Aktualności
17.03.2015
Organizacja wyjazdu w ekspresowym tempie.
Zgodnie z procedurami obowiązującymi w I lidze, klub organizujący mecz powinien powiadomić rywala najpóźniej na 14 dni przed planowanych terminem spotkania. Tymczasem Widzew poinformował Arkę o tym, że chce grać z żółto-niebieskimi 21 marca o godzinie 14:00 w Byczynie dopiero 16 marca.
Co ciekawe PZPN nie przewidział w regulaminie żadnych sankcji za niedotrzymanie postanowień regulaminu w tym względzie. Dlatego gdynianie w ekspresowym tempie muszą zorganizować rezerwację hotelu i transport, gdyż raczej nie będą wnosić o przekładania spotkania.
Arka doskonale rozpoczęła rundę wiosenną. W dwóch meczach na własnym stadionie podopieczni Grzegorza Nicińskiego i Grzegorza Witta nie tylko zainkasowali komplet punktów, ale okrasili go aż 8 golami.
- Po to gramy, żeby kibice z jak największą przyjemnością mogli patrzeć w tabelę i mogli mieć nadzieję na coś więcej. Bardzo dobrze wyglądamy fizycznie. Zawdzięczamy to oczywiście treningom w okresie przygotowawczym, które były bardzo ciężkie. Ja nie pamiętam takiego ciężkiego obozu, jak nasz. Nie chodzi o to, że same treningi były bardzo ciężkie, ale samych zajęć było po prostu bardzo dużo. To się wszystko nałożyło i dzięki temu teraz jesteśmy świetnie przygotowani - podkreśla Paweł Abbott, który na inaugurację wiosny strzelił gola, a w drugim spotkaniu miał udział przy dwóch bramkach.
W niedzielę piłkarze mieli rozbieganie, a w poniedziałek otrzymali wolne. We wtorek odbędą się dwa treningi, w kolejne dni zaplanowano po jednych zajęcia. Ten mikrocykl szkoleniowcy Arki musieli zaplanować w ciemno. Nie znali bowiem terminu meczu z Widzewem, a i teraz jest jeszcze mały znak zapytania, czy do tego spotkania dojdzie wówczas, gdy chcą grać łodzianie.
- Przepisy nakazują, by termin meczu przekazać najpóźniej na 14 dni przed jego rozegraniem. Widzem datę spotkania przekazał nam w poniedziałek. Zapytaliśmy zapytanie w tym względzie do PZPN, bo przepisy nie określają co należy zrobić, gdy klub nie dotrzymuje regulaminu w tym względzie - mówi nam Paweł Bednarczyk, menedżer Arki.
Na jego barki spadało to, by w ekspresowym tempie zorganizować wyjazd, załatwić rezerwację hotelu oraz transport do Byczyny, gdyż tam Widzew rozgrywa obecnie mecze I-ligowe. Ta sytuacja nie jest komfortowa także dla trenerów, ale i piłkarzy.
- Przed nami Widzew, a zatem mecz, którego mogło... nie być. Jednak staramy się takie myśli odpędzić i nastawiamy się, że zagramy normalnie. W innym przypadku mogłoby zabraknąć koncentracji - dodaje Abbott, który poprzednią grę z łodzianami zapamiętał szczególnie.
To po tym spotkaniu doznał kontuzji i jesienią nie pojawił się już na boiskach I ligi. Piłkarz zapewnia nas, że nie jest przesądny i nie obawia się kolejnego starcia z tym rywalem. Zresztą Arka ma rachunki do wyrównania, gdyż w poprzedniej rundzie, u siebie przegrała 1:2. Przypomnijmy, że Widzew miał zawieszoną licencję. Do rywalizacji wrócił dopiero w ostatniej kolejce. Do rozegrania ma dwa zaległe mecze.
Wszystko ostatecznie wyjaśni się dzisiaj, ale mimo że opóźnienie Widzewa z wysłaniem zawiadomienia o meczu nam się nie podoba i zmusza nas do ekspresowego organizowania wyjazdu, to raczej nie będziemy wnosić o przekładanie meczu - ocenia menedżer Bednarczyk. Przypomnijmy, że Arka ma pewne problemy kadrowe. Z powodu czwartej kartki w najbliższym spotkaniu nie może wystąpić Marcin Warcholak, który w tym sezonie wystąpił we wszystkich meczach na lewej obronie od pierwszej do ostatniej minuty. Ponadto kontuzjowani są: Patrik Lomski, Maciej Wardziński, Maciej Koziara i Glauber.
- Mamy tydzień czasu na ustawienie składu na kolejne spotkanie. Zobaczymy, co ta praca przyniesie. Jakieś rozwiązania z pewnością znajdziemy. Są zmiennicy i nie boimy się ich wprowadzić na boisko. Będę dawał szansę każdemu, kto na nią zasłuży, a od piłkarza zależy, jaką ją wykorzysta. Tędy prowadzi właściwa droga, by rywalizacja podnosiła poziom naszej gry. Zawsze powtarzam, że jeśli zmiennik zaprezentuje się dobrze, to niech martwi się ten, który w tym spotkaniu nie wystąpił - tak odpowiada na nasze pytanie o planowane roszady w składzie trener Niciński.
Jednym z tych, który na początku sezonu najlepiej wykorzystał szansę i na skutek kontuzji i kartek starszych kolegów wskoczył do podstawowej "11", jest Przemysław Stolc. Jednak tak do oceny swojej postawy jak i wyników drużyny młodzieżowiec podchodzi spokojnie.
- Zachowujemy chłodne głowy, gdyż za nami dopiero dwa zwycięstwa wiosną. Oczywiście w każdym meczu będziemy dawać z siebie wszystko i walczyć o zwycięstwo, ale z ocenami poczekajmy do tego co będzie po 6-7 kolejce w tym roku - podkreśla Stolc, który z każdą minutą, która upływa od jego debiutu w I lidze coraz pewniej czuje się na prawej obronie.
- W pierwszej kolejności mam wykazać się w defensywie i na tym koncentrowałem się głównie w pierwszej połowie meczu z Tychami. Potem, gdy nadarzała się okazja, starałem się włączać także do akcji ofensywnych. Muszę jeszcze popracować nad precyzją dośrodkowań - dodaje 21-latek.
O komfort przed podejmowaniem decyzji przez szkoleniowców I-ligowej drużyny o zmianach w składzie na Widzew zadbali także piłkarze, którzy w niedzielę pozytywnie zaprezentowali się w III lidze, wygrywając derbowy pojedynek w Gdańsku z rezerwami Lechii II. Wskazuje to na to, że słowa o rosnącej rywalizacji o miejsce w "11" żółto-niebieskich, nawet gdy pojawiają się kontuzje i kartki, nie są przesadzone.
Copyright Arka Gdynia |