Aktualności

13.08.2007
Arka Gdynia jest sprawiedliwa (Gazeta Wyborcza)
Trzeba przyznać, że piłkarze Prokomu Arka Gdynia są sprawiedliwi. Na razie każda drużyna, która przyjeżdża do Gdyni, wyjeżdża z bagażem czterech bramek. W sobotę był to beniaminek II ligi Pelikan Łowicz.
- To zwycięstwo kosztowało nas dużo wysiłku. Zresztą w żadnym meczu nie jest łatwo - mówił Bartosz Karwan, który w trzecim kolejnym meczu strzelił bramkę dla Arki. Podobnie wypowiadali się jego koledzy, ale trzeba sprecyzować, że Arce gra się trudno tylko do momentu strzelenia pierwszej bramki. - Drużyny, które do nas przyjeżdżają grają zachowawczo i czasami ciężko się przebić przez zmasowaną obronę - dodał Karwan.
Arce było ciężko, ale... podobnie jak w pierwszym meczu u siebie z Wartą Poznań wygrała 4:0. - Kibice obejrzeli dobre widowisko, choć szkoda, że w wykonaniu tylko jednego zespołu - zauważył trener gości Marek Chojnacki. - Mój zespół nie istniał zwłaszcza w ataku, nie potrafił zagrozić Arce. W defensywie było już trochę lepiej, zwłaszcza w pierwszej połowie, choć po stracie pierwszej bramki nasza obrona kompletnie się posypała.
Piłkarze Arki, widząc straszny tłum w środku pola, starali się atakować skrzydłami - tak im kazał trener Wojciech Stawowy. - Takie było założenie, choć do przerwy słabo to wychodziło - przyznał Marcin Wachowicz, który strzelił drugą bramkę w sezonie i miał dwie świetne asysty, po których Grzegorz Niciński i Olgierd Moskalewicz dokładali tylko głowę do piłki. - Staram się grać z dwóch stron boiska. Z lewej próbuję głównie precyzyjnie dośrodkować, z prawej zejść do środka i strzelić - tłumaczy Wachowicz, któremu w sobotę dużo lepiej grało się po lewej stronie. Czy Stawowy skrytykował w przerwie swoich piłkarzy? - Trener nigdy na nas nie krzyczy. Spokojnie nam wytłumaczył, co mamy zmienić i jak grać. Poskutkowało - mówi Wachowicz. A trener Arki dodaje: - W pierwszej połowie gra kompletnie nam się nie układała. Ale od tego jest przerwa, aby w krótkich i męskich słowach powiedzieć sobie, co jest nie tak. Po przerwie widzieliśmy zatem zupełnie inną, lepszą Arkę.
W Arce nie zagrał Marcin Chmiest, który ma kłopoty z plecami. W ostatniej chwili w pierwszej jedenastce zastąpił go Marek Szyndrowski, który dzięki temu zadebiutował - i to udanie - w ligowym meczu Arki. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie zagrał też Karwan, który w poprzednich meczach wchodził tylko w końcówkach.
Prokom Arka Gdynia 4 (0)
Pelikan Łowicz 0
STRZELCY BRAMEK
Arka: Karwan (49.), Wachowicz (57.), Niciński (73.), Moskalewicz (90.).
SKŁADY
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Szyndrowski, Sobieraj, Kalousek (76. Kowalski) - Ława, Weinar (46. Niciński), Moskalewicz - Bazler, Karwan (76. Łabędzki), Wachowicz.
Pelikan: Jędrzejewski - Styszko, Czerbniak, Pacan, Znyk - Goryszewski, Hyży, Wilk (80. Terlecki Ż), Gawlik (67. Adamczyk) - Rozkwitalski, Kowalczyk (74. Kosiorek).
Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).
Widzów: 7 tys.
Grzegorz Kubicki
- To zwycięstwo kosztowało nas dużo wysiłku. Zresztą w żadnym meczu nie jest łatwo - mówił Bartosz Karwan, który w trzecim kolejnym meczu strzelił bramkę dla Arki. Podobnie wypowiadali się jego koledzy, ale trzeba sprecyzować, że Arce gra się trudno tylko do momentu strzelenia pierwszej bramki. - Drużyny, które do nas przyjeżdżają grają zachowawczo i czasami ciężko się przebić przez zmasowaną obronę - dodał Karwan.
Arce było ciężko, ale... podobnie jak w pierwszym meczu u siebie z Wartą Poznań wygrała 4:0. - Kibice obejrzeli dobre widowisko, choć szkoda, że w wykonaniu tylko jednego zespołu - zauważył trener gości Marek Chojnacki. - Mój zespół nie istniał zwłaszcza w ataku, nie potrafił zagrozić Arce. W defensywie było już trochę lepiej, zwłaszcza w pierwszej połowie, choć po stracie pierwszej bramki nasza obrona kompletnie się posypała.
Piłkarze Arki, widząc straszny tłum w środku pola, starali się atakować skrzydłami - tak im kazał trener Wojciech Stawowy. - Takie było założenie, choć do przerwy słabo to wychodziło - przyznał Marcin Wachowicz, który strzelił drugą bramkę w sezonie i miał dwie świetne asysty, po których Grzegorz Niciński i Olgierd Moskalewicz dokładali tylko głowę do piłki. - Staram się grać z dwóch stron boiska. Z lewej próbuję głównie precyzyjnie dośrodkować, z prawej zejść do środka i strzelić - tłumaczy Wachowicz, któremu w sobotę dużo lepiej grało się po lewej stronie. Czy Stawowy skrytykował w przerwie swoich piłkarzy? - Trener nigdy na nas nie krzyczy. Spokojnie nam wytłumaczył, co mamy zmienić i jak grać. Poskutkowało - mówi Wachowicz. A trener Arki dodaje: - W pierwszej połowie gra kompletnie nam się nie układała. Ale od tego jest przerwa, aby w krótkich i męskich słowach powiedzieć sobie, co jest nie tak. Po przerwie widzieliśmy zatem zupełnie inną, lepszą Arkę.
W Arce nie zagrał Marcin Chmiest, który ma kłopoty z plecami. W ostatniej chwili w pierwszej jedenastce zastąpił go Marek Szyndrowski, który dzięki temu zadebiutował - i to udanie - w ligowym meczu Arki. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie zagrał też Karwan, który w poprzednich meczach wchodził tylko w końcówkach.
Prokom Arka Gdynia 4 (0)
Pelikan Łowicz 0
STRZELCY BRAMEK
Arka: Karwan (49.), Wachowicz (57.), Niciński (73.), Moskalewicz (90.).
SKŁADY
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Szyndrowski, Sobieraj, Kalousek (76. Kowalski) - Ława, Weinar (46. Niciński), Moskalewicz - Bazler, Karwan (76. Łabędzki), Wachowicz.
Pelikan: Jędrzejewski - Styszko, Czerbniak, Pacan, Znyk - Goryszewski, Hyży, Wilk (80. Terlecki Ż), Gawlik (67. Adamczyk) - Rozkwitalski, Kowalczyk (74. Kosiorek).
Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).
Widzów: 7 tys.
Grzegorz Kubicki
|