TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

25.09.2007

Dymisja, której nie było (Dziennik Bałtycki)

Zwykło się mawiać, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Może nie do końca, bo przecież ktoś musi jednak za nią odpowiadać. W niedziele w Gliwicach piłkarze Prokomu Arki po raz pierwszy w tym sezonie przegrali ligowe spotkanie. Piast ograł żółto-niebieskich 3:1. Jeżeli dodać do tego wcześniejsze cztery ligowe remisy gdynian, to wyjdzie nam, że podopieczni trenera Wojciecha Stawowego stracili już w tym sezonie aż 11 punktów. Oczywiście chodzi o punkty z boiska, bo sezon rozpoczęli mając karne minus pięć punktów na koncie.
Trener Stawowy to człowiek szalenie ambitny, co trudno uznać za wadę. Jeszcze przed sezonem mówił, że jak Arka nie wróci do ekstraklasy to winien będzie właśnie on, bo on jest kapitanem na tym statku. Jak na razie Arka bardziej dryfuje niż płynie w kierunku ekstraklasy. Rejs jednak jeszcze trwa, a kurs zawsze można skorygować. Na ten właściwy... Tym bardziej, że skład Arki jest autorskim pomysłem samego trenera, tym bardziej, że jest to zespół na miarę ekstraklasy, tym bardziej, że tak naprawdę nie ma jeszcze powodów do bicia na alarm. Po prostu potrzebna jest męska rozmowa trenera z zawodnikami, bo w drugiej lidze bardziej liczy się twarda walka o punkty niż futbolowe fajerwerki.
Piszę to wszystko po meczu w Gliwicach, po którym trener Stawowy na konferencji prasowej powiedział:
- Nie mam się czym chwalić.W grze mojej drużyny nie znalazłem niczego dobrego - ocenił poczynania swoich piłkarzy szkoleniowiec Arki.
Kilka godzin później na portalu internetowym www.sportowefakty.pl znalazła się zgoła sensacyjna i na pewno niespodziewana informacja, że trener Stawowy podał się, po porażce z Piastem, do dymisji. Najprościej byłoby to sprawdzić w rozmowie z bezpośrednio zainteresowanym. Od niedzielnego wieczoru próbowaliśmy się skontaktować telefonicznie z trenerem, ale... bezskutecznie.Innej możliwości nie było, bo ekipa Arki po meczu w Gliwicach bezpośrednio udała się na pucharowe spotkanie z Unią Janikowo. A przypomnijmy, że Stawowy już raz w Gdyni, w poprzednim sezonie po wysokiej porażce z Zagłębiem w Lubinie, także informował, że podaje się do dymisji. To raczej był taki zabieg, który miał wstrząsnąć zespołem.
Zazwyczaj dymisję składa się na ręce prezesa klubu. W Arce to niemożliwe, bo gdyński klub jest jedynym w ekstraklasie i drugiej lidze, który prezesa od wielu miesięcy nie ma. Najwyżej usytuowanym w klubowej hierarchii jest prokurent w Arce pan Jacek Jerzemowski. On, w poniedziałek, o ewentualnej dymisji trenera Stawowego nic nie wiedział.
- Nic na ten temat nie wiem, trener po meczu w Gliwicach nie kontaktował się ze mną. Zresztą nie sądzę, aby chciał podawać się do dymisji - stwierdził Jerzemowski.
Sprawdziliśmy też stan wiedzy na ten temat dyrektora sportowego Arki Piotra Burlikowskiego.
- Rozmawiałem z trenerem Stawowym po meczu z Piastem. O żadnej dymisji nie było mowy. Proszę potraktować tę informację, jako typową kaczkę dziennikarską. Trener Stawowy ma ważny kontrakt na pracę w Gdyni, ma cel awansu z Arką do ekstraklasy i chociaż może nas wszystkich niepokoić porażka w Gliwicach czy poprzednie remisy, to trzeba w kolejnych ligowych spotkaniach wygrywać i gonić czołówkę tabeli. Jestem przekonany, że tak właśnie będzie - zakończył Burlikowski.
I tyle rozważań o dymisji, której podobno nie było. Natomiast już na pewno w środę Arka zagra w Pucharze Polski z Unią Janikowo, a miejsce na trenerskiej ławce zajmie Wojciech Stawowy.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia