Aktualności
24.07.2015
Nowy napastnik Arki lubi wyzwania.
Sebastian Szerszeń bez żalu pożegnał się z Legią Warszawa i uzgodnił warunki dwuletniego kontraktu z Arką. Napastnik jest pod wrażeniem Gdyni. Choćby tego, że wcześniej nie uczestniczył w żadnej publicznej prezentacji drużyny, a z żółto-niebieskimi zaliczył już dwa takie wydarzenia. 19-latek wzoruje się na Łukaszu Zwolińskim, ale zamierza prezentować się przy ul. Olimpijskiej lepiej niż jego idol. Ponadto liczy, że szybciej zdobędzie zaufanie miejscowych trenerów niż Grzegorz Tomasiewicz, który zimą również przeniósł się ze stolicy nad morze.
Jacek Główczyński: Jakie wrażenia po prezentacjach w Gdyni?
Sebastian Szerszeń: Bardzo dobre. Po raz pierwszy brałem udział w czymś takim. W Legii nawet pierwsza drużyna nie miała prezentacji. Potwierdziło się, że w Gdyni są fantastyczni kibice. Jest komu się pokazywać, a przede wszystkim dla kogo grać.
Nie obawiał się pan, że jednak nie weźmie udziału w tych imprezach, gdyż oficjalnie pański transfer z Legii do Arki jeszcze nie jest sfinalizowany?
Było troszkę niepewności, ale wydaje się, że wszystko jest już na ostatniej prostej. Między klubami pozostały ostatnie formalności. Ja z Arką już mam wszystko uzgodnione. Kontrakt podpiszę na dwa lata.
Zimą Arka pozyskała z Legii Grzegorza Tomasiewicza. Nic nie musiała za niego płacić, ale stołeczny klub ma prawo pierwokupu w dwóch oknach transferowych. Czy w pańskim przypadku zasady będą podobne?
Z tego co się orientuję są prawie takie same.
W Legii nie miał pan żadnych szans na przebicie?
Najpierw trener nie widział mnie nawet w rezerwach. Dlatego poszedłem na wypożyczenie do Startu Otwock. Teraz była propozycja bym dołączył do rezerw Legii, ale sam siebie nie widziałem w tej drużynie.
Gdy przyszła oferta z Arki, konsultował się pan z Tomasiewiczem, czy bez żadnych podpowiedzi podejmował pan sam decyzję?
Były rozmowy z kilkoma klubami. Jednak, gdy tylko usłyszałem, że jest oferta z Arki, od razu byłem na nią zdecydowany. Moje pierwsze skojarzenia z Gdynią to: świetny stadion i kibice oraz fajny zespół. Nic tylko trenować, by grać jak najlepiej.
Zdążył się już pan zadomowić w Gdyni?
Na razie to widziałem głównie szatnie, stadion i hotel. Dopiero w tym tygodniu oglądać będę mieszkanie. Mam dziewczynę, ale zdecydowaliśmy, że zostanie w Warszawie. Ja teraz koncentruję się przede wszystkim na piłce nożnej.
Tomasiewicz, który przychodził do Gdyni jako reprezentant Polski juniorów, wiosną zagrał zaledwie trzy razy w I lidze, łącznie przez 55 minut. Nie zrażają pana te statystyki? Liczy tam na lepszy dorobek jesienią?
Nie zrażam się tym przykładem. Myślę, że zapracuję na swoją szansę. Przychodzę z nastawieniem, aby pomóc drużynie. Nie lubię sobie wyznaczać celów indywidualnych, obiecywać, ile strzelę goli. Najważniejsze, abym grał i dochodził do okazji bramkowych. Jeśli one będą, to na pewno pojawią się i trafienia.
Wiosną w III-ligowym Starcie Otwock strzelił pan 6 goli w 14 meczach. Jaka jest różnica między tym poziomem rozgrywek a zapleczem ekstraklasy?
Jest spory przeskok. Gra jest tutaj dużo szybsza. Jednak nie zrażam się tym. Lubię wyzwania. Myślę, że wszystko pójdzie w dobrą stronę.
Rozmawiał pan z trenerem Nicińskim o tym, kiedy dostanie pan w oficjalnym meczu szansę? Czy stanie się to już na inaugurację, czy kilka kolejek będzie musiał pan poczekać?
Nie było jeszcze okazji do takiej rozmowy. Myślę, że przyjdzie na nią czas, gdy zacznie się liga. Na razie jesteśmy w okresie przygotowawczym. Jest ciężka praca. Tylko na tym się koncentrujemy.
W jednym ze sparingów udało się strzelić panu gola dla Arki. Czy w grach kontrolnych zdążył już pan zademonstrować to co rzeczywiście potrafi?
Nie. W okresie przygotowawczym, gdy pracuje się nad kondycją, nogi nie pozwalają niekiedy na zbyt wiele w sparingach. Dopiero łapiemy formę. Gdy zacznie się sezon, moja dyspozycja też powinna być lepsza.
Ustawienie ofensywne Arki z jednym, wysokim wysuniętym napastnikiem bądź z dwoma, gdy na ogół ten niższy jest "podwieszony pod tym wyższym", odpowiada panu?
Tak. To jak najbardziej mój styl gry. Myślę, że się w nim odnajdę i pomogę drużynie.
Zna pan możliwości Pawła Abbotta, którego albo pan zastąpi w Arce albo będzie pan z nim rywalizował o miejsce w "11"?
Tak. Mamy podobny styl gry. Ja potrafię dobrze uderzyć głową, zastawić się, przytrzymać piłkę, czy strzelić lewą nogą.
Na jakim napastniku pan się wzoruje?
Na chwilę obecną na Łukaszu Zwolińskim. Dużo obserwuję jak on gra. Oczywiście nie zamierzam go we wszystkim naśladować, ale to jest ten styl gry, który podchodzi mi najbardziej.
Jeśli chodzi o Arkę to nie jest dobry przykład. Zwoliński był w Gdyni wiosną 2013 roku i w 11 meczach nie strzelił żadnego gola.
Szkoda, że mu się tutaj nie udało. Ja liczę, że podołam wyzwaniu.
Copyright Arka Gdynia |