Aktualności
07.03.2015
Grzegorz Niciński: Gramy o punkty w każdym meczu.
O celach piłkarzy Arki w rundzie wiosennej pierwszej ligi rozmawiamy z Grzegorzem Nicińskim, trenerem żółto-niebieskich.
Dobre przygotowanie drużyny w przerwie zimowej to dla każdego trenera jest duże wyzwanie. Szczególnie dla tak młodego szkoleniowca jak Pan, który dopiero zdobywa doświadczenie w tym zawodzie.
Nie demonizowałbym skali trudności zimowych przygotowań. Myślę, że nie ma większego znaczenia, czy jest to okres letni, czy zimowy. Oczywiście, zima to znacznie dłuższy okres przerwy w grze o punkty, to konieczność innego rozłożenia akcentów w pracy szkoleniowej, ale wszystko mieści się w teorii treningu, w wiedzy i kompetencjach trenera.
A weryfikacja jest tylko jedna. Następuje na boisku w meczach o punkty. Myślę, że dobrze przepracowaliśmy ostatnie tygodnie i z umiarkowanym optymizmem czekam na ligowe spotkania. Forma będzie potrzebna od pierwszego do ostatniego meczu piłkarskiej wiosny.
O co będzie grała Arka na wiosnę? Teoretycznie nie macie szans na awans, spadek też wam nie grozi.
Teoretycznie jeszcze wszystko może się zdarzyć. 15 wiosennych spotkań to 45 punktów do zdobycia lub stracenia. Nie chcę składać deklaracji w stylu: interesuje nas 5. miejsce na koniec sezonu. Chcemy w każdym meczu walczyć o punkty, a tabela sama się ułoży.
Jesienią zespół tracił dużo bramek. Wydawało się więc, że naturalnym kierunkiem transferowych poszukiwań byłoby pozyskanie doświadczonego bramkarza.
Przyjęliśmy inną strategię. Mamy trzech bramkarzy i oni nadal dostaną szansę gry w tym sezonie. Zobaczymy, jak ją wykorzystają.
Pozostańmy jeszcze przy defensywie. Odszedł wyróżniający się środkowy obrońca Alan Fialho, kontuzję ma inny Brazylijczyk Glauber. Ma Pan pomysł na zestawienie tej formacji?
Na pewno znajdę czterech zawodników (śmiech). Mamy doświadczonych piłkarzy, jak Sobieraj, Kowalski, Warcholak i młodych wychowanków: Marcjanik, Szur, Stolc czy Dampc. Alternatywą jest też przesunięcie na boczną obronę Wojowskiego lub na środek Łukasiewicza. Zatem pole manewru istnieje i… będziemy z niego korzystać.
W środku pola takich problemów, przynajmniej teoretycznie, nie powinno być. Czy liczba zawodników kandydujących do gry, zaowocuje wyższą jakością?
Rzeczywiście jest duża rywalizacja, a to może tylko cieszyć. Rywalizacja rodzi postęp i na to też liczę. Ci, co wyjdą w linii pomocy w pierwszym meczu, nie otrzymają przecież abonamentu na występy we wszystkich wiosennych spotkaniach. Skład będzie się zmieniał w zależności od rywala, taktycznych założeń i formy.
Abbott, Szubert, Karłowicz, Wardziński. W ataku wielkiego wyboru Pan nie ma.
Gra ofensywna to nie tylko napastnicy. Oni żyją z podań otwierających drogę do bramki, a tych - mam nadzieję - nie zabraknie. Groźniejsi powinniśmy być w akcjach na skrzydłach, co pokazały już mecze sparingowe.
Czego nie udało się zrobić w okresie przygotowań?
Za mało mamy treningów i spotkań sparingowych na naturalnej murawie. Niby zimy, takiej ze śniegiem, nie było, a mimo wszystko dostępu na naturalne boiska na obiektach GOSiR nie mieliśmy. A różnica w grze na sztucznej i naturalnej trawie jest dość istotna.
W przyszłym sezonie powinniście grać o awans. Czy te 15 wiosennych spotkań będzie służyło także budowie drużyny, która mogłaby sprostać temu celowi?
Ja bym tak daleko myślą nie wybiegał. Znam powiedzenie, że trener jest tak dobry, jak wynik ostatniego meczu. Zatem każdy mecz będzie miał swoją wagę, a na oceny przydatności poszczególnych zawodników i wyznaczanie celów przyjdzie czas po sezonie.
Rozmawiał: Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |