Aktualności
19.08.2014
Krzysztof Sobieraj: Zmazaliśmy plamę.
Jacek Główczyński: Czwarty oficjalny mecz tego sezonu to chyba był już najwyższy czas na pierwsze zwycięstwo Arki?
Krzysztof Sobieraj: Naturalnie. Musieliśmy w końcu odpalić. Dwa remisy w I lidze i nas nie zadowalały, choć dalsze kolejny pokazały, że i Dolcan, i Sandecja nadal punktują. Zatem nie była to przypadkowa strata punktów, a remisowaliśmy po meczach wyrównanych zespołów.
Wygraliśmy, bo wszystko funkcjonowało jak należy. Byliśmy blisko siebie, formacje nie były porozciągane na boisko. Przede wszystkim zaś graliśmy w piłkę, długo się przy niej utrzymywaliśmy i stwarzaliśmy sytuacje podbramkowe. Naprawdę dobrze to wyglądało.
Jaki wpływ na postawę drużyny miała przegrana z III-ligowym Gryfem Wejherowo w Pucharze Polski?
Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że trzeba zmazać tę plamę. Jednak nie gadką i biciem się piersi w mediach, bo to nic nie da. Musimy to zrobić na boisku. W Jaworznie te deklaracje zamieniliśmy w czyny. Zespół po wpadce w Wejherowie i nie do końca dobrych, wcześniejszych meczach w I lidze pokazał charakter.
A czy nie było po prostu tak, że lepiej dla Arki było wcześniej zakończyć przygodę z Pucharze Polski, bo na skuteczną rywalizację na dwóch frontach was nie stać?
Nie. Naszym obowiązkiem było wygranie w Wejherowie. Jednak gra się nie kleiła, nie mieliśmy pomysłu na dobrze zorganizowanego Gryfa. Z takich meczów nauczkę powinna przede wszystkim nasza młodzież. Zobaczyła, że żaden przeciwnik się nie położy tylko dlatego, że naprzeciw staje Arka. Wręcz przeciwnie - rywale z I ligi, czy właśnie z Wejherowa zrobią wszystko, aby się wykazać, bo każdy z nich chciałby znaleźć się na naszym miejsku i grać w Gdyni. O tym właśnie dużo rozmawialiśmy pomiędzy ostatnimi meczami. W końcu to przyniosło zamierzony skutek.
W meczu z GKS Tychy były same pozytywy, czy coś można poprawić?
Spotkanie, które w pełni kontrolowaliśmy, jednak wymknęło nam się na około 20 minut. Wtedy straciliśmy gola, a mogliśmy nawet jeszcze jedną. Musimy z tego wyciągnąć wnioski, by taka dekoncentracja już nas nie dopadała.
Zwycięstwo uspokoiło, że wszystko z formą w porządku, a lepsze wyniki pojawią się wraz z dłuższym czasem na zgranie się nowej drużyny?
Na pewno wygrana była potrzebna, abyśmy utwierdzili się, że idziemy w dobrym kierunku. My cały czas wierzymy w siebie i wiemy na co nas stać. A jeśli ktoś w nas zwątpił, to jego problem.
Czyli do Olsztyna też pojedziecie po trzy punkty?
Naturalnie. To tylko I liga. Tutaj nie ma murowanego faworyta, czy też kandydata do awansu. Każdy może wygrać z każdym, a zatem do wszystkich meczów trzeba podchodzić z przekonaniem, że jest się w stanie zwyciężyć.
Copyright Arka Gdynia |