TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

20.04.2016

Ambitny cel pomocnika Arki Gdynia.

W treningach Arki Gdynia nadal nie bierze udziału kontuzjowany w Legnicy Krzysztof Sobieraj, a także jest nieobecny Paweł Abbott, który ucierpiał w zwycięskim meczu z GKS Bełchatów 2:1. Jednak pozostałym piłkarzom nie brakuje entuzjazmu. Strzelony gol jeszcze większe animuszu dodał Mateuszowi Szwochowi.

 

- Nawet jak będziemy mieli tyle punktów, że już ekstraklasa będzie pewna, to nic się w naszym podejściu nie zmieni. Wszystkie mecze do końca rozgrywek chcemy wygrać. Do Nowego Sącza także jedziemy po zwycięstwo, choć to bardzo trudny teren - podkreśla pomocnik żółto-niebieskich.

Jacek Główczyński: Teraz już chyba nie wypada pytać, czy Arka awansuje, tylko na ile kolejek przed końcem rozgrywek przypieczętuje zdobycie ekstraklasy?

Mateusz Szwoch: Nie patrzymy, ile nam tych punktów jeszcze potrzeba. Liczy się tylko najbliższy mecz. I tak będzie do końca rozgrywek. Nawet jak będziemy mieli tyle punktów, że już ekstraklasa będzie pewna, to nic się w naszym podejściu nie zmieni. Nadal będziemy chcieli wygrać wszystkie pozostałe mecze.

Komplet zwycięstw do końca sezonu jest realny?

Twardo stąpamy po ziemi. Wiemy, że nasze spotkania nie są idealne. Mamy dużo do poprawy. Jesteśmy świadomi swoich tak mocnych jak i słabszych stron. Jednak to normalne, że zawsze wychodzi się na boisko tylko po to, aby wygrać. Nawet teraz nie zakładamy sobie, że ten czy inny mecz możemy zremisować, bo i tak pozostaniemy liderami. Nie ma co kalkulować. Tym bardziej teraz, gdy idzie dobrze, to trzeba dążyć do tego, by wygrać jak najwięcej.

Gola w Gdyni obiecał nam pan już przed poprzednim meczem z Pogonią Siedlce. Padł dwa tygodnie później, ale pewnie radość była tak samo duża?

Na pewno, gdyż każdy gol cieszy. Jednak największą satysfakcję mam z tego, że pomogłem zespołowi i znów zdobyliśmy 3 punkty. W meczu z GKS pokazaliśmy, że jesteśmy solidnym zespołem. Nawet jak straciliśmy bramkę na 1:2, to zachowaliśmy chłodną głowę. Zmieniliśmy trochę styl, nie graliśmy już tak wysoko pressingiem, daliśmy trochę wolności rywalowi, przyjęliśmy Bełchatów trochę bliżej własnej "16" i dopiero potem atakowaliśmy. To też pokazuje, że jesteśmy mocni.

 

Już w poprzednich kolejkach był pan blisko gola. Gdy w meczu z GKS znów wyszedł pan na czystą pozycję strzelecką, to czy przez głowę nie przemykało wiele myśli, jak to strzelić, by ta piłka wreszcie znalazła się w siatce?

Akurat tutaj nie miałem większego wyboru. Zawodnik rywali odcinał mnie z prawej strony. Dlatego zszedłem na lewą nogę i uderzyłem. Fajnie, że wpadło, bo w poprzednich meczach rzeczywiście trochę brakowało mi szczęścia, aby tego gola zdobyć wcześniej.

Jest pan spokojnym człowiekiem z natury, ale czy i pana nie denerwowały niektóre decyzje sędziego meczu Arka - Bełchatów?

Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że na pewno sędziowanie to nie jest to, co chciałbym robić w przyszłości. Obojętnie, w którą stronę by nie zagwizdał, ktoś byłby niezadowolony. Oczywiście zdarzały mu się błędy, ale jest tylko człowiekiem. Przecież każdy z nas je popełnia. Dlatego nie ma co mówić o arbitrze, a cieszyć się z wygranej, bo GKS naprawdę wysoko zawiesił nam poprzeczkę. Może początku rundy nie miał udanego, ale po zwycięstwie nad Sosnowcem widać, że forma tej drużyny poszła w górę.

 

rozmawiał: Jacek Główczyński

 

więcej: trojmiasto.pl
 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia