Aktualności
13.01.2015
Paweł Abbott: Chcę udowodnić niektórym, że mylili się co do mnie.
O ostatnim półroczu Abbott chciałby jak najszybciej zapomnieć. 32-letni zawodnik rozegrał tylko pięć meczów, strzelił jedną bramkę, a ostatni raz murawę na boiskach I ligi powąchał w 5. kolejce - 23 sierpnia - w wyjazdowym meczu ze Stomilem Olsztyn. Od tego czasu powróciły jego demony z przeszłości, czyli kontuzje. Stracił miejsce w składzie, a końcówkę jesieni spędził w III-ligowych rezerwach. Do pierwszej drużyny już nie wrócił, a decyzją trenerów po zakończeniu rundy jesiennej został wystawiony na listę transferową. Nowego klubu jednak nie znalazł i nadal trenować będzie z Arką. Wygląda na to, że nic w tej kwestii się nie zmieni i zimą doświadczony napastnik walczyć będzie o odbudowę swojej pozycji w zespole.
- Jestem zdrowy i w pełni sił. Życzę sobie, aby zdrowie cały czas dopisywało i żebym strzelił te kilka bramek - mówi Abbott.
- Chcę pokazać, że moja decyzja o pozostaniu w Arce była słuszna. Moim celem jest pomoc kolegom wiosną i udowodnienie niektórym, że mylili się co do mnie - dodaje napastnik żółto-niebieskich, który nie zamierza żywić do nikogo urazy. Nie obraża się na Arkę za to, że ta dała mu wolną rękę w szukaniu nowego miejsca pracy.
- Takie sytuacje są normalną rzeczą w karierze piłkarza. Nigdy też nie byłem na tyle zadufany w sobie, aby myśleć, że jestem Ronaldo. Jestem swoim największym krytykiem. Nie grałem praktycznie przez pół rundy, strzeliłem jedną bramkę, co biorąc pod uwagę ilość meczów, nie jest tak złe. Jednak napastnika rozlicza się z bramek. Nie dziwi mnie decyzja klubu. Powiem więcej - rozumiem ją - podkreśla piłkarz Arki.
Abbott zamierza wiosną odkupić swoje winy z jesieni.
- Do tej rundy przystąpię podwójnie zmotywowany. Mam co udowodnić. Już mnie denerwują te ciągłe kontuzje - przyznaje napastnik.
Uraz sprawił, że 32-letni piłkarz stracił dwa miesiące. Gdy wyzdrowiał, nie miał szans wskoczyć do składu.
- Na początku naciągnąłem mięsień łydki, nie trenowałem dwa tygodnie. Noga cały czas mnie bolała i okazało się, że mam naderwany mięsień. Uciekły kolejne tygodnie. Potem długa rehabilitacja. Wszystko to trwało jakieś półtora miesiąca. Wróciłem na końcówkę rundy, drużyna odpaliła, dla mnie nie było miejsca. Nie mam o to do nikogo pretensji - kończy Abbott.
Copyright Arka Gdynia |