Aktualności
11.07.2016
Michał Marcjanik: Nie ma stresu przed ekstraklasą.
Wartość rynkowa Michała Marcjanika już przekroczyła 300 tysięcy złotych. Tyle musiałby zapłacić klub, który chciałby przejąć obrońcę Arki po zakończeniu minionego sezonu. Teraz już nie ma takiej możliwości, gdyż niespełna 22-letni obrońca związał się z gdyńskim klubem na dwa kolejne lata, a to oznacza, że nie wystarczy za niego zapłacić już tylko wspomnianego ekwiwalentu za wyszkolenie.
- Twardo stąpam po ziemi i wiem, że gra w ekstraklasie to kolejny krok w mojej karierze - mówi nam wychowanek żółto-niebieskich. Dotychczasowe sparingi pokazują, że w centrum defensywy to on szykowany jest do gry wspólnie z Dawidem Sołdeckim.
Michał Kozłowski: Kibice długo musieli czekać na podpisanie przez pana nowej umowy z Arką. Co było tego przyczyną?
Michał Marcjanik: Wraz z moim menadżerem, Jarosławem Kołakowski zwlekaliśmy z decyzją, ponieważ rozważaliśmy, która z opcji będzie dla mnie najlepsza. Działacze przestawili nam kilka propozycji kontraktu. Wahaliśmy się między wyborem umowy 2 i 3-letniej, ale ostatecznie wybraliśmy ten pierwszy wariant i to pod nim złożyłem parafkę.
Czy zaczął pan odczuwać stres przed pierwszym meczem w ekstraklasie czy za wcześnie, aby mówić o takich odczuciach?
Jestem człowiekiem, który spokojnie stara się pochodzić do życia, dlatego nie stresuję się takimi rzeczami. Twardo stąpam po ziemi i wiem, że gra w ekstraklasie to kolejny krok w mojej karierze. W lidze nie nastawiam się na konkretnych napastników. Chcę po prostu dalej się rozwijać.
Wasze przygotowania do sezonu idą pełną parą. Czy nogi wydają się cięższe niż zazwyczaj?
Na pewno tak. Ostatnimi czasy pracowaliśmy bardzo intensywnie. Mieliśmy po dwie jednostki treningowe dziennie, ale powoli zaczynamy już schodzić z tych obciążeń. Wszystko po to, aby na inaugurację ligi odzyskać świeżość i prezentować optymalną dyspozycję.
Jak pan oceni ostatni mecz sparingowy z Viitorul Konstanca?
W tym spotkaniu widać było, jak wiele sił kosztują nas te przygotowania. Nie ukrywamy, że nie byliśmy wówczas w szczycie formy fizycznej, ale po takich treningach jest to po prostu niemożliwe. Sparingi służą temu, aby pokazać w jakim miejscu teraz się znajdujemy oraz nad czym musimy się skupić w najbliższym czasie.
Było to drugie spotkanie, w którym zagrał pan w centrum defensywy z Dawidem Sołdeckim. Jak układa się wasza współpraca na boisku?
Dawid, podobnie jak Krzysztof Sobieraj, jest starszym, bardziej doświadczonym zawodnikiem ode mnie. Potrafi w odpowiedniej chwili krzyknąć, a to również istotna cecha środkowego obrońcy. Dotychczas nasza współpraca przebiega bez zarzutów. Dostaje od niego cenne wskazówki i rady, które w trakcie trwania spotkania pomagają mi w skutecznej grze.
W obronie są potrzebne większe zmiany?
Jeśli ich nie będzie za dużo to może być jednym z naszych atutów. Gra w obronie wymaga pewnego "dotarcia się", zgrania oraz zrozumienia zawodników w linii. To, że w poprzednim sezonie graliśmy bardzo podobnym składem personalnym w obronie, a także w innych formacjach może być tylko plusem naszej drużyny.
Jak pozostali nowi zawodnicy wprowadzili się do drużyny?
Sądzę, że piłkarze którzy wzmocnili naszą drużynę w letnim okienku transferowym dobrze wkomponowali się w zespół, a ich aklimatyzacja przebiegła bez większych problemów. Każdy z chłopaków jest bardzo otwarty i chce, aby zespół funkcjonował jak najlepiej. Wiedzą o co gramy i nie boją się ciężkiej pracy.
Czuje się pan pewniakiem na pierwszy mecz sezonu 2016/2017 z Termaliką Nieciecza?
Absolutnie nie. Trener Grzegorz Niciński nie raz już udowadniał, że w Arce nie ma pewniaków do gry. O pierwszą jedenastkę walczy się przez cały czas, nieważne czy to trening czy sparing. Na plac wyjdą zawsze piłkarze prezentujący najwyższą formę.
Michał Kozłowski
Copyright Arka Gdynia |