TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

11.05.2016

Czekali na to pięć lat, Arka Gdynia wraca do Ekstraklasy!

Arka Gdynia wywalczyła awans do Ekstraklasy. Remis 1:1 z Drutex Bytovią sprawił, że zespół Grzegorza Nicińskiego awansował na cztery kolejki przed końcem sezonu.

Tym meczem kibice Arki żyli już od kilku dni. Gdy w piątek gdynianie pokonali w Katowicach Rozwój 4:1 stało się jasne, że spotkanie z Drutex Bytovią może napisać nową historię klubu z Olimpijskiej. Gdynia czekała pięć lat na ekstraklasę. Równa forma żółto-niebieskich wiosną i regularne punktowanie sprawiło, że na cztery kolejki przed końcem sezonu Arka mogła zapewnić sobie awans. - Chyba nikt nie spodziewał, że może to stać się tak szybko – mówił pomocnik Marcus da Silva.

Już pierwsza akcja meczu pokazała, że postawienie ostatecznego stempla przez Arkę nie będzie takie oczywiste. Goście mieli swój plan, a wynik spotkania mógł otworzyć najgroźniejszy piłkarz Drutex Bytovii, nie licząc Janusza Surdykowskiego, Hiszpan Omar Monterde. Zespół Tomasza Kafarskiego swobodnie czuł się w środku pola, gdzie praktycznie nie napotkał na opór arkowców. Arce brakowało w centralnych sektorach boiska Antoniego Łukasiewicza, który pod nieobecność Michała Marcjanika (pauzował za żółte karki) musiał zagrać na środku obrony. Rozruszać gdynian w ofensywie próbował Dariusz Formella. Ale i jemu brakowało w pierwszej połowie precyzji, choć raz był bliski powodzenia, kiedy piłka o centymetry minęła bramkę.


Bezbramkowy remis to wynik, który i tak dawał Arce awans do ekstraklasy. Ale przecież nie o to chodziło, tym bardziej gościom. Drużyna z Bytowa robiła wszystko co mogła, aby zepsuć święto w Gdyni.

 
Tymczasem widowisko zepsuł sędzia Marcin Szczerbowicz, który w 65. minucie nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Arki. W polu karnym padł trafiony w nogi Michał Nalepa, a arbiter pokazał pomocnikowi gospodarzy żółtą kartkę. Wcześniej miała miejsce sytuacja, po której trybuny zamarły. Kamil Wacławczyk wykorzystał zagranie najlepszego na boisku Monterde i wprawił w osłupienie blisko dziewięciotysięczną publiczność.


Trener Niciński próbował ratować sytuację, wprowadzając Gastóna Sangoya i Miroslava Bożoka, ale Arce wyraźnie brakowało skuteczności. Drutex Bytovia prostymi środkami przerywała akcje gdynian. Nawet Mateusz Szwoch nie był w stanie nic zrobić. Aż w końcu nadeszła 89 minuta. Stadion Miejski w Gdyni eksplodował z radości, gdy podanie Marcusa da Silę na bramkę zamienił Szwoch. Na trybunach zaczęło się święto. Z głośników poleciało kultowe: „Final countdown”. A na niebie pojawiły się sztuczne ognie.

 
Piotr Wiśniewski







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia