Aktualności
24.02.2016
Jałocha nie puścił żadnego gola w sparingach.
Po raz pierwszy od 2010 roku, gdy z Arki Gdynia odeszli Andrzej Bledzewski i Norbert Witkowski, mamy okno transferowe, w którym nie było pomysłu na pozyskanie do Gdyni nowego bramkarza. Co więcej w zimowych sparingach Konrad Jałocha potwierdził słuszność tej decyzji, gdyż nie puścił żadnego gola.
Jarosław Krupski trenerem bramkarzy Arki Gdynia jest od początku sezonu 2008/09. Od dawna nie miał tak spokojnego okna transferowego, gdyż klub nie szukał nowego golkipera. Kredyt zaufania dostał ponownie Konrad Jałocha, który do 30 czerwca wypożyczony jest z Legii Warszawa.
- Niektórzy być może patrząc na klub, z którego przyszedł do nas Konrad, oczekiwali od niego cudów. Jednak nie zapominajmy, że w Warszawie był on trzecim, a czasami nawet czwartym bramkarzem. Dlatego na początku u nas starał się przede wszystkim bronić bezpiecznie. Stąd na przykład niektóre piłki, które mógł złapać - piąstkował. Jednak systematycznie pracowaliśmy i nad tym. Myślę, że z meczu na mecz było widać efekty. Jałocha dostał kredyt zaufania i spłaca go - ocenia trener Krupski.
ałocha jesienią rozegrał 20 z 21 meczów Arki w I lidze i Pucharze Polski. Tylko raz do bramki wszedł Jakub Miszczuk. Natomiast najmłodszy z gdyńskich golkiperów - Kamil Kotkowski w pierwszej drużynie mógł się wykazać jedynie w III-ligowych rezerwach, w których zaliczył 7 występów.
- Uważam, że mamy trzech w miarę wyrównanych bramkarzy. Mam ich na co dzień na treningów. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że wszyscy ćwiczą z pełnym zaangażowaniem i idą do przodu. Konrad jesienią miał lepsze i gorsze momenty, ale tych pierwszych zdecydowanie więcej. Pozycja bramkarza jest specyficzna, gdyż błędy są widoczne od razu, a w dodatku mają one duży wpływ na wynik. Dlatego nie można reagować zmianami na każdą pomyłkę, a trzeba być cierpliwym - dodaje Krupski.
autor:jag
Copyright Arka Gdynia |