Aktualności
11.04.2014
KARTKA Z PAMIĘTNIKA TOMASZA JARZĘBOWSKIEGO, CZYLI BYLEBY ZDRÓWKO DOPISYWAŁO.
Przed pierwszym spotkaniem rundy wiosennej zaplecza ekstraklasy nabawił się kontuzji naderwania mięśnia łydki. Teraz powraca do składu Arki, by pomóc trzeciemu zespołowi I ligi w pokonaniu GKS Katowice. Zapraszamy na kartkę z pamiętnika Tomasza Jarzębowskiego, 35-letniego zawodnika zespołu z Gdyni.
W sobotę o godzinie 15:30 Arka podejmie GKS Katowice, a ja, mam nadzieję, zagram od pierwszej minuty. Początek rundy wiosennej przeszedł mi koło nosa, występy w Arce z przymusu zamieniłem na leczenie naderwanego mięśnia brzuchatego łydki. Musiały minąć w sumie cztery tygodnie, żebym w ogóle mógł myśleć o grze w podstawowym składzie.
Kontuzja dla zawodowego sportowca to jedna wielka męka. Chciałbyś pomóc drużynie, a jedyne, co możesz to siedzieć na trybunach i obserwować kolegów z drużyny. Najgorsza jest myśl, że nic nie jest zależne od Ciebie. Jestem w stanie przeboleć, że nie gram w pierwszej jedenastce, bo jestem słabszy od pozostałych, ale gorzej, gdy nie możesz występować z powodu urazu.
Swoje pierwsze minuty na wiosnę rozegrałem w półfinale Pucharu Polski. Przegraliśmy z Zagłębiem Lubin 0:3, a ja wystąpiłem przez całą pierwszą połowę. Nie było ze mną tak źle mimo długiego okresu przerwy. Pomagałem kolegom na środku pomocy, a tam, wiadomo, trzeba trochę pobiegać. Nie grałem tragicznie, ale jest jeszcze trochę do poprawy.
Mecz z Katowicami odbywa się w nieciekawym momencie Arki. Jesteśmy zdziesiątkowani kontuzjami, do tego rzadko zdobywamy bramki. Jednak w Katowicach nie jest wcale lepiej – rywale też mają pod górkę, ale to zespół z klasowymi zawodnikami. Poza tym nieźle sobie radzą w Gdyni – w dwóch ostatnich meczach na stadionie Arki zanotowali remis i wygraną. Dobrze im się tu gra, czas coś z tym zrobić.
Mecz z GieKSą jest bardzo ważny z dwóch powodów. Po pierwsze w przypadku wygranej odskakujemy im na osiem punktów, a po drugie, i to jest najważniejsze, dalej liczymy się w walce o awans. Po spotkaniu z drużyną z Katowic gramy z Miedzią, Górnikiem Łęczna i GKS-em Bełchatów – sami widzicie, że to nie byle kto. Jeżeli chcemy z nimi rywalizować, to musimy mieć na rozkładzie GKS. Trzy punkty obowiązkowe.
A okazję do tego mamy doskonałą, ponieważ wiemy o problemach zawodników trenera Moskala. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest przyjemnie, gdy nie układają się relacje na linii prezes-trener-zawodnicy. Myślę, że rywale zagrają pod ogromną presją, ponieważ przy porażce dojdzie tam do rewolucji. Jedno jest pewne, są w dołku i musimy to wykorzystać.
Liczę na to, że wybiegnę przeciwko GieKSie. Wiadomo, trener podejmuje ostateczną decyzję, ale ciągnie mnie na boisko. Na najwyższym poziomie występuję od 1998 roku i mam zamiar jeszcze trochę pograć. Teraz życzcie mi zdrowia, a ile wytrzymam na boisku, to się przekonamy. Optymistycznie patrzę w przyszłość, byleby zdrówko dopisywało.
Wysłuchał Cezary Jeżowski
Copyright Arka Gdynia |