Aktualności
06.07.2015
Rafał Siemaszko: Tęskniłem za żółtą-niebieską koszulką.
Sezon 2010/11. 24-letni wówczas napastnik trafia do Arki, mając za sobą bardzo udany rok w Orkanie Rumia. Dla III-ligowca zdobył 24 bramki w 29 meczach. Sezon wcześniej trafił do siatki 10 razy (28 meczów).
Gdynianie potrzebowali bramkostrzelnego zawodnika, ale tym Siemaszko się nie okazał. Choć debiut na boiskach ekstraklasy w Arce zanotował 8 sierpnia 2010 roku (1. kolejka) w wyjazdowym meczu z Wisłą Kraków (0:1), to jesienią rozegrał raptem trzy mecze w pierwszej drużynie.
Lepiej było wiosną (9 występów), ale i dla niego, i dla Arki skończyło się wielkim rozczarowaniem. Żółto-niebiescy spadli z ekstraklasy. Siemaszko nie zdołał wpisać się na listę strzelców w najwyższej klasie rozgrywkowej, rozgrywając w niej 12 spotkań.
- Tamten rozdział już dawno zamknąłem. Nie ma co wracać do tych czasów, trzeba żyć teraźniejszością i przyszłością. Oby było jak najlepiej - mówi w rozmowie z trojmiasto.sport.pl jeden z najnowszych nabytków żółto-niebieskich.
Po odejściu z Arki Siemaszko z powrotem wylądował w Orkanie. Tam zwrócił na siebie uwagę Gryfa Wejherowo, którego trenerem był... obecny szkoleniowiec gdynian Grzegorz Niciński.
W pierwszym sezonie zdobył dla Gryfa 9 goli, w drugim powiększył licznik trafień o 14. Łącznie w 64 meczach ligowych trafił do siatki 23 razy. Do tego dołożył jedno trafienie w Pucharze Polski w trzech występach. Dobra postawa na II-ligowych boiskach zaowocowała transferem do I ligi - do Chojniczanki Chojnice.
W Chojniczance był co prawda zmiennikiem, ale został zapamiętany jako piłkarz, który nie stroni od walki, gra z pełnym zaangażowaniem, w dodatku wchodząc w ławki daje drużynie pozytywnego bodźca. Dla klubu z Chojnic zdobył sześć goli (31 meczów), będąc trzecim strzelcem drużyny. Jak zapewnia, ostatnie lata wzmocniły go psychicznie.
- Czas, który spędziłem w Chojniczance, pomógł mi w złapaniu doświadczenia. Uwierzyłem w to, że mogę strzelać bramki nawet na poziomie I-ligowym. Teraz to procentuje. Jestem pewniejszy siebie. Byle do przodu! Może wtedy za bardzo chciałem, za bardzo się przykładałem. I nie wyszło. Nogi były chyba za bardzo splątane. Doświadczenie procentuje, a ja jestem dobrej myśli - podkreśla Siemaszko, który dobrze wprowadził się do Arki. Strzelił bramki w sparingach z APOEL-em Nikozja i Gwardią Koszalin.
- Nic tylko się cieszyć - uśmiecha się piłkarz. Dla niego gra w Arce to coś więcej niż tylko kolejny rozdział w karierze.
- Emocje są jak najbardziej pozytywne, bo gra w takim klubie to przyjemność. Tęskniłem za żółtą-niebieską koszulką. Gdynia i Arka to mój dom - nie ma wątpliwości napastnik Arki.
Siemaszko to jedna z kilku nowych twarzy, która dołączyła do drużyny Nicińskiego latem. Ponadto gdynianie pozyskali Miroslava Bożoka, Alana Fialho, Tadeusza Sochę, Konrada Jałochę oraz Mateusza Czałpygina.
- Za wcześniej na jakiekolwiek deklaracje. Z drugiej strony uważam, że Arka dokonała dobrych transferów - zauważa Siemaszko.
A jak oceni postawę Arki w poprzednim sezonie?
- Chciałoby się więcej, jako kibic życzyłoby się sobie awansu. Życie piłkarza zmusza czasem do refleksji, a po porażce każe jeszcze ciężej pracować. Aby były efekty - zaznacza 28-letni napastnik
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |