Aktualności
04.03.2016
To ma być runda Arki.
Yannick Sambea Kakoko, Mateusz Szwoch, Dariusz Formella i Gaston Sangoy - oto wzmocnienia Arki. Nikt się ich nie spodziewał, nawet sami zawodnicy.
- Nikt się nie spodziewał takich transferów. Są naprawdę klasowe. Działacze nie ryzykowali, tylko sprowadzili bardzo dobrych zawodników, których od dawna mieli pod lupą. Szwoch poprzednim razem, jak grał w Arce, to tak naprawdę wciągał tę ligę nosem, Yannick Kakoko mocno dał się nam we znaki w meczach w Gdyni, kiedy przyjeżdżała tutaj Miedź Legnica. Spokojnie mógłby grać w ekstraklasie, na szczęście jest u nas (śmiech). Po treningach widać, że to klasowy zawodnik, Formella natomiast zaznaczył swoją grę w ekstraklasie i w europejskich pucharach, a to rodzaj doświadczenia, które w Arce ma mało kto. Za Gastonem na razie muszą przemawiać statystyki. Ma je znakomite i wiemy, że stać go naprawdę na wiele. Nic tylko czekać na pokaz tego na boisku - ocenia nowych piłkarzy kapitan Arki Krzysztof Sobieraj.
Dwóch z nich to jednak starzy znajomi. Szwoch i Formella to zawodnicy, którzy po latach wrócili na stare śmieci. Tym łatwiej było im wkomponować się w gdyński mechanizm.
- Wiele się zmieniło, od kiedy grałem w Arce po raz pierwszy. Cały zespół jest przebudowany, jest mnóstwo nowych twarzy. Ale to, co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że już w pierwszych dniach dało się poczuć tę atmosferę. Była znakomita. Nowym zawodnikom łatwo się wkomponować w ten zespół - twierdzi wypożyczony z Legii Warszawa Szwoch.
Trzeba otwarcie przyznać - to wzmocnienia z najwyższej półki, jak na zespół pierwszoligowy. Konkurencja w drużynie będzie jeszcze większa. Ligi rzecz jasna nie wygrywa się jedenastoma zawodnikami, potrzeba nawet 20 piłkarzy prezentujących podobny poziom. A w ekipie Grzegorza Nicińskiego wszystko do tego właśnie zmierza. Trener Arki ma więc problem. Bogactwa.
- To nie trener ma problem, ale my - piłkarze. Musimy mocno się napracować, by w ogóle dostać się do meczowej 18-stki, a co dopiero do wyjściowego składu. To my musimy się starać - mówi obrońca żółto-niebieskich.
Bardzo interesującym widokiem były wszystkie nabytki Arki i kapitan przy jednym stole. W niejednym klubie (nawet ekstraklasy) cała piątka grałaby w wyjściowym składzie, zaś w pierwszym meczu gdynian na wiosnę niewykluczone, że od początku zagra tylko Yannick Kakoko. Niebywała więc ławka rezerwowych...
- Wszyscy, którzy dołączyli do nas zimą, to znani piłkarze z pewnym doświadczeniem, niemałym oczywiście. Myślę, że każdy wydatnie nam pomoże w osiągnięciu celu. Jakiego? Wszyscy wiemy - dodaje dyrektor sportowy klubu Edward Klejndinst.
Pierwszy akt w rundzie wiosennej w najbliższą niedzielę. Na Arkę czeka mecz z gatunku "najtrudniejsze", bo w tej szufladzie należy umieścić GKS Katowice.
- Ten zespół jest niewygodny. Ma dobrego trenera i zawodników - rozpoczął Niciński. - Nie wiemy jednak czy ich nowy nabytek Tomasz Zahorski wyleczy się do naszego meczu, ale są tam też inni gracze, którzy są w stanie robić różnice - Grzegorz Goncerz, Bartosz Iwan. Jesteśmy przygotowani na twardy, ciężki bój. Pamiętacie, co mówili nam wiosną? "Zobaczcie, kogo macie na rozkładzie w ostatnich czterech meczach jesieni!". Ostatecznie daliśmy radę. Na pewno na dwóch pierwszych meczach [z GKS-em i Zagłębiem Sosnowiec] ta liga się nie kończy. Dalej są rywale, którzy punktów będą potrzebowali do utrzymania - dodaje szkoleniowiec Arki.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |