Aktualności
04.07.2016
Nowy obrońca Arki wzoruje się na Giorgio Chiellinim.
Dawid Sołdecki chce w przyszłości grać jak słynny włoski obrońca. – Gdy byłem mały uwielbiałem Robert Baggio, a teraz bliżej mi do Chielliniego – śmieje się defensor żółto-niebieskich.
Po trzech sezonach spędzonych w Bruk-Bet Termalice Nieciecza 29–letni piłkarz postanowił zmienić otoczenie. Nad morze przyciągnęła go perspektywa spotkania z rodziną. W Gdyni mieszka jego kuzyn, który jeździł na wszystkie mecz Dawida w Niecieczy.
– Lata lecą i chciałem w końcu zagrać przed większą publicznością. Znam trenera Michała Globisza, z którym pracowałem w młodzieżowych kadrach Polski. Bardzo namawiał mnie abym przyszedł do Arki. Dyrektora Klejndinsta pamiętam z czasów, gdy grałem w Łęcznej. Jeszcze jak występował w Termalice w I lidze Arka o mnie pytała. Wtedy obowiązywał mnie długi kontrakt. Teraz Arka zadzwoniła i od razu doszliśmy do porozumienia – mówi w rozmowie z PS nowy obrońca Arki.
– Myślę, że z tego powodu będzie mi łatwiej zaaklimatyzować się w Arce. Arka to fajna drużyna – młodzi chłopacy i doświadczeni ligowcy. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze współgrało – argumentuje Sołdecki. W Termalice miał pewne miejsce w składzie. Był nawet kapitanem drużyny.
– Może dla niektórych jest to zaskoczenie, że przyszedłem do beniaminka ekstraklasy, ale dokładnie przemyślałem wszystko. W Niecieczy spędziłem miłe chwile – zaznacza.
Z meczów przeciwko Arce ma dobre wspomnienia.
– Najlepiej wspominam wygrany przez Termalikę mecz w Gdyni 4:2 jeszcze w I lidze. Wiem, że bramkę na 3:2 strzeliliśmy po błędzie bramkarza Arki. Wtedy do siatki trafił Adrian Paluchowski. Po tym meczu mieliśmy awans – podkreśla Sołdecki, który nad wyraz upodobał sobie włoską piłkę. W młodości jego idolem był Roberto Baggio.
– Jak każdy młody chłopak chciałem grać w ataku. Na topie był Baggio. A wyszło, że jestem bardziej Maldini, czy Baresi (śmiech). Z biegiem lat grałem coraz bliżej własnej bramki. I tak zostałem środkowym obrońcą. Dlatego uważam, że bliżej mi do Chielliniego, albo kogoś innego z włoskich defensorów. Bo akurat tak się składa, że bardzo lubię włoską piłkę – uśmiecha się 29–letni obrońca beniaminka ekstraklasy.
– Lubię oglądać mecze Serie A i Ligi Mistrzów. Podpatruję w ten sposób obrońców lepszych od siebie – dodaje.
O co jego zdaniem grać będzie Arka w ekstraklasie?
– Wiem, że na pewno kibice nam pomogą. Pamiętam jak to było z Termaliką. Przyszło zderzenie z ekstraklasą. Ciężko było odpalić. Wszyscy mówią, że I liga wcale nie odbiega poziomem od ekstraklasy, a tak nie jest. To jest bardzo duży przeskok. Owszem, można raz, drugi, dobrze wypaść na tle drużyny z ekstraklasy, na przykład w Pucharze Polski. Ale na dłuższą metę trzeba się tej ligi nauczyć. Marzy nam się gra w pierwszej ósemce. Przeżyłem już jak to jest występować w drugiej ósemce. Tam nie ma miejsca na błędy. Musimy być konsekwentni i punktować od początku – zauważa Sołdecki.
Tłumaczy jak to się stało, że został środkowym obrońcą.
– Na obronę przesunął mnie trener Mirosław Jabłoński, jeszcze w Łęcznej. Do Termaliki przyszedłem jako środkowy obrońca, ale trener Piotr Mandrysz ustawiał mnie w środku drugiej linii, bo brakowało mu defensywnych pomocników. Stoperów miał bardzo dobrych. Po odejściu Czerwińskiego zastąpiłem Kubę na środku defensywy. I tak już zostało, bo do Arki trafiłem z myślą o grze w centrum obrony – mówi Sołdecki.
Autor: Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |