TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

08.09.2014

Arka nadal stawia na Dariusza Dźwigałę.

Piłkarze Arki na początku sezonu mieli problemy ze skutecznością, a trzy ostatnie spotkania to katastrofa w defensywie. W meczach z: Widzewem, Miedzią i Termalicą gdynianie stracili aż 10 goli! Dariusz Dźwigała bierze odpowiedzialność na siebie, chciałby pracować dalej, ale liczy się z tym, że kierownictwo klubu uzna, że jego misja przy ul. Olimpijskiej dobiegła końca.

 

- Nie wiem, co dzieje się w głowach prezesach. Ja wierzę, że to zaskoczy, choć może dopiero wtedy jak odejdę. Sam do dymisji się nie podaję - mówi szkoleniowiec żółto-niebieskich. Kierownictwo klubu na razie także nie zmienia trenera.

 

- Widocznie zły kierunek obraliśmy. Po każdej kolejce jesteśmy chwaleni za grę, ale nic nam to nie daje. Ja jestem za to odpowiedzialny. Biorę wszystko na siebie, bo za ten zespół odpowiadam. Na taką sytuację składa się wiele czynników, ale tak jak powiedziałem - ja jestem odpowiedzialny - podkreśla po męsku Dariusz Dźwigała.

To nie słaba skuteczność, jak było na początku sezonu, najbardziej ciąży jego drużynie. Jak domek z kart rozsypuje się defensywa. Arka zaczęła tracić bramki wręcz seryjnie. Tylko na inauguracji I ligi, w Ząbkach zachowali czyste konto. Poniżej przypominamy, w jakich okolicznościach żółto-niebiescy inkasują gole.

Okazuje się, że tylko jednego z nich dostali po strzale z dystansu i to w Pucharze Polski. W lidze dawali zaskakiwać się rywalom po akcjach, które kończyły się strzałami z pola karnego, a czterokrotnie miało to miejsce po złej obronie przeciwko rzutom wolnym i rożnym rywali.

- Na błędy indywidualne żaden trener na świecie nie ma wpływu. Można je wybaczyć Nalepie, który moim zdaniem na to coś i będzie grać w piłkę, bo ma charakter, jest agresywny na boisku. Do całej drużyny, jeśli mam zastrzeżenia to - właśnie o sposób, w jaki tracimy bramki. Dostajemy je po stałych fragmentach gry, choć często mamy lepsze warunki fizyczne od rywali. Uczulam też zespół, by nie faulował w bezpośredniej bliskości pola karnego, a sposób rozegrań wolnych i rożnych przez rywali analizujemy przed meczem. Apeluję, by nie dawać pożywki drużynom przeciwnym, ale i podkreślam, że faul to przecież jeszcze nie strata gola. Ponadto padają bramki w statycznych sytuacjach, gdy drużyna wie, kto za pilnowanie kogo odpowiada, a i wówczas popełniamy szkolne błędy - podkreśla Dźwigała.

Z ośmiu oficjalnych meczów w tym sezonie Arka wygrała tylko jedno. Już w pierwszej rundzie odpadła z Pucharu Polski, a w I lidze zajmuje 16. miejsce, które na koniec sezonu byłoby równoznaczne z bezpośrednią degradacją.

- Nie wiem, czy coś się dzieje w głowach prezesów, ale jestem świadomy tego, że nikt za tydzień nie będzie pamiętać, że jeden, drugi i trzeci trener chwalił Arkę za grę. Najważniejsze jest miejsce w tabeli i ja też jestem oceniany przez pryzmat wyniku. Oczekiwania w naszym klubie są bardzo wysokie. Takie muszą być, gdyż tutaj jest wszystko poza wynikiem sportowym. Ja nie poddaję się sam, bo wierzę w to co robimy. Jednak jestem w stanie zrozumieć włodarzy klubu, bo to nie jest to czego oczekiwano. Najważniejszy jest wynik i miejsce Arki w czołówce tabeli - podkreśla Dźwigała.

Obawy szkoleniowca o to, że może stracić pracę, na razie były przedwczesne. Władze Arki dementują, by nosiły się z takim zamiarem. We wtorek zespół pod wodzą Dźwigały ma rozpocząć przygotowania do sobotniego pojedynku w Świnoujściu.

- To ja tworzyłem ten zespół, byłem za sprowadzeniem tych piłkarzy, którzy tutaj grają i nadal w nich wierzę. Niech każdy z nas na chłodno przeanalizuje sytuacje, w której jesteśmy i wyciągnie wnioski. Na pewno przydałoby się jeszcze w tym co robimy trochę szczęścia. Nie tylko w karierze piłkarza, ale i w życiu jest tak, że jak się wali to wszystko, bo to i telewizor się zepsuje, i człowiek zachoruje... Nie wiem, czy mam żabę w kieszeni? Bo dawno mi aż tak nie szło - zastanawia się szkoleniowiec.

Czy przed spotkaniem z Flotą dojdzie do przemeblowania w składzie? Na razie szkoleniowiec z własnej inicjatywy w I lidze dokonał dwóch zmian w "11", i to ofensywie. Najpierw Antonio Calderona na lewym skrzydle zastąpił Paweł Wojowski, a następnie miejsce w ataku stracił Paweł Abbott, by w drugiej linii znalazła się pozycja dla Michała Nalepy, a na napastnika został przemianowany nominalny pomocnik - Grzegorz Lech.

Jedyna jak dotychczas zmiana w defensywie została wymuszona kontuzją Łukasza Kowalskiego. Na prawej stronie defensywy w trzech ostatnich meczach grał Glauber. To wówczas Arka zainkasowała aż 10 goli, ale trudno za to obwiniać jedynie Brazylijczyka.

- Tomasz Hajto powtarza, że futbol prędzej czy później, ale się zawsze obroni. Też w to wierzę i choć jesteśmy teraz z tyłu, to nadal wiem, że są w Arce piłkarze, którzy potrafią grać w piłkę, którzy mają umiejętności co najmniej na I ligę. Nie chciałbym dołączyć do grona tych szkoleniowców, o których mówią: "dobry trener, ale nie ma wyników". Muszę wierzyć, że to co robimy w końcu załapię, jestem w to nawet święcie przekonany, choć może załapie, gdy... odejdę. Sam do dymisji się nie podaję. Nie zmieniamy też stylu gry. To my chcemy być zespołem dominującym w ataku pozycyjnym, choć rywale w większości grają z kontry. To nie przez to przegrywamy. Czasami też gramy brzydko. Nie mam pretensji do piłkarzy za jedno czy drugie zagranie, ale wymagam by byli odpowiedzialni, by nie podawali piłki prosto pod nogi rywali, czy nie dryblowali we własnym polu karnym. A ciężar za wyniki staram się brać na siebie, bo wiem jak ważnym elementem jest psychika. Wierzę to co robię i nie poddaję się, bo widzę jak zespół pracuje treningach, jakie posiada umiejętności - deklaruje Dźwigała.

 

Jacek Główczyński

- Widocznie zły kierunek obraliśmy. Po każdej kolejce jesteśmy chwaleni za grę, ale nic nam to nie daje. Ja jestem za to odpowiedzialny. Biorę wszystko na siebie, bo za ten zespół odpowiadam. Na taką sytuację składa się wiele czynników, ale tak jak powiedziałem - ja jestem odpowiedzialny - podkreśla po męsku Dariusz Dźwigała.

To nie słaba skuteczność, jak było na początku sezonu, najbardziej ciąży jego drużynie. Jak domek z kart rozsypuje się defensywa. Arka zaczęła tracić bramki wręcz seryjnie. Tylko na inauguracji I ligi, w Ząbkach zachowali czyste konto. Poniżej przypominamy, w jakich okolicznościach żółto-niebiescy inkasują gole.

Okazuje się, że tylko jednego z nich dostali po strzale z dystansu i to w Pucharze Polski. W lidze dawali zaskakiwać się rywalom po akcjach, które kończyły się strzałami z pola karnego, a czterokrotnie miało to miejsce po złej obronie przeciwko rzutom wolnym i rożnym rywali.

- Na błędy indywidualne żaden trener na świecie nie ma wpływu. Można je wybaczyć Nalepie, który moim zdaniem na to coś i będzie grać w piłkę, bo ma charakter, jest agresywny na boisku. Do całej drużyny, jeśli mam zastrzeżenia to - właśnie o sposób, w jaki tracimy bramki. Dostajemy je po stałych fragmentach gry, choć często mamy lepsze warunki fizyczne od rywali. Uczulam też zespół, by nie faulował w bezpośredniej bliskości pola karnego, a sposób rozegrań wolnych i rożnych przez rywali analizujemy przed meczem. Apeluję, by nie dawać pożywki drużynom przeciwnym, ale i podkreślam, że faul to przecież jeszcze nie strata gola. Ponadto padają bramki w statycznych sytuacjach, gdy drużyna wie, kto za pilnowanie kogo odpowiada, a i wówczas popełniamy szkolne błędy - podkreśla Dźwigała.

JAK ARKA TRACIŁA BRAMKI W OFICJALNYCH MECZACH TEGO SEZONU
SANDECJA NOWY SĄCZ W GDYNI 1:1
Nie było asekuracji Skowrona. Po obitej piłce przez bramkarza po strzale Bębenka, skutecznie dobił Traore
PP: GRYF W WEJHEROWIE 0:1
Miszczuk przepuścił do siatki piłkę po strzale z dystansu Fierki, niedawnego juniora... Arki.
GKS TYCHY W JAWORZNIE 2:1
Oo szybkim ataku Szczęsnego i Kowalczyka ten drugi z najbliższej odległości pokonał Skowrona
STOMIL W OLSZTYNIE 0:1
Po dośrodkowaniu z rogu rywali piłka odbiła się od Kowalskiego i to jemu zaliczoną samobójczą bramkę
WIDZEW ŁÓDŹ W GDYNI 1:2
1. po stracie Nalepy szybki atak Rybickiego, który w polu karnym znalazł Mrozińskiego, a ten precyzyjnym strzałem wyrównał na 1:1
2. długi wykop bramkarza Widzewa, żaden z defensorów nie był w stanie wybić piłki. Kasprzak zagrał w pole karne do Dudy, który w doliczonym czasie dał wygraną Widzewowi
MIEDŹ W LEGNICY 4:4
1. po podaniu z własnej połowy Łobodziński wyprzedził Marcjanika oraz Glaubera i strzelił w pojedynku sam na sam ze Skowronem już w 4. minucie
2. po dośrodkowaniu z wolnego Ferugi piłka wybita zbyt krótko przez interweniujących równocześnie w powietrzu Skowrona i Warcholaka. Woźniczka strzela z 15 metrów praktycznie już na pustą bramkę na 2:2
3. Szymański otrzymał piłkę w polu karnym i strzelił na 3:3
4. Szymanski w pojedynku sam na sam z bramkarzem przerzucił piłkę nad Skowronem na 4:3
TERMALICA NIECIECZA W GDYNI 2:4
1. po dośrodkowaniu z wolnego Biskupa nikt nie potrafił wybić piłki aż do siatki skierował ją Kupczak i było 1:1
2. Biskup dośrodkował z rogu, a po chwili dostał znów piłkę na kolejną wrzutkę, po której głową zdobył gola Drozdowicz na 2:1
3. Miszczuk nie złapał prostej piłki, a z prezentu skorzystał Paluchowski, strzelając na 3:2
4. Piękna kontra gości. Paluchowski zagrał w pole korne do Drozdowicza, który "podcinką" ustalił wynik na 4:2


Z ośmiu oficjalnych meczów w tym sezonie Arka wygrała tylko jedno. Już w pierwszej rundzie odpadła z Pucharu Polski, a w I lidze zajmuje 16. miejsce, które na koniec sezonu byłoby równoznaczne z bezpośrednią degradacją.

- Nie wiem, czy coś się dzieje w głowach prezesów, ale jestem świadomy tego, że nikt za tydzień nie będzie pamiętać, że jeden, drugi i trzeci trener chwalił Arkę za grę. Najważniejsze jest miejsce w tabeli i ja też jestem oceniany przez pryzmat wyniku. Oczekiwania w naszym klubie są bardzo wysokie. Takie muszą być, gdyż tutaj jest wszystko poza wynikiem sportowym. Ja nie poddaję się sam, bo wierzę w to co robimy. Jednak jestem w stanie zrozumieć włodarzy klubu, bo to nie jest to czego oczekiwano. Najważniejszy jest wynik i miejsce Arki w czołówce tabeli - podkreśla Dźwigała.

CZESŁAW BOGUSZEWICZ: NIE JESTEŚMY ZADOWOLENI, ALE...

Obawy szkoleniowca o to, że może stracić pracę, na razie były przedwczesne. Władze Arki dementują, by nosiły się z takim zamiarem. We wtorek zespół pod wodzą Dźwigały ma rozpocząć przygotowania do sobotniego pojedynku w Świnoujściu.

- To ja tworzyłem ten zespół, byłem za sprowadzeniem tych piłkarzy, którzy tutaj grają i nadal w nich wierzę. Niech każdy z nas na chłodno przeanalizuje sytuacje, w której jesteśmy i wyciągnie wnioski. Na pewno przydałoby się jeszcze w tym co robimy trochę szczęścia. Nie tylko w karierze piłkarza, ale i w życiu jest tak, że jak się wali to wszystko, bo to i telewizor się zepsuje, i człowiek zachoruje... Nie wiem, czy mam żabę w kieszeni? Bo dawno mi aż tak nie szło - zastanawia się szkoleniowiec.

Czy przed spotkaniem z Flotą dojdzie do przemeblowania w składzie? Na razie szkoleniowiec z własnej inicjatywy w I lidze dokonał dwóch zmian w "11", i to ofensywie. Najpierw Antonio Calderona na lewym skrzydle zastąpił Paweł Wojowski, a następnie miejsce w ataku stracił Paweł Abbott, by w drugiej linii znalazła się pozycja dla Michała Nalepy, a na napastnika został przemianowany nominalny pomocnik - Grzegorz Lech.

Jedyna jak dotychczas zmiana w defensywie została wymuszona kontuzją Łukasza Kowalskiego. Na prawej stronie defensywy w trzech ostatnich meczach grał Glauber. To wówczas Arka zainkasowała aż 10 goli, ale trudno za to obwiniać jedynie Brazylijczyka.

- Tomasz Hajto powtarza, że futbol prędzej czy później, ale się zawsze obroni. Też w to wierzę i choć jesteśmy teraz z tyłu, to nadal wiem, że są w Arce piłkarze, którzy potrafią grać w piłkę, którzy mają umiejętności co najmniej na I ligę. Nie chciałbym dołączyć do grona tych szkoleniowców, o których mówią: "dobry trener, ale nie ma wyników". Muszę wierzyć, że to co robimy w końcu załapię, jestem w to nawet święcie przekonany, choć może załapie, gdy... odejdę. Sam do dymisji się nie podaję. Nie zmieniamy też stylu gry. To my chcemy być zespołem dominującym w ataku pozycyjnym, choć rywale w większości grają z kontry. To nie przez to przegrywamy. Czasami też gramy brzydko. Nie mam pretensji do piłkarzy za jedno czy drugie zagranie, ale wymagam by byli odpowiedzialni, by nie podawali piłki prosto pod nogi rywali, czy nie dryblowali we własnym polu karnym. A ciężar za wyniki staram się brać na siebie, bo wiem jak ważnym elementem jest psychika. Wierzę to co robię i nie poddaję się, bo widzę jak zespół pracuje treningach, jakie posiada umiejętności - deklaruje Dźwigała.

Czytaj więcej na:
http://sport.trojmiasto.pl/Gdynski-trener-ma-przepedzic-zabe-z-kieszeni-Arka-Gdynia-n83173.html#tri







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia