Aktualności
14.09.2013
Tomasz Jarzębowski: Wszystko musi być zbilansowane.
- Od początku mówiłem, że spokojnie podchodźmy do deklaracji. W niczym jednak nie zmienia to mojego podejścia do sprawy, uważam, że w tym składzie jesteśmy w stanie powalczyć o ekstraklasę - mówi Tomasz Jarzębowski, kapitan Arki Gdynia, w rozmowie z trojmiasto.sport.pl.
Piotr Wiśniewski: Nie dziwi pana tak słaba postawa Miedzi na początku rozgrywek?
Tomasz Jarzębowski: Jeśli pyta pan o ich słabą postawę, to nie wiem, z czego to wynika. Nie siedzę w tej drużynie od środka i mogę jedynie opierać się na informacjach, które do nas docierają. Ewidentnie Miedź wpadła w dołek. Dziwne, bo to naprawdę dobry zespół. Organizacyjnie i finansowo wszystko jest tam wszystko poukładane. Widać w tym wszystkim dobrą rękę prezesa Andrzeja Dadełło.
A może daje o sobie znać syndrom wypalenia? W tym zespole jest wielu piłkarzy, którzy przekroczyli już trzydziestkę.
- Zarzut, że jest to zespół wiekowy, nie musi mieć racji bytu. Powiem na przykładzie Milanu. Gdy zdobywał mistrzostwo, grało tam wielu piłkarzy grubo powyżej trzydziestki. A i na ławce rezerwowych było wielu "wiekowych" piłkarzy. Mimo to wygrali Serie A. Z tego, co wiem, Miedź nieźle gra, stwarza sytuacje, ale - jak widać - to nie wystarcza. Coś się u nich zacięło. Może proporcje zostały zachwiane? Nie wiem, tak tylko przypuszczam. Jednak w drużynie musi być wszystko zbilansowane.
Tomasz Jarzębowski: Jeśli pyta pan o ich słabą postawę, to nie wiem, z czego to wynika. Nie siedzę w tej drużynie od środka i mogę jedynie opierać się na informacjach, które do nas docierają. Ewidentnie Miedź wpadła w dołek. Dziwne, bo to naprawdę dobry zespół. Organizacyjnie i finansowo wszystko jest tam wszystko poukładane. Widać w tym wszystkim dobrą rękę prezesa Andrzeja Dadełło.
A może daje o sobie znać syndrom wypalenia? W tym zespole jest wielu piłkarzy, którzy przekroczyli już trzydziestkę.
- Zarzut, że jest to zespół wiekowy, nie musi mieć racji bytu. Powiem na przykładzie Milanu. Gdy zdobywał mistrzostwo, grało tam wielu piłkarzy grubo powyżej trzydziestki. A i na ławce rezerwowych było wielu "wiekowych" piłkarzy. Mimo to wygrali Serie A. Z tego, co wiem, Miedź nieźle gra, stwarza sytuacje, ale - jak widać - to nie wystarcza. Coś się u nich zacięło. Może proporcje zostały zachwiane? Nie wiem, tak tylko przypuszczam. Jednak w drużynie musi być wszystko zbilansowane.
To znaczy - nie może być ani za dużo młodych piłkarzy, ani za dużo starszych. Najlepsza jest właśnie mieszanka, z zachowaniem odpowiednich proporcji wieku. Moim zdaniem personalnie Miedź nie zasługuje na tak niskie miejsce. Stąd moje zdziwienie ich słabymi wynikami. Pewnie wkrótce się odbiją, życzę im tego, ale dopiero w następnym meczu po nas.
Do metryczek się nie zagląda, ale pan do młodych też nie należy. Nie czuje pan oddechu młodych na plecach?
- W piłce wiele już przeżyłem. W zawodzie jestem od ponad 15 lat i niejedno doświadczyłem. Grałem w Legii. Tam to dopiero była zabójcza rywalizacja. Czuło się presję. W Arce też młodzi odważnie atakują nas starszych, cieszę się, że tak jest. Michał Marcjanik powoli ogrywa się w sparingach.
Do metryczek się nie zagląda, ale pan do młodych też nie należy. Nie czuje pan oddechu młodych na plecach?
- W piłce wiele już przeżyłem. W zawodzie jestem od ponad 15 lat i niejedno doświadczyłem. Grałem w Legii. Tam to dopiero była zabójcza rywalizacja. Czuło się presję. W Arce też młodzi odważnie atakują nas starszych, cieszę się, że tak jest. Michał Marcjanik powoli ogrywa się w sparingach.
Gra na środku obrony albo ze mną, albo z Krzyśkiem Sobierajem. My z racji wieku zawsze damy jakąś radę. Krzysiek coś krzyknie, ja dopowiem, poinstruuję. Mam nadzieję, że nauki, które teraz Michał zbiera, w przyszłości zaprocentują. Ale nie ma nic za darmo (śmiech). Gdy byłem młody, też o swoje musiałem walczyć, a czuję się na siłach grać na dobrym poziomie. A to chyba zła wiadomość dla Marcjanika (śmiech).
Takie spotkanie jak z Okocimskim już się Arce nie powtórzy?
- Nie ma co czarować, to był słaby mecz Arki. Trafiliśmy na lepiej dysponowanego rywala, który wykorzystał nasze indywidualne błędy. Z gry nam najzwyczajniej w świecie nie szło. Co więcej, nie stworzyliśmy ani jednej bramkowej sytuacji. Pewnie jeszcze nieraz przegramy, ale przecież nawet Real i Barcelona mają czasem zadyszkę. Z drugiej strony dobrze, że takie spotkanie trafiło nam się teraz, gdy jeszcze ligowa karuzela nie rozkręciła się na dobre. A dla nas wszystkich to dobra nauczka. Przydał się taki zimny prysznic na rozgrzane głowy kibiców, którzy wiedzą już, że nie z każdym będziemy wygrywać po 3:0. Nie ma co zadzierać głowy do góry, bo ciągle "trójakiem" nie wygramy.
Na szczęście Arki inne drużyny też gubią punkty. Wygrywając w sobotę z Miedzią i w środę zaległy mecz z GKS Katowice, znów wrócicie do czołówki.
- Po raz kolejny potwierdziło się, jak wyrównana jest ta liga. Potknęliśmy się nie tylko my. Spójrzmy jednak szczerze - nie mamy szerokiej kadry. Na ławce w większości zasiadają młodzi, niedoświadczeni piłkarze. Teraz doszedł Adrian Budka, który powinien być wzmocnieniem, i to poważnym. Jest jeszcze Aurelio. Fajnie, że mamy młodą, zdolną młodzież, ale zobaczymy, na ile starczy nam sił i umiejętności. W praktyce gramy "11" plus trzech rezerwowych. Trochę skąpo to wygląda. Od początku mówiłem, że spokojnie podchodźmy do deklaracji. W niczym jednak nie zmienia to mojego podejścia do sprawy, uważam, że w tym składzie jesteśmy w stanie powalczyć o ekstraklasę.
Czyli jako kapitan żółto-niebieskiego okrętu jest pan w stanie doprowadzić go do portu o nazwie "ekstraklasa"?
- (śmiech). Ze mojej strony mogę wnieść doświadczenie i spokój. Na tym polega rola kapitana na boisku. W szatni z kolei z racji tego, że należę do "starszyzny", to staram się z młodszych kolegów zdjąć presję wyniku.
Takie spotkanie jak z Okocimskim już się Arce nie powtórzy?
- Nie ma co czarować, to był słaby mecz Arki. Trafiliśmy na lepiej dysponowanego rywala, który wykorzystał nasze indywidualne błędy. Z gry nam najzwyczajniej w świecie nie szło. Co więcej, nie stworzyliśmy ani jednej bramkowej sytuacji. Pewnie jeszcze nieraz przegramy, ale przecież nawet Real i Barcelona mają czasem zadyszkę. Z drugiej strony dobrze, że takie spotkanie trafiło nam się teraz, gdy jeszcze ligowa karuzela nie rozkręciła się na dobre. A dla nas wszystkich to dobra nauczka. Przydał się taki zimny prysznic na rozgrzane głowy kibiców, którzy wiedzą już, że nie z każdym będziemy wygrywać po 3:0. Nie ma co zadzierać głowy do góry, bo ciągle "trójakiem" nie wygramy.
Na szczęście Arki inne drużyny też gubią punkty. Wygrywając w sobotę z Miedzią i w środę zaległy mecz z GKS Katowice, znów wrócicie do czołówki.
- Po raz kolejny potwierdziło się, jak wyrównana jest ta liga. Potknęliśmy się nie tylko my. Spójrzmy jednak szczerze - nie mamy szerokiej kadry. Na ławce w większości zasiadają młodzi, niedoświadczeni piłkarze. Teraz doszedł Adrian Budka, który powinien być wzmocnieniem, i to poważnym. Jest jeszcze Aurelio. Fajnie, że mamy młodą, zdolną młodzież, ale zobaczymy, na ile starczy nam sił i umiejętności. W praktyce gramy "11" plus trzech rezerwowych. Trochę skąpo to wygląda. Od początku mówiłem, że spokojnie podchodźmy do deklaracji. W niczym jednak nie zmienia to mojego podejścia do sprawy, uważam, że w tym składzie jesteśmy w stanie powalczyć o ekstraklasę.
Czyli jako kapitan żółto-niebieskiego okrętu jest pan w stanie doprowadzić go do portu o nazwie "ekstraklasa"?
- (śmiech). Ze mojej strony mogę wnieść doświadczenie i spokój. Na tym polega rola kapitana na boisku. W szatni z kolei z racji tego, że należę do "starszyzny", to staram się z młodszych kolegów zdjąć presję wyniku.
Copyright Arka Gdynia |