Aktualności
03.03.2017
Adam Marciniak: Cracovia gra ciekawą piłkę i... często przegrywa.
ADAM MARCINIAK grał w Cracovii przez trzy sezony. W sobotę w barwach Arki Gdynia pierwszy raz zagra przeciwko niej na stadionie w Krakowie.
- Nie zagrał Pan w meczu Pucharu Polski z Wigrami (3:0), jakaś kontuzja?
- Nie, po prostu taka była decyzja trenera.
- Przyjeżdża Pan z drużyną beniaminka, która w tej fazie sezonu jest wyżej od Cracovii. Zaskoczenie? Dla kibiców pewnie tak, ale czy dla Pana?
- Dla mnie też. Miejsce Cracovii jest zbyt niskie w stosunku do tego, co jej piłkarze pokazują na boisku. Wiele było takich spotkań, w których pokazywali ciekawą piłkę, a schodzili z boiska pokonani. Również w Gdyni, który to mecz wygraliśmy.
- Jesteście w grze o ósemkę, niewiele wam brakuje, tylko punktu.
- Tak, walczymy, jak każda inna drużyna w lidze, może oprócz czołowej czwórki. Chcemy zrealizować ten cel, bo on daje bezpieczne utrzymanie. Wiadomo, że w dolnej ósemce może być różnie po podziale punktów. Zarówno my, jak i Cracovia mamy podobny cel.
- Musicie grać na dwóch frontach, bo Puchar Polski też jest ważny. Zwłaszcza po takim wyniku półfinału, miejsce w finale macie na wyciągnięcie ręki.
- Mamy szeroką kadrę, kilku zmienników zagrało w Pucharze. Im więcej meczów, tym lepiej. Nie narzekamy na napięty kalendarz. Fajnie byłoby zagrać na Stadionie Narodowym w finale. Zwykle odpadałem we wczesnych fazach rywalizacji.
- Przełamaliście się w lidze wygranym meczem z Koroną Kielce. Pewnie pełni wiary przyjeżdżacie do Krakowa, że coś się tu „urwie”- punkt, a może i trzy?
- Jasne, że tak. Jesteśmy w dobrej formie. Przyjeżdżamy walczyć o zwycięstwo, mimo że Cracovia ma dobrych piłkarzy. Mam nadzieję, że będzie to ciekawy mecz, kibice będą zadowoleni, ale najbardziej zadowoleni będziemy my.
- Z Jakubem Wójcickim pewnie będziecie często rywalizować na boisku, on gra bowiem na prawym skrzydle, Pan na lewej obronie. W Cracovii się minęliście, ale na pewno dobrze go Pan zna z ligi.
- Uważam, że Kuba jest jednym z najlepiej i najrówniej grających zawodników Cracovii od momentu, kiedy się w niej pojawił. Będzie to trudny rywal, ale w moim zasięgu. Nie pękam, choć szanuję jego grę. - Dobrze się Pan odnalazł w Arce. Odszedł natomiast Dariusz Zjawiński, też były piłkarz „Pasów”.
- Szkoda, że Darek z nami nie został. Początek sezonu miał obiecujący. Potem stracił zaufanie sztabu szkoleniowego. Cóż, takie jest życie piłkarza. Szczególnie napastnika, który jest brutalnie rozliczany ze strzelanych bramek. Obrońcy czy pomocnikowi czasem łatwiej wmieszać się w tłum.
- Od Pana nie wymaga się goli. Zdobył Pan dwa w meczu z Legią, ale główne zadania są inne.
- Śmiałem się, że limit bramkowy już wyczerpałem na ten sezon. Strzelałem po jednym golu, a gdy grałem na Cyprze, to się rozpędziłem bo... strzeliłem też dwie bramki. Wchodzę przy rzutach wolnych i rożnych pod bramkę rywala, może coś się jeszcze uda strzelić?
- Z czym kojarzy się Panu pobyt w Cracovii?
- Na pewno nie z jednym wydarzeniem, bo grałem w niej trzy lata. Ten klub dobrze mi się kojarzy, mam wiele wspomnień z tamtych czasów. Najlepszy był okres za kadencji trenera Stawowego, zaznaczony awansem do ekstraklasy. Było powołanie do reprezentacji Polski.
- Nie ma Miroslava Covilo. Myśli Pan, że „Pasy” stracą wiele na jego nieobecności?
- Na pewno. Miro był czołowym zawodnikiem zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Wszystko pokaże boisko. Zagra za niego „Stebel”, albo Mateusz Cetnarski. A to też są piłkarze o wysokiej jakości. Damian zaś zabezpieczy tyły.
- Na koniec niewygodne pytanie. Jakby miał Pan postawić kogoś na lewej obronie w Cracovii, to wybrałby Pan Deleu, czy Tomasza Brzyskiego?
- To pytanie nie do mnie. Ale jak muszę, to wybieram Deleu, bo go bardzo lubię.
JACEK ŻUKOWSKI
Copyright Arka Gdynia |