TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

20.09.2007

Jeden grzech Arki - nieskuteczność (Gazeta Wyborcza)

W Gdyni działy się nieprawdopodobne rzeczy. Arka mogła, a nawet powinna, odnieść rekordowe zwycięstwo w tym sezonie. Zamiast tego tylko zremisowała z wyjątkowo słabym Turem Turek.

Niewiarygodne. To słowo padało najczęściej z ust kibiców po pierwszej połowie. Arka miała ogromną przewagę, niemal przez cały czas była pod bramką Tura, a mimo to był remis. Gdyby w II lidze liczono posiadanie piłki miałaby w tym meczu ok. 80 proc., a Tur zaledwie 20. Drużyna z Gdyni w każdej akcji wymieniała kilka podań, chciała zachęcić rywala, aby odszedł od własnego pola karnego, a potem dwoma szybkimi podaniami przedostawała się pod bramkę Tura. Akcje były ładne, płynne, ale brakowało kluczowej rzeczy - wykończenia, czyli bramek. A zaczęło się obiecująco. Już w 7 min. Tomasz Sokołowski dośrodkował z prawej strony, jeden z obrońców Tura źle trafił w piłkę i Marcin Wachowicz nie miał problemów, aby trafić do siatki. Kibice od razu ryknęli "jeszcze jeden!" i choć Arka non stop atakowało, drugiego gola już nie było. Momentami gospodarze nie pozwalali graczom Tura wyjść dalej niż 30 m od ich bramki, widząc tłum ludzi pod bramką rywala próbowali również strzałów z dystansu (Olgierd Moskalewicz, Tomasz Mazurkiewicz, Krzysztof Sobieraj), co w poprzednich meczach było rzadkością. Ale nic nie wpadało. W ostatniej akcji pierwszej połowy zaatakował Tur. Po raz pierwszy od kilkunastu minut goście wymienili więcej niż dwa podania na połowie Arki i... strzelili bramkę! Krzysztof Sikora łatwo ograł Marka Szyndrowskiego, a Sylwester Śliga z bliska strzelił głową do bramki (piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki). Jak powiedział jeden z fotoreporterów, który był blisko cieszących się graczy Tura, strzelec bramki wydawał takie okrzyki, jakby był w ekstazie, jakby to była najważniejsza bramka jego życia. Na drugą połowę drużyna z Gdyni wybiegła pierwsza i w takim tempie, jakby jak najszybciej chciała udowodnić, że bramka, którą straciła przed przerwą, to był przypadek. O ile pierwsza połowa była jednak niewiarygodna, o tyle druga jeszcze bardziej to przebiła. Kibice Arki niemal co kilka minut łapali się za głowę, klęli i nie dowierzali, że piłka nie może wpaść do siatki. Przez 45 minut Tur bronił się w dziesięciu pod polem karnym, ale cel osiągnął - sensacyjnie, choć cudownie zremisował.

Prokom Arka Gdynia 1 (1)
Tur Turek 1 (1)
STRZELCY BRAMEK

Arka: Wachowicz (7.).

Tur: Śliga (45.).

SKŁADY

Arka: Bledzewski - Sokołowski, Szyndrowski, Sobieraj, Kalousek (65. Kowalski) - Moskalewicz, Weinar, Mazurkiewicz (78. Baster) - Niciński (60. Chmiest), Bazler, Wachowicz.

Tur: Janicki - Derbich, Różycki, Grabowski, Stawiński (78. Łagiewka), Wojciechowski, Matusiak, Olszewski, Śliga (55. Niedźwiedź), Skokowski Ż (64. Bieniek), Sikora.

Sędzia: Wojciech Krztoń

Widzów: 5,5 tys.

Grzegorz Kubicki







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia