Aktualności
09.02.2017
Rafał Siemaszko - niedoceniany, a wartościowy.
Siemaszko już pierwszym meczu Arka w tym sezonie, w którym zagrał jako podstawowy piłkarz (mowa o ekstraklasie), strzelił gola.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pierwszy raz w wyjściowym składzie pojawił się dopiero w 19. kolejce, w meczu z Jagiellonią Białystok (w 37. minucie zdobył bramkę na 2:1 - gdynianie ostatecznie przegrali 2:3). Zagrał z Jagą, bo trener Grzegorz Niciński stracił zaufanie do dwóch innych napastników, Dariusza Zjawińskiego i Pawła Abbotta.
Ten pierwszy regularnie go zawodził, nie przełamał swojego ekstraklasowego fatum (dwa gole na sezon) i w rundzie ustrzelił - a jakże by inaczej - ledwie dwa gole. Abbott nie trafił ani razu. Tymczasem kieszonkowy piłkarz (mierzy 170 cm) strzelił dwa razy więcej goli niż Zjawiński i Abbott razem wzięci, zostając drugim najskuteczniejszym piłkarzem Arki jesienią.
Siemaszko długo czekał na swoją szansę, choć wcześniej nigdy Nicińskiego nie zawiódł. Niciński znają się z Siemaszką jeszcze z czasów, gdy "Nitek" prowadził Orkana Rumia i Gryfa Wejherowo. Jednak odkąd jest w Arce, 30-latek zawsze musi coś udowadniać. Wchodząc z ławki jesienią zdobył dwie bramki. W poprzednim sezonie zaliczył siedem trafień, gdy Arka walczyła o ekstraklasę.
- Żałuję, że Rafał dostał jesienią tak mało minut w ekstraklasie. Dla mnie jest taką perełką Arki, żywym sreberkiem. To piłkarz bardzo ruchliwy. Może i w porównaniu choćby z Barišiciem, jest mizernej postury, ale te braki nadrabiał ruchliwością. Pięknie skacze do górnych piłek, wygrywa pojedynki główkowe. Dobrze wyczuwa moment wyjścia w górę. Jest nieustępliwy. To bodajże najsprytniejszy piłkarz Arki. Sprytniejszy nawet do Marcusa Viniciusa (najskuteczniejszy zawodnik Arki jesienią, 7 goli – przyp. red.) – nie ma wątpliwości były dyrektor sportowy żółto-niebieskich Czesław Boguszewicz.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |