Aktualności
29.09.2016
"My ciągle gramy o utrzymanie".
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przed sobotnim meczem Arki z Piastem Gliwice (godz. 15.30), to gospodarze będą wyraźnym faworytem. - Przypominam, że my ciągle gramy o utrzymanie - ripostuje jednak trener żółto-niebieskich Grzegorz Niciński.
Niciński powoli musi przyzwyczajać się do roli faworyta. Jego piłkarze u siebie bezlitośnie punktują każdego rywala, a następnym na liście jest Piast Gliwice, w teorii wicemistrz Polski. W teorii, bo tegoroczne wyniki piłkarzy Radoslava Latala - delikatnie mówiąc - do najlepszych nie należą. Gdy porównamy domowe osiągnięcia gdynian z gliwickimi wyjazdami, wątpliwości nie ma żadnych.
- Przypominam, że my ciągle gramy o utrzymanie - strofuje zapędy Niciński.
Niciński powoli musi przyzwyczajać się do roli faworyta. Jego piłkarze u siebie bezlitośnie punktują każdego rywala, a następnym na liście jest Piast Gliwice, w teorii wicemistrz Polski. W teorii, bo tegoroczne wyniki piłkarzy Radoslava Latala - delikatnie mówiąc - do najlepszych nie należą. Gdy porównamy domowe osiągnięcia gdynian z gliwickimi wyjazdami, wątpliwości nie ma żadnych.
- Przypominam, że my ciągle gramy o utrzymanie - strofuje zapędy Niciński.
- Piast w zeszłym sezonie świetnie funkcjonował. Wiem, że teraz punktują dużo rzadziej, ale to drużyna, która jeszcze się odbije w tym sezonie i wróci na swoje tory. Nie sugerowałbym się tabelą - dodaje.
W Arce jednak nastroje szampańskie. Przywieziony z Poznania cenny punkt sprawił, że o gdynianach nie należy już mówić, jako tylko o entuzjastycznie grającym beniaminku, który kwestią czasu jest, jak opadnie z sił. Spotkania w Warszawie z Legią (3:1), czy u siebie z Zagłębiem (1:1) i Cracovią (1:0) potwierdziły siłę żółto-niebieskiej szatni. Każdy z wymienionych rywali to przecież zespół czołówki tabeli ubiegłego sezonu. Gliwiczanie to kolejna taka drużyna.
- Musimy zagrać z większym polotem, bo w Poznaniu nam tego brakowało. Wiemy jednak, że tam założenia były zgoła inne, niż te, które będą przeciwko Piastowi. Gramy u siebie bardzo dobre mecze - ocenia środkowy obrońca Dawid Sołdecki.
Kibice w Gdyni na polot Arki liczą już od pierwszej połowy. Ostatnie cztery mecze ligowe (z Lechem, Cracovią, Koroną i Zagłębiem) żółto-niebiescy dużo gorzej zagrali przed przerwą, niż po niej. Niestety, nieudane pierwsze trzy kwadranse zaczynają być w Arce regularnością.
- To nie jest tak, że my wychodzimy na boisko i czekamy na to, co rywal ma do zaprezentowania. Niekiedy to wynik jego naporu, na który przez jakiś czas nie możemy znaleźć odpowiedzi. U siebie natomiast ten element musimy poprawić. W Gdyni chcemy narzucać swoje warunki - mówi Niciński.
W szatni zaś coraz większa rywalizacja. Wydaje się, że ważnym ogniwem będzie dopiero co zakontraktowany Austriak Dominik Hofbauer, do treningów z zespołem wrócił też Yannick Sambea. Problemy żołądkowe, z którymi w Poznaniu zmagał się Dariusz Zjawiński, odeszły zaś w zapomnienie.
- Jestem zadowolony z pola manewru, które mam. Ta rywalizacja jest dobra, piłkarze dochodzą do siebie po urazach, a niektórzy - jak w przypadku Dominika - szybko się aklimatyzują - zdradza Niciński.
W Arce jednak nastroje szampańskie. Przywieziony z Poznania cenny punkt sprawił, że o gdynianach nie należy już mówić, jako tylko o entuzjastycznie grającym beniaminku, który kwestią czasu jest, jak opadnie z sił. Spotkania w Warszawie z Legią (3:1), czy u siebie z Zagłębiem (1:1) i Cracovią (1:0) potwierdziły siłę żółto-niebieskiej szatni. Każdy z wymienionych rywali to przecież zespół czołówki tabeli ubiegłego sezonu. Gliwiczanie to kolejna taka drużyna.
- Musimy zagrać z większym polotem, bo w Poznaniu nam tego brakowało. Wiemy jednak, że tam założenia były zgoła inne, niż te, które będą przeciwko Piastowi. Gramy u siebie bardzo dobre mecze - ocenia środkowy obrońca Dawid Sołdecki.
Kibice w Gdyni na polot Arki liczą już od pierwszej połowy. Ostatnie cztery mecze ligowe (z Lechem, Cracovią, Koroną i Zagłębiem) żółto-niebiescy dużo gorzej zagrali przed przerwą, niż po niej. Niestety, nieudane pierwsze trzy kwadranse zaczynają być w Arce regularnością.
- To nie jest tak, że my wychodzimy na boisko i czekamy na to, co rywal ma do zaprezentowania. Niekiedy to wynik jego naporu, na który przez jakiś czas nie możemy znaleźć odpowiedzi. U siebie natomiast ten element musimy poprawić. W Gdyni chcemy narzucać swoje warunki - mówi Niciński.
W szatni zaś coraz większa rywalizacja. Wydaje się, że ważnym ogniwem będzie dopiero co zakontraktowany Austriak Dominik Hofbauer, do treningów z zespołem wrócił też Yannick Sambea. Problemy żołądkowe, z którymi w Poznaniu zmagał się Dariusz Zjawiński, odeszły zaś w zapomnienie.
- Jestem zadowolony z pola manewru, które mam. Ta rywalizacja jest dobra, piłkarze dochodzą do siebie po urazach, a niektórzy - jak w przypadku Dominika - szybko się aklimatyzują - zdradza Niciński.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |