Aktualności
25.01.2017
Luka Zarandia podejmuje wyzwanie.
Miły, choć z rezerwą. Młody, bo zaledwie 20-letni, a na pierwszy rzut oka bardzo konkretny i rozsądny. Luka Zarandia przywitał nas na Stadionie Miejskim w Gdyni na chwilę przed przedostatnim treningiem Arki, który drużyna odbyła przed niedzielnym wylotem na Cypr. I nie jest pierwszym zawodnikiem, który podkreśla znakomitą chemię, jaką już od pierwszych dni odczuwają przebywając z zespołem nowi piłkarze.
– Drużyna i cały sztab to mili ludzie, więc bardzo łatwo było mi stać się jej częścią – przyznał na samym początku rozmowy, po zaledwie ośmiu dniach spędzonych w Gdyni.
– Atmosfera jest bardzo przyjazna. Mam nadzieję, że pomogę drużynie, a ona mi, bym stał się jeszcze lepszy – mówił z przekonaniem.
STUPROCENTOWE „TAK”
Oferta pochodząca z Gdyni nie była jedyną dla 26-krotnego przedstawiciela młodzieżowych reprezentacji Gruzji, który debiutował już także w najwyższej z nich, U-21. Mimo to, bardzo zdecydowanie argumentuje swój wybór.
– Ofert miałem kilka, z różnych krajów. Wybrałem Polskę, bo to centrum Europy i świetne miejsce, by dobrze się zaprezentować. A jeśli to zrobisz, to z Polski możesz przenieść się dosłownie wszędzie. Mój agent był bardzo zadowolony z mojej decyzji. Sam chciał, żebym dołączył do Arki, ja również tego chciałem – więc było to stuprocentowe „tak” ze strony nas obu, zaznaczył.
Jaki zatem jest piłkarz, na którego postawił dyrektor sportowy Arki, Edward Klejndinst?
– Jestem szybkim zawodnikiem, dobrze drybluję i zawsze zmierzam ku bramce. Lubię strzelać gole i na tym zawsze się koncentruję, by oddawać strzały kiedy tylko mam ku temu okazję – zarówno z pola karnego jak i spoza niego, wyjaśnia nowy nabytek Arki.
W Gdyni zagra z numerem 45.
– Mój przyjaciel powiedział mi, że dla niego był szczęśliwy, więc posłuchałem go – żartuje.
GRUZIŃSKI POLIGLOTA
Jako jeden z nielicznych cudzoziemców, którzy zawitali w żółto-niebieskiej szatni, wyzwanie nauki języka polskiego przyjmuje z radością. I… niewielką skromnością
– Myślę, że nauka waszego języka nie będzie dla mnie bardzo trudna. Polski jest podobny do rosyjskiego, a po rosyjsku mówię dość dobrze. Myślę, że gdy zacznę się już uczyć, to 6 miesięcy powinno mi wystarczyć – przyznaje z optymizmem.
Zanim jednak Luka będzie mógł zacząć rozmawiać z kolegami w szatni po polsku, problem rozwiązuje po części zarówno rosyjski, jak i angielski.
– Niektórzy zawodnicy znają rosyjski, jak bramkarz, Pavels Steinbors, czy też Andrij Waceba. Andrij jest Ukraińcem, więc oczywiście mówi po rosyjsku. Kilku innych zawodników zna angielski, więc rozmawiamy albo po rosyjsku albo po angielsku – wyjaśnia Luka.
Kto zatem najbardziej pomaga mu, by w Gdyni poczuł się jak w domu?
– Na samym początku najbardziej pomagał mi właśnie Pavels Steinbors, gdy zobaczył, że mówię po rosyjsku. Później dołączył także Andrij. Yannick jest strasznie sympatyczny, także Darek Formella. Nie chcę wymieniać nazwisk, bo wszyscy są bardzo mili. Andrij i Yannick pomagają mi rozumieć to, co dzieje się na treningach, tłumaczą mi wszystko, o czym się mówi.
CEL: ZADOWOLIĆ KIBICÓW
O Gdyni Luka Zarandia być może słyszał do tej pory niewiele, ale sporo wie już na temat gdyńskiej publiczności.
– Słyszałem, że kibice Arki są znakomici, a na stadionie zawsze panuje świetna atmosfera. Mam nadzieję, że stanę się jednym z ich ulubionych zawodników i że wzajemnie polubimy się – przyznaje.
Reprezentant Gruzji zdaje sobie sprawę z tego, że mimo wszystko zadowolić ich nie będzie łatwo.
– Postaram się dać z siebie wszystko. Po to tutaj jestem, a nie dla ładnej pogody, zakończył z przekonaniem.
Na "Piłkarski wtorek" zapraszamy na antenę Radia Gdańsk co tydzień o 14:05.
Copyright Arka Gdynia |