TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

24.08.2016

Michał Marcjanik: Wszystko się może zdarzyć.

Michał Marcjanik dopiero w grudniu skończy 21 lat, ale w jego poczynaniach w ekstraklasie nie widać debiutanckiej tremy. Wychowanek Arki Gdynia wywalczył sobie pewne miejsce na środku obrony, odsyłając na ławkę m.in. piłkarza o najdłuższym stażu wśród żółto-niebieskich - Krzysztofa Sobieraja.

 

- W tej lidze wszystko może się zdarzyć, a zatem stać nas na to, by powtórzyć drogę Zagłębia Lubin. Jednak na razie to dopiero początek rozgrywek i nadal naszym głównym celem jest utrzymanie - mówi kandydat do młodzieżowej reprezentacji Polski.

 

Jacek Główczyński: Jak ekstraklasa wygląda od środka z perspektywy debiutanta na tym szczeblu rozgrywek?

Michał Marcjanik: Okazuje się, że wszystko jest w niej możliwe. Pewnie nikt się nie spodziewał, że my jako beniaminek będziemy na tym szczeblu tak funkcjonować i dobrze zaczniemy rozgrywki.

 


W pana boiskowych obowiązkach też się niewiele zmieniło, czy jednak czymś ekstraklasa zaskakuje?

Jeszcze przed awansem śledziłem mecze ekstraklasy, a zatem zaskoczenia nie ma. Wiedziałem, czego należy się spodziewać. W I lidze jest więcej walki, a tutaj stawia się bardziej na umiejętności piłkarskie, ale większych różnic nie widzę.

 

Czy dla pańskiego stylu gry to lepiej, gdy w grze jest mniej łokci, a więcej taktyki?

Ja bez względu na klasę rozgrywek nie unikam walki. Starcia fizyczne zawsze będą bez względu na to, jaka jest podstawowa taktyka.

Który z napastników ekstraklasy przeciwko którym już pan zagrał, zrobił największe wrażenie?

Prijović na pewno jest silnym zawodnikiem, ale nie powiem, że jego szczególnie zapamiętałem. Na razie ciężko mi któregoś z nich wyróżnić.

 

Ale mecz z Legią był dotychczas największym przeżyciem w pańskiej karierze?

Można tak powiedzieć. Był większy stadion i mistrz Polski naprzeciw. Zawsze to jakieś większe przeżycie. Ale staram się to tego wszystkiego spokojnie podchodzić. Pamiętam, że to dopiero moje pierwsze mecze w ekstraklasie.

 

O tym, że jesteście w stanie wygrać z Legią pomyśleliście, gdy zobaczyliście skład rywali, czy może dopiero po pierwszej czy drugiej strzelonej bramce?

Wiedzieliśmy, że po dwóch porażkach musimy się przede wszystkim przełamać na wyjeździe. Akurat padło na Legię. Nie sugerowaliśmy się tym, jaki oni skład wystawiają. My od początku jechaliśmy tam z zamiarem zdobycia punktów. A gdy jeszcze mecz się idealnie dla nas ułożył, to nie można było zmarnować już takiej szansy.

 

Po ograniu Legii Arka przez niespełna dobę była liderem tabeli, a po pełnej kolejce plasuje się na 3. miejscu. To zaostrza apetyt i nie wypada już mówić, że głównym celem na ten sezon jest utrzymanie?

Na razie to dopiero początek rozgrywek i nadal naszym głównym celem jest utrzymanie. Nic się nie zmienia. Z pokorą należy podchodzić do każdego meczu, a nie patrzyć, że teraz jest 3. miejsce. My chcemy grać ze spotkania na spotkanie najlepiej jak potrafimy i oczywiście nadal wygrywać.

 

W poprzednim sezonie Zagłębie Lubin jako beniaminek od razu zajęło 3. miejsce w końcowej tabeli. Czy Arkę stać, by podążyć tą drogą?

Zobaczymy. W tej lidze wszystko może się zdarzyć, a zatem stać nas także na to, by powtórzyć ubiegłoroczną drogę Zagłębia.

 

Już w sobotę czeka was bezpośrednie starcie z lubińską drużyną. Możecie obecnemu wiceliderowi od razu narzucić swoje warunki gry, czy trzeba będzie poczekać na to, co zrobi rywal i szukać szans w kontratakach?

Dotychczasowe mecze u siebie pokazały, że jesteśmy mocni. W Gdyni bardzo pomagają nam kibice. Dlatego myślę, że nie tylko możemy ograć Zagłębie, ale stać nas też na to, by od początku narzucić swój styl i grać to co my chcemy. Wcale nie musimy czekać na to, co Zagłębie nam zaproponuje.

 

Arka nie przegrała u siebie od października ubiegłego roku, a sezon w ekstraklasie rozpoczęła od trzech zwycięstw i to bez straty bramki. Czy te doskonałe statystyki dodają wam przy ul. Olimpijskiej jeszcze bardziej skrzydeł i sprawiają, że rywala boją się już przyjeżdżać do Gdyni?

My nie patrzymy na statystyki. W Gdyni przede wszystkim pomaga nam atmosfera, którą na stadionie potrafią stworzyć nasi kibice. Natomiast rywale na pewno czują przed nami jakiś respekt.

 

Po meczu z Zagłębiem będzie przerwa na spotkania rozmaitych reprezentacji narodowych. Nie czuję pan rozczarowania, że pan zostaje w Gdyni, gdyż powołanie do młodzieżowej kadry nie nadeszło?

Nie miałem ostatnio kontaktu z trenerem Marcinem Dorną, a zatem nie jestem rozczarowany, że mnie nie powołał na mecz z Węgrami. Jednak wierzę, że jak jeszcze pogram w ekstraklasie, to selekcjoner mnie zauważy i da mi ponownie reprezentacyjną szansę.

 

autor: Jacek Główczyński

 

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia