Aktualności
02.10.2015
Antoni Łukasiewicz: Wyłożyliśmy kawę na ławę.
Piotr Wiśniewski: Wygrana z Sandecją wlała sporo optymizmu w serca kibiców Arki. To początek tak długo wyczekiwanej serii zwycięstw?
Antoni Łukasiewicz: Wszyscy byśmy sobie tego życzyli. Wiemy, że to trudne zadanie. W tej sytuacji najważniejsze jest to, że wygraliśmy ostatni mecz. I patrząc na rozliczenie w trzech ostatnich kolejkach, zdobyliśmy siedem punktów. Myślę, że to niezły bilans. W każdym kolejny meczu musimy potwierdzać swoje aspiracje, dyspozycję i zdobywać punkty. Akurat pod tym względem nic się nie zmieni. Wygrana z Sandecją była ważna z punktu psychologicznego. To znak, że jesteśmy lepsi i silniejsi.
Przed meczem z Sandecją kapitan Krzysztof Sobieraj apelował o więcej optymizmu w ocenie gry drużyny. Optymizm jest, bo to najlepszy start Arki od spadku z ekstraklasy. Z drugiej strony jest lekki niedosyt, bo wydaje się, że potencjał drużyny jest większy niż 5. miejsce w tabeli.
- A my doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. W tej rundzie uciekło nam przez palce już wiele punktów. Mamy świadomość swojej wartości. Jesteśmy świadomi tego, że stać nas na to, aby cały mecz był pod naszą kontrolą, a nie tylko jego część. Jest bardzo dużo do poprawy. W zasadzie w każdym tygodniu, w którym rozmawiamy i analizujemy mecz, są elementy, które musimy poprawić. Ale jest też drugi aspekt. Mam tu na myśli elementy, które dobrze funkcjonują w naszej grze.
Druga połowa z Sandecją pokazała, że fizycznie wyglądaliśmy bardzo dobrze. Inny ważny argument, na drugą połowę wyszliśmy mocno skoncentrowani. Wiedzieliśmy, co chcemy zrobić i jak to osiągnąć. Ten zespół cały czas się rozwija, zdobywa doświadczenie, wyciąga wnioski z poprzednich niepowodzeń. Najistotniejsze z tego wszystkiego: jesteśmy w stanie odwrócić losy meczu, nawet gdy coś nam się nie układa. Bo nie ma co ukrywać, że piłka jest grą błędów. Dlatego tym cenniejsza jest pozytywna reakcja na wydarzenia na boisku. To pozytyw, który trzeba pielęgnować. Dzięki temu będziemy popełniać mniej błędów.
Pierwsza połowa meczu z Sandecją do wymazania, a druga połowa jak najbardziej do zapamiętania. Co działo się w szatni, że po przerwie wyszedł odmieniony zespół Arki?
- W takiej sytuacji, kiedy gra się nie układa, przegrywa się przed własną publicznością, w dodatku popełnia się sporo błędów, musiały paść mocne słowa. Po prostu wyłożyliśmy kawę na ławę. Po męsku powiedzieliśmy sobie, co należy zmienić. Trener idealnie uderzył w punkt i dobrze uwypuklił nasze niedociągnięcia. I w drugiej połowie zaczęliśmy dobrze funkcjonować. Wyciągnęliśmy wnioski. Każdy z nas, w miarę szybko, był w stanie przeanalizować swoją postawę w pierwszej połowie. Okazało się, że w kilku aspektach musieliśmy dokonać drobnych korekt. To przełożyło się na widowiskową grę Arki w drugiej połowie.
Nie dało się tak grać od początku?
- Owszem, zawsze można odpowiedzieć, że dało się. Z drugiej strony wynik i nasza gra przed przerwą temu przeczyła. Pamiętajmy, że przeciwnik też ma swój cel, swój pomysł, swoje argumenty na mecz. W pierwszej połowie nie funkcjonowaliśmy, jak należy. Efekt finalny był jednak taki, że wygraliśmy. Patrząc szerzej, wyobraźmy sobie, co to będzie, jak Arka przez 70, 80, 90 minut meczu będzie grała tak jak w drugiej połowie.
Wasz piątkowy rywal jest w lidze pod kreską. W dodatku nie zagra pauzujący za kartki kapitan Olimpii. Znając realia I ligi, pewnie jest to bez znaczenia?
- Mówiąc wprost, osłabienia Olimpii mało nas interesują. Z Olimpią mieliśmy okazję grać w sparingu przed sezonem. To bardzo doświadczony zespół. Piłkarze tam grający z niejednego pieca chleb jedli. Na pewno tanio skóry nie sprzedadzą, tym bardziej że są w trudnej sytuacji. Musimy nastawić się na ostrą walkę i duże zaangażowanie z ich strony. To może nie być piękny mecz. Musimy być silni. Wtedy będzie szansa na osiągnięcie sukcesu.
I liga uczy nas wszystkich pokory. Nie ma znaczenia, czy grasz z drużyną z pierwszej trójki, czy z ostatnim zespołem. Niejednokrotnie przerabialiśmy to na swojej skórze. Z zespołami z dołu tabeli mieliśmy duży problem. Faworyta tutaj nie ma. Mecz w I lidze wygrywa się cechami wolicjonalnymi i dyspozycją dnia.
Wierzę, że te wszystkie walory będą po naszej stronie. A do tego dołożymy piłkarską jakość, poprawimy skuteczność, będziemy szczelniejsi w obronie. Wierzę, że będziemy w stanie reagować na wydarzenia nie w przerwie, ale w trakcie spotkania.
rozm.Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |