł Wojowski. W przerwie między rundami konkurencję na lewej stronie Arki wzmocnił Formella.
To jemu dawano więcej szans na grę. Taki stan panuje od trzech meczów. Nie wiadomo jednak czy na długo.
- Opaska kapitańska nie powinna o niczym decydować. Fakt, że ktoś pełni tą zaszczytną funkcję nie znaczy, że ma grać. Musi prezentować odpowiednią formę. A ja widzę, że i Miro i Darek mogliby dużo więcej dawać Arce w ofensywie. Arka swoją siłę opiera na zespołowości, cierpi na tym, gdy choć jeden piłkarze prezentuje się słabiej - zauważa Boguszewicz.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |