Aktualności
25.03.2014
Piłkarze po wywalczonym awansie: Wysoka cena wygranej.
Bohaterami są wszyscy nasi zawodnicy. Szkoda jednak Marcusa, który zakończył to spotkanie już po kilku minutach i odniósł ciężką kontuzję. Ważna była bramka na 1:1 Mateusza Szwocha (karny wywalczony przez Bartosza Ślusarskiego) , ważne potem kolejne bramki Piotra Tomasika i Arkadiusza Aleksandra ( przy asystach Adriana Budki i Bartosza Ślusarskiego). W bramce też mieliśmy pewny punkt. To wszystko dało awans do półfinału Pucharu Polski.
Kuba Miszczuk po półrocznej przerwie godnie zastępuje Michała Szromnika. Jak obliczyliśmy gospodarze oddali w całym spotkaniu aż 15 celnych strzałów na jego bramkę. Przy wielu z nich popisywał się efektownymi paradami.
Jakub Miszczuk:
Rzeczywiście nie przypominam sobie, żebym grał w takim meczu, w którym miałbym tyle pracy. Cieszę się jednak, że po długiej kontuzji przyszło mi grać w spotkaniu, które zakończyło się dla nas zwycięstwem i awansem. Myślę, że ta gra z meczu na mecz pozwala mi uzyskiwać coraz większą pewność siebie, wygląda to dość dobrze i cieszę się, że daję radę. Te bramki, które straciliśmy musimy przeanalizować. Zawsze można zachować się lepiej. Na pewno 3:1 wygląda lepiej niż 3:2, ale nie bądźmy wybredni.
Wszyscy żałujemy Marcusa, nie wygląda to najlepiej. Kontuzje nas nie omijają. Jesienią było tego zdecydowanie mniej. Może ja wtedy wykorzystałem ten limit… Oby to był już koniec tej złej passy. W sobotę mimo wszystko też musimy rozegrać spotkanie i wygrać z Sandecją.
„Tomas” to specjalista od bramek pucharowych w dogrywkach. Tak było z Ruchem, tak było teraz. Wcześniej miał ...200 procentową sytuację. Może jednak po wygranej o niej zapomnieć.
Piotr Tomasik:
Najważniejsze , że awansowaliśmy. Gdybym wcześniej strzelił to może uniknęlibyśmy dogrywki. Dużo zdrowia nas kosztowało to spotkanie. Wracamy i teraz potrzebna jest nam regeneracja sił przed meczem z Sandecją. Jestem zły na siebie , że otrzymałem kartkę, która mnie eliminuje z gry w pierwszym meczu półfinałowym. Trudno, muszę to przeżyć.
Zapowiadaliśmy, że będziemy walczyć o ten awans i tak zrobiliśmy. Mecz był szybki, zacięty z obu stron. Nikt nie odpuszczał. Była praktycznie akcja za akcję. Skończyło się szczęśliwie dla nas, chociaż o pechu może mówić przede wszystkim Marcus. Kibice nam pomagali i na pewno też do Gdyni wracają zadowoleni.
Najlepszy strzelec Arki Arkadiusz Aleksander może odetchnąć. Nie będą mu już liczone minuty bez zdobyczy bramkowej. „Alek” zagrażał w tym meczu bramkarzowi Miedzi i w końcówce dopiął swego efektownie pokonując …zawodnika z pola Bartoszewicza (po czerwonej kartce dla Bledzewskiego musiał stanąć w bramce Miedzi).
Arkadiusz Aleksander:
Nie jest dla mnie najważniejsze , że strzeliłem, ale to że przeszliśmy dalej. Okupiliśmy ten półfinał jednak stratą Marcusa i tego bardzo żałujemy. Apetyty w miarę pokonywania kolejnych rywali mamy coraz większe. Mecz na Stadionie Narodowym to by było coś. Wcześniej będzie oczywiście walka w półfinale. Dla mnie faworytem w drugiej parze jest Zagłębie Lubin. Skoro włożyliśmy tyle sił w drodze do półfinału, to żal byłoby teraz odpaść.
Będziemy walczyć. Oczywiście musi być pełna pokora. Idziemy jednak z naszą grą w dobrym kierunku . Dobrze , że nie było tej dogrywki na darmo i to my wyszliśmy zwycięsko z tej potyczki. Miedź postawiła wszystko na jedną kartę, byli mocno zmobilizowani i zmotywowani. My popsuliśmy im jednak plany awansu.
rozmawiał: tryb
Zdjęcia: www.miedzlegnica.eu
Copyright Arka Gdynia |