Aktualności
03.09.2015
Jałocha: Brakuje meczów na zero z tyłu.
Z ośmiu oficjalnych meczów tego sezonu piłkarze Arki Gdynia tylko dwa zakończyli bez straty gola. Co więcej w każdym kolejnym spotkaniu bramkarz żółto-niebieskich ma coraz więcej pracy. - Od tego jestem, aby ratować drużynę jak jest taka potrzeba. Nie możemy załamywać się ostatnimi wynikami i zacząć nie wiadomo co rzeźbić. Trzeba wrócić do tego, co było na początku rozgrywek - ocenia Konrad Jałocha.
Jacek Główczyński: Bez straty gola Arka kończyła tylko mecze z Wisłą w Płocku (2:0) i u siebie z Katowicami (1:0). Z Kluczborkiem (1:1) nie dało się zachować czystego konta?
Konrad Jałocha: Szkoda, że nie zagraliśmy większej liczby tych meczów na zero z tyłu. Tego brakuje. Może ktoś, by to obronił w tej sytuacji, która była w meczu z Kluczborkiem. Jednak w żaden sposób się nie tłumaczę. Z mojej perspektywy było to najlepsze rozwiązanie. Chciałem przedłużyć piłkę, wybić ją na róg. Wrzutki, które idą w pole karne między obrońców a bramkarza, są zawsze najtrudniejsze dla bramkarzy. Najtrudniej wtedy ocenić, jak interweniować, bo nabiegają napastnicy, a defensorzy też próbują wybić piłkę. Ponadto muszę pilnować jeszcze "krótkiego rogu", by tam nie dostać gola.
Jak wytłumaczyć to, że z każdym kolejnym meczem ma pan coraz więcej pracy oraz to, że w trzech ostatnich spotkaniach Arka straciła aż siedem goli?
Po prostu w tym sezonie w I lidze nie ma zdecydowanego faworyta do awansu, a my jesteśmy tylko jednym z kandydatów do niego. Stawka jest na tyle wyrównana, że nie będzie zespołu, który będzie nie wiadomo jak dominować nad innymi. Przed nami też rywale się nie kładą na boisku. My mamy swoje okazje do zdobywania bramek, ale zdarza się też tak, że przeciwnicy wyprowadzą kontrę. Od tego jestem, aby ratować drużynę jak jest taka potrzeba.
Nie przeszkadza to panu to, że co mecz gra przed panem obrona w innym składzie? Nie brakuje z tego powodu zgrania, automatyzmu w poczynaniach defensywy?
Ciężko to ocenić. Znam wszystkich chłopaków. Cały czas razem trenujemy. Szczególnych wymagań, kto przede mną ma grać, nie mogę mieć. To trener o tym decyduje. Zresztą myślę, że w ostatnim meczu Kluczbork nie miał nie wiadomo ile tych sytuacji. Obrona nie zagrała źle. Gdybyśmy poprawili na 2:0, to spokojnie byśmy wygrali.
W ostatnich meczach więcej musiał pan krzyczeć na obrońców niż to bywało na początku sezonu?
Myślę, że tak. Ale to także wynika z tego, że nabieram w Arce większej pewności. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że ze swojej gry jestem całkowicie zadowolony. Na przykład z Wigrami nie mogłem "wstrzelić się" przy niektórych akcjach i nie dałem pewności drużynie, ale z Kluczborkiem było już lepiej.
Arka nie wygrała żadnego z trzech ostatnich meczów. To powód do niepokoju?
Nie. Na pewno z tych wyników trzeba wyciągnąć wnioski i jechać dalej. Na początku sezonu pokazaliśmy, że potrafimy grać i wygrywać. Dlatego nie możemy załamywać się ostatnimi wynikami i zacząć nie wiadomo co rzeźbić. Trzeba wrócić do tego, co było na początku rozgrywek.
Copyright Arka Gdynia |