TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

27.09.2007

PP: Unia Janikowo - Arka Gdynia 1:2 (0:0, 1:1)

Arka awansowała do 1/8 Finału Pucharu Polski, pokonując Unię Janikowo 2:1 (1:0, 2:1). Jednak by osiągnąć swój cel, żółto-niebiescy potrzebowali dogrywki, która kosztowała ich bardzo dużo sił. Niestety znów powtórzył się scenariusz, że po strzelonej bramce, mimo dużej przewagi Arka nie potrafi postawić przysłowiowej kropki nad "i". Co gorsza, chwila dekoncetracji kosztuje naszych zawodników utratę gola i kolejne nerwy.

Przed meczem Arka była uznawana za murowanego faworyta. Nawet wśród głosów miejscowych kibiców słyszalne były głosy pesymizmu, typujące zwycięstwo Arki nawet w rozmiarach 6:0 lub wyżej. Jednak kibice Unii mogli szybko się przekonać, że diabeł nie taki straszny jak go malują. Arka, co prawda tradycyjnie dłużej utrzymywała się przy piłce, ale nie miała pomysłu jak rozmontować szczelną obronę gospodarzy. Na palcach jednej ręki możemy policzyć składne akcje, które przeprowadzili żółto-niebiescy. Wszystkie dośrodkowania pewnie wyłapywał bądź piąstkował Michał Wróbel, a próby strzałów z dystansu paliły na panewce.

Tak naprawdę to goscie powinni byli wyjść na prowadzenie w 24 minucie. Właśnie wtedy w prostej sytuacji Krzysztof Sobieraj poślizgnął się we własnym polu karnym i stracił piłkę, do której dopadł Marcin Tarnowski. Napastnik gości znalazł się w idealnej sytuacji sam na sam z Norbertem Witkowskim, ale bramkarz Arki doskonale wybronił jego strzał i skończyło się na rzucie rożnym.

Po tej sytuacji znów nic nie działo się na boisku, a drugi wypad Unii w tej części gry, na pole karne Arki zakończył się żółtą kartką dla Krzysztofa Filipka, który chciał wymusić rzut karny.

Druga połowa zaczęła się od bardziej zdecydowanych ataków Arki i już w 52 minucie przyniosły one efekt. Piotr Bazler zdecydował się na uderzenie z niemalże zerowego kąta, które bramkarz do spółki odbił z obrońcą. Piłka ponownie trafiła pod jego nogi, a ten bez zastanowienia huknął w długi róg i Wróbel został pokonany. Jednocześnie, "Bazi" zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Arki.

W przeciągu kolejnych 10. minut, Arka miała dwie doskonałe sytuacje, z których powinny paść gole. W 56. minucie doskonałą akcję na skrzydle rozegrał Tomasz Sokołowski, który dograł idealnie na szesnasty metr do Michała Łabędzkiego, ale ten minimalnie przestrzelił. Minutę później przestrzelił również Wachowicz, który wpadł w pole karne z piłką i uderzał z 14 metrów.

W 61 minucie sędzia podyktował dla Unii rzut wolny z prawej strony pola karnego. Jeden z zawodników gości dokładnie dośrodkował piłkę w pole karne, tam dopadł do niej Krzysztof Filipek i skierował ją w górny róg bramki bezradnego Witkowskiego. Zawodnicy Arki twierdzili po meczu, że piłka pechowo odbiła się od Pawła Weinara, ale sytuacja nie została jeszcze dokładnie zweryfikowana.

Arka dalej miała przewagę i sytuacje, ale nie potrafiła ich wykorzystać. W 69 minucie najlepszą okazję zmarnował Sobieraj. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego przez Bazlera minęła głowy dwóch stoperów gospodarzy i spadła pod nogi zaskoczonego Sobieraja. Ten, stojąc na piątym metrze, nieczysto uderzył piłkę, która minęła słupek.

Ostatnie minuty regulaminowego czasu gry przyniosły nam doskonałe sytuacje dla obu drużyn. Unia, która grała już w dziesięciu (po wyrzuceniu z boiska Krzysztofa Filipka za drugą żółtą kartkę) w 87 minucie mogła zdobyć drugą bramkę. Piotr Nowosielski oszukał Pawła Weinara i gnał za piłką na bramkę Witkowskiego. Jednak Norbert uratował sytuację dalekim wyjściem z bramki i efektowną główką. Minutę później powtórzyła się niemal identyczna sytuacja. Było to efektem tego, że Arka grała cały czas na połowie rywala, który nie mógł liczyć na nic innego niż kontrataki.

W 90 minucie Wachowicz niecelnie strzelał z dystansu, a w 90 + 2 Łukasz Kowalski oddał piękny techniczny strzał z narożnika pola karnego, który Wróbel koniuszkami palców sparował na róg.

W pierwszej połowie dogrywki nic ciekawego się nie wydarzyło. Dopiero po przerwie Arka w końcu strzeliła gola. W 107 minucie zwycięskiego gola strzelił Marcin Wachowicz. Duża zasługa w tym Grzegorza Nicińskiego, który bardzo dobrze głową strącił piłkę pod nogi "Wacha". W 117 minucie boisko musiał opuścić Maciej Mysiak, który brutalnie zaatakował Krzysztofa Sobieraja.

W 119 minucie Arka miała idealną okazję na podwyższenie wyniku. Po świetnym kontrataku, Niciński znalazł się sam przed bramkarzem, zupełnie nie atakowany przez nikogo. Nie wiedzieć czemu zwolnił i strzelił prosto w bramkarza. Wkrótce po tej sytuacji sędzia zakończył mecz.

Arka zasłużenie wygrała ten mecz, ale znów na własne życzenie zafundowała sobie męczarnie. Najgorsze jest to, że już w niedzielę żółto-niebieskich czeka bardzo ważne spotkanie z Wisłą Płock. Gra Arki na pewno dużo pozostawiała do życzenia, ale nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć w to, że z Wisłą Płock nasi zawodnicy zagrają jak o Mistrzostwo Świata i w końcu zbliżą się poziomem do swoich najlepszych spotkań z rundy wiosennej ubiegłego sezonu.

Puchar Polski - 1/16 finału:

Unia Janikowo - Arka Gdynia 1:2 (0:0, 1:1)

RELACJA


Krzysztof Paciorek
Foto: Michał Puszczewicz







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia