Aktualności
06.08.2007
Arka wygrała z Wartą 4:0 (Gazeta Wyborcza)
Piłkarze Prokomu Arka Gdynia efektownie rozpoczęli grę w II lidze. Rozbili Wartę Poznań. - To było zderzenie malucha z mercedesem - ocenił trener drużyny z Poznania Ryszard Łukasik.
Arka ma największy budżet i najlepszy skład w II lidze, jest faworytem. W jej pierwszym meczu z Wartą kibice spodziewali się pogromu i nie zawiedli się. Kiedy już w trzeciej minucie Marcin Wachowicz wykorzystał sytuację sam na sam z Norbertem Tyrajskim, bez dużego ryzyka można było założyć, że wynik będzie wysoki. Arka rządziła na boisku, choć momentami nie było łatwo. Gracze Warty, nawet kiedy przegrywali 0:2, ani myśleli atakować i bronili się na swojej połowie. - Moi piłkarze zwłaszcza na początku byli lekko przestraszeni. Odważniej zagrali dopiero w drugiej połowie i od razu stworzyli sytuacje bramkowe - ocenił Łukasik. Warta zaczęła atakować od wyniku 0:3, ale tylko w pięciu ostatnich minutach była autorem dogodnych momentów do strzelenia gola. - W sumie mogliśmy przegrać jeszcze wyżej, ale w końcówce też mieliśmy swoje sytuacje, z których powinny paść dwie lub trzy bramki - dodał trener Warty. - Warta zasłużyła na honorową bramkę - przyznał trener Arki Wojciech Stawowy, który podczas meczu był niespokojny, ale po spotkaniu pozytywnie ocenił grę zespołu. - Graliśmy spokojnie i rozważnie. Widać było, że jesteśmy zgraną drużyną, w której są piłkarze z ekstraklasy. Nie forsowaliśmy tempa, bo już w środę czeka nas ciężki wyjazd do groźnego w tym sezonie Podbeskidzia. Chcemy jak najszybciej odrobić ujemne punkty [kara za korupcję - red.] i zacząć grać na plusie - mówił Stawowy. Najlepszą sytuację dla Warty miał Paweł Iwanicki, który w ostatniej minucie minął dwóch obrońców oraz bramkarza, strzelał do pustej bramki, ale piłkę zdołał odbić... Andrzej Bledzewski. Skąd się wziął bramkarz Arki, który sekundę wcześniej leżał kilka metrów dalej? Tego nikt nie potrafił wytłumaczyć. Kilka minut przedtem w poprzeczkę trafił Alain Ngamayama. Również Arka miała swoje sytuacje. Sam Wachowicz - gdyby miał więcej szczęścia - już do przerwy mógł strzelić cztery bramki. Oprócz gola na początku meczu, dwa razy strzelał groźnie głową (raz w poprzeczkę, drugi raz tuż nad nią) oraz źle uderzył z woleja. Stawowy miał przed meczem dwa znaki zapytania - kto zagra na środku obrony obok Krzysztofa Sobieraja oraz kto na prawym skrzydle. Postawił na Pawła Weinara i Piotra Bazlera, ale w kolejnym meczu skład może być inny. Środkowi obrońcy nie byli bowiem zbyt pewni, a dobrą zmianę dał Bartosz Karwan, który wszedł za Bazlera. - Ten mecz dał mi do myślenia, przed nikim nie zamykam drzwi do składu - mówi Stawowy.
Prokom Arka Gdynia 4 (2)
Warta Poznań 0
STRZELCY BRAMEK
Arka: Wachowicz (3.), Moskalewicz (44.), Karwan (78.), Ława (88.).
SKŁADY
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Sobieraj Ż, Weinar, Kalousek - Ława, Moskalewicz Ż, Mazurkiewicz (81. Łabędzki) - Bazler (73. Karwan), Chmiest (79. Niciński), Wachowicz.
Warta: Tyrajski - Cudny, Najewski, Truszczyński, Otuszewski - Magdziarz, Lewandowski, Jankowski Ż, Iwanicki - Posmyk (84. Łukasik), Pawlak (72. Ngamayama).
Sędzia: Łukasz Bartosik (Kraków).
Widzów: 7 tys.
Dla "Gazety"
Marcin Wachowicz, napastnik Arki
- Znam piłkarzy Warty, bo kiedy grałem w Lechu, spotykałem się z nimi kilkakrotnie. Oni jeszcze niedawno byli w III lidze, więc początki są dla nich trudne, potrzebują ogrania. Nie ma jednak znaczenia, ile wygrywamy. Może być nawet 1:0, oby w każdym spotkaniu. Cieszę się, że strzeliłem bramkę, bo w sparingach nie mogłem się przełamać. Ale przed meczem rozmawiałem z Piotrkiem Reissem, który pocieszał mnie, że w poprzednim sezonie też nie strzelił w sparingach żadnej bramki, a potem został królem strzelców ekstraklasy! Wierzę więc, że przełamałem się na dobre. Wiosną było zresztą podobnie. Potrzebowałem jednej bramki, aby zacząć strzelać regularnie.
Grzegorz Kubicki
Arka ma największy budżet i najlepszy skład w II lidze, jest faworytem. W jej pierwszym meczu z Wartą kibice spodziewali się pogromu i nie zawiedli się. Kiedy już w trzeciej minucie Marcin Wachowicz wykorzystał sytuację sam na sam z Norbertem Tyrajskim, bez dużego ryzyka można było założyć, że wynik będzie wysoki. Arka rządziła na boisku, choć momentami nie było łatwo. Gracze Warty, nawet kiedy przegrywali 0:2, ani myśleli atakować i bronili się na swojej połowie. - Moi piłkarze zwłaszcza na początku byli lekko przestraszeni. Odważniej zagrali dopiero w drugiej połowie i od razu stworzyli sytuacje bramkowe - ocenił Łukasik. Warta zaczęła atakować od wyniku 0:3, ale tylko w pięciu ostatnich minutach była autorem dogodnych momentów do strzelenia gola. - W sumie mogliśmy przegrać jeszcze wyżej, ale w końcówce też mieliśmy swoje sytuacje, z których powinny paść dwie lub trzy bramki - dodał trener Warty. - Warta zasłużyła na honorową bramkę - przyznał trener Arki Wojciech Stawowy, który podczas meczu był niespokojny, ale po spotkaniu pozytywnie ocenił grę zespołu. - Graliśmy spokojnie i rozważnie. Widać było, że jesteśmy zgraną drużyną, w której są piłkarze z ekstraklasy. Nie forsowaliśmy tempa, bo już w środę czeka nas ciężki wyjazd do groźnego w tym sezonie Podbeskidzia. Chcemy jak najszybciej odrobić ujemne punkty [kara za korupcję - red.] i zacząć grać na plusie - mówił Stawowy. Najlepszą sytuację dla Warty miał Paweł Iwanicki, który w ostatniej minucie minął dwóch obrońców oraz bramkarza, strzelał do pustej bramki, ale piłkę zdołał odbić... Andrzej Bledzewski. Skąd się wziął bramkarz Arki, który sekundę wcześniej leżał kilka metrów dalej? Tego nikt nie potrafił wytłumaczyć. Kilka minut przedtem w poprzeczkę trafił Alain Ngamayama. Również Arka miała swoje sytuacje. Sam Wachowicz - gdyby miał więcej szczęścia - już do przerwy mógł strzelić cztery bramki. Oprócz gola na początku meczu, dwa razy strzelał groźnie głową (raz w poprzeczkę, drugi raz tuż nad nią) oraz źle uderzył z woleja. Stawowy miał przed meczem dwa znaki zapytania - kto zagra na środku obrony obok Krzysztofa Sobieraja oraz kto na prawym skrzydle. Postawił na Pawła Weinara i Piotra Bazlera, ale w kolejnym meczu skład może być inny. Środkowi obrońcy nie byli bowiem zbyt pewni, a dobrą zmianę dał Bartosz Karwan, który wszedł za Bazlera. - Ten mecz dał mi do myślenia, przed nikim nie zamykam drzwi do składu - mówi Stawowy.
Prokom Arka Gdynia 4 (2)
Warta Poznań 0
STRZELCY BRAMEK
Arka: Wachowicz (3.), Moskalewicz (44.), Karwan (78.), Ława (88.).
SKŁADY
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Sobieraj Ż, Weinar, Kalousek - Ława, Moskalewicz Ż, Mazurkiewicz (81. Łabędzki) - Bazler (73. Karwan), Chmiest (79. Niciński), Wachowicz.
Warta: Tyrajski - Cudny, Najewski, Truszczyński, Otuszewski - Magdziarz, Lewandowski, Jankowski Ż, Iwanicki - Posmyk (84. Łukasik), Pawlak (72. Ngamayama).
Sędzia: Łukasz Bartosik (Kraków).
Widzów: 7 tys.
Dla "Gazety"
Marcin Wachowicz, napastnik Arki
- Znam piłkarzy Warty, bo kiedy grałem w Lechu, spotykałem się z nimi kilkakrotnie. Oni jeszcze niedawno byli w III lidze, więc początki są dla nich trudne, potrzebują ogrania. Nie ma jednak znaczenia, ile wygrywamy. Może być nawet 1:0, oby w każdym spotkaniu. Cieszę się, że strzeliłem bramkę, bo w sparingach nie mogłem się przełamać. Ale przed meczem rozmawiałem z Piotrkiem Reissem, który pocieszał mnie, że w poprzednim sezonie też nie strzelił w sparingach żadnej bramki, a potem został królem strzelców ekstraklasy! Wierzę więc, że przełamałem się na dobre. Wiosną było zresztą podobnie. Potrzebowałem jednej bramki, aby zacząć strzelać regularnie.
Grzegorz Kubicki
Copyright Arka Gdynia |